A potem idzie jak z płatka. Jedni się zachwycają, inni bulwersują, debata trwa na całego. W najgorszym razie okazuje się, że tekst był kontrowersyjny - cudowne słowo wytrych, które pozwala bronić każdej głupoty. Kontrowersyjny, czyli dopuszczalny, czyli niepoddający się ocenie. A jeśli dodać do tego rosnącą niewiedzę ogółu czytelników, ich brak podstawowego obycia z Biblią, to po prostu hulaj dusza.

Najkrócej mówiąc: przykładów tradycyjnej rodziny w Biblii pani Miller nie znalazła. Zauważyła natomiast, że Abraham i reszta patriarchów byli poligamistami, Dawid płakał po śmierci Jonnatana (każdy domyśla się, że jest to znak homoseksualnej miłości), Jezus nie miał żony, a św. Paweł zalecał dziewictwo. Wniosek: sprzeciw wobec małżeństw gejów nie opiera się na Piśmie Świętym. Wręcz przeciwnie. Tu następuje skok interpretacyjny i ze słów św. Pawła o tym, że "już nie ma Greka ani Żyda", autorka wywodzi poparcie dla małżeństw homoseksualnych. Proste? Naprawdę, nie wymaga to wielkiego kunsztu. Wystarczy nie zauważyć tego co oczywiste - jasnego i wielokrotnie powtarzanego od pierwszych ksiąg Starego Testamentu aż po Listy św. Pawła potępienia aktów homoseksualnych - i swoją interpretację oprzeć na dowolnych wyrwanych z kontekstu przykładach. Teksty jasne pomijać, teksty niejasne gwałcić - oto reguła. Rzeczywiście, nikt do tej pory (a już na pewno nie muzułmanie) nie wpadł na pomysł, żeby dopuszczalność poligamii była argumentem na rzecz związków homoseksualnych. Nikt nie wymyślił też, by z uniwersalności prawdy religijnej wynikało poparcie homoseksualnych związków.

Strach tylko pomyśleć, co będzie dalej. Za kilka lat okaże się, że to słowa pani Miller są właściwą i uznaną interpretacją Biblii, a ci, którzy sądzą inaczej, znajdą się na śmietniku historii.

Na wszelki wypadek, by ktoś nie pomyślał, że dam się tam wyrzucić, poprę panią Miller i przytoczę dodatkowe wspierające ją argumenty: Adam po hebrajsku to nie tylko mężczyzna, ale i człowiek. Został on stworzony, według Księgi Rodzaju, przed Ewą. Czyż nie jest to wyraźny dowód na to, że w Biblii od początku uznaje się małżeństwa homoseksualne za podstawową formę życia rodzinnego? Poza tym Jezus miał umiłowanego ucznia, na pewno zatem pozostawał z nim w związku homoseksualnym. Gdyby "Newsweek" znowu chciał pochylić się nad tekstami biblijnymi, nie mam nic przeciwko temu, żeby wykorzystał moje odkrycia. Za darmo.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/blog/2008/12/19/pawel-lisicki-nasza-glupia-radosc/]blog.rp.pl[/link]