Koniec epoki kremówkowej

Między Kościołem a światem liberalnym właśnie skończyła się wymiana uśmiechów. Skończyła się epoka fikcyjnego rozejmu, za którym krył się niemożliwy do rozwiązania konflikt.

Aktualizacja: 08.02.2009 00:38 Publikacja: 07.02.2009 00:09

Koniec epoki kremówkowej

Foto: Reuters

Czy papież powinien ustąpić? Za – 14 proc., przeciw – 57 proc., nie wiem – 29 proc. Na razie to jeszcze nie głosowanie w Parlamencie Europejskim, ale sonda, którą umieścił na swojej stronie internetowej dziennik „Die Welt”. Inne niemieckie pismo, tygodnik „Der Spiegel”, na okładce stwierdziło, że niemiecki papież kompromituje Kościół.

Ze wszystkich stron, od żydowskich autorytetów, francuskich intelektualistów, włoskich watykanistów, od niemieckiej kanclerz i polskiego marszałka Senatu, posypały się niespotykane ataki na Benedykta XVI, gdy papież zniósł ekskomunikę wobec tradycjonalistycznego Bractwa św. Piusa X.

Przez ostatnich kilkadziesiąt lat stosunki między Kościołem a coraz bardziej liberalnym światem były czymś w rodzaju zawieszenia broni. Kościół, usatysfakcjonowany milionami młodych ludzi wsłuchanych w Jana Pawła II, gotów był nie zauważać, jak płytka jest ich wiara. Choć dostrzegali to niektórzy obserwatorzy. – Społeczeństwo włoskie i europejskie, którego znaczna część deklaruje katolicyzm, żyje w sytuacji obłudy. Co fascynowało Papaboys w Janie Pawle II? Zapewne sylwetka, osobowość, osobista odwaga. Bo raczej nie jego nauczanie – to słowa, które przed niespełna czterema laty powiedział w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” Camillo Brezzi, historyk Kościoła. Papaboys – mówił Brezzi – śpiewają umierającemu Janowi Pawłowi II piosenki, a równocześnie „współżyją przed ślubem i używają prezerwatyw”.

Hipokryzja? Camillo Brezzi wolał słowa „zakłamanie” i „podwójność”. I twierdził, że doprowadził do tego pontyfikat Jana Pawła II, a jego następca będzie musiał to zmienić.

Dziś ta zmiana następuje. Zawieszenie broni zostało zerwane. Już nigdy nie będzie tak jak za czasów Jana Pawła II. Świat liberalny mógł znosić kazania i napomnienia Karola Wojtyły wołającego o szacunek dla wartości, dla życia ludzkiego, o zawierzenie Chrystusowi. Odmówił zaakceptowania Josepha Ratzingera, gdy okazało się, że będzie nie dobrotliwym staruszkiem bezsilnie wzywającym do zachowania zasad, ale pancernym papieżem, który w obronie swoich zasad jest gotów na podjęcie konkretnych działań.

Oczywiście kłamstwem byłoby stwierdzenie, że Jan Paweł II żył w pełnej harmonii ze współczesnym światem. „Der Spiegel” wielokrotnie publikował teksty, których autorzy wyczekiwali nowego, bardziej liberalnego papieża. „La Repubblica” przy każdej okazji pisała, że polski papież „wtrąca się” w sprawy rodziny, że nie akceptuje związków homoseksualnych i upiera się, aby chronić życie od narodzenia do naturalnej śmierci.

Jan Paweł II skutecznie te wyrzekania neutralizował. Dziś powiedzielibyśmy, że polski papież „przykrywał” za pomocą innych deklaracji oraz osobistych opowieści swoje przesłanie moralne. Bardzo mocno zaangażował się w ekumenizm i dialog międzyreligijny. Spotkaniom z protestantami i wizytom w świątyniach innych wyznań nie było końca – dzięki czemu europejskie media aż piały z zachwytu. Francuski „Le Monde” w 2001 roku podczas wizyty Jana Pawła II w Damaszku z uznaniem pisał, że papież, aby nie urazić muzułmanów, stara się unikać „znaku krzyża, który mógłby wywołać szok”.

Drugą bronią, którą Jan Paweł II rozbrajał swoich przeciwników, była nadzwyczajna bezpośredniość. Polski papież budził sympatię. Sypał żartami i anegdotami. Niestety – często skutkiem tego były relacje medialne skupiające się właśnie na pobocznych wątkach. Wszyscy pamiętają setki razy odtwarzane wspomnienia o kremówkach podczas wizyty w Wadowicach (Jan Turnau w „Gazecie” dostrzegł w nich nawet przesłanie religijne i lansował kremówkowy „sakrament uśmiechu”), a w zapomnienie poszła wygłoszona chwilę wcześniej homilia o roli Najświętszej Marii Panny w tajemnicy odkupienia.

Jan Paweł II uwodził wiernych i media właśnie owymi didaskaliami – opowieściami o mazurskich szlakach kajakowych i o wędrówkach po Tatrach. To było piękne i wzruszające. Ale niestety niewiele więcej zostało w pamięci wiernych.

Jeśli pojawiała się ostrzejsza krytyka wobec Jana Pawła II, to sporą jej część brał na siebie jego bliski współpracownik kardynał Joseph Ratzinger. Obaj hierarchowie stworzyli parę w typie dobrego i złego policjanta. Najwyraźniej było to widać, gdy opublikowano deklarację „Dominus Iesus” (przypominającą tradycyjną katolicką naukę, że istnieje „jeden Kościół Chrystusowy, który trwa w Kościele katolickim”). „Winą” za tę deklarację obarczono Ratzingera, choć zgodę na jej publikację musiał wydać Jan Paweł II.

Jak jednak przeciwstawiać Ratzingera Janowi Pawłowi, skoro przez 27 lat swojego pontyfikatu to polski papież tak ukształtował kolegium kardynalskie, że wybrało ono „pancernego kardynała” na kolejnego papieża? Trudno też przypuszczać, że Jan Paweł II nie miał świadomości, iż jego następca poprowadzi Kościół nieco inaczej niż on sam.

Benedykt XVI jako konserwatysta nie chciał rewolucji. Zamiast gwałtownie burzyć to, co go w janopawłowym Kościele niepokoiło, przyjął metodę powolnego demontażu niebezpiecznych konstrukcji. Niby wszystko było jak wcześniej – nowy papież pisał listy do rabinów, spotykał się z innowiercami, delikatnie się uśmiechał, nie wyklinał ich i nie potępiał. Jednak już podczas Światowych Dni Młodzieży w Kolonii w sierpniu 2005 r. zastrzegł, że prowadzenie dialogu z innymi wyznaniami nie może oznaczać „obojętności wobec prawdy”. A potem było przyjęcie na prywatnej audiencji Oriany Fallaci, słynnej włoskiej pisarki i dziennikarki, która wzywała Watykan do postawienia tamy ekspansji islamu, spotkanie z bp. Bernardem Fellayem, generałem Bractwa św. Piusa X, a następnie przywrócenie mszy trydenckiej jako pełnoprawnej liturgii w Kościele.

Już wtedy świat liberalny zaczął się poważnie niepokoić. Powoli jasne się stawało, że właśnie kwestia ożywienia katolickiej tradycji, po Vaticanum II w dużej części zapomnianej, będzie zapalnikiem, który wywoła wojnę Kościoła ze światem liberalnym.

I rzeczywiście – casus belli stało się niedawne cofnięcie ekskomuniki wobec lefebrystów. To był dowód, że Benedykt XVI nie poprzestanie na dobrotliwym upominaniu wiernych. Teoretycznie miał dwie drogi, aby zlikwidować podwójność i zakłamanie w Kościele. – Może zmienić społeczeństwo albo nauczanie – mówił w cytowanym już powyżej wywiadzie historyk Camillo Brezzi.

Benedykt – papież Kościoła katolickiego – chyba nie miał wątpliwości, w którą stronę iść. Liberalizacja nauczania nie wchodziła w rachubę. Wręcz odwrotnie – papież uznał, że owo nauczanie musi być bardziej jednoznaczne. Że przez ostatnie kilkadziesiąt lat sól – którą był Kościół – straciła smak. Na ewangeliczne pytanie, czym posolić tę sól, znalazł jednak odpowiedź.

Tu chyba tkwi sekret, dlaczego papież postanowił wyciągnąć rękę do lefebrystów. Być może Benedykt XVI uważa, że Bractwo św. Piusa X jest nadmiernie „słone” – ale traktuje to jako zaletę, bo ma nadzieję, że po wrzuceniu lefebrystów do ogromnego kościelnego kotła cała potrawa nie będzie tak mdła jak obecnie.

Fala krytyki, która spadła na Watykan po pojednaniu z Bractwem św. Piusa X, teoretycznie związana jest z wypowiedziami lefebrystycznego biskupa Richarda Williamsona, który podał w wątpliwość przeznaczenie komór gazowych w obozach koncentracyjnych. Wyskok lefebrystycznego hierarchy został natychmiast jednoznacznie skrytykowany przez Watykan i samego papieża. Od poglądów Williamsona odcięło się Bractwo św. Piusa X, a i sam biskup przeprosił za swoją wypowiedź. Wszystko to powinno wystarczyć, aby zamknąć sprawę, ale nie wystarczyło. Wręcz odwrotnie – pojawiają się wciąż nowe wypowiedzi krytykujące... papieża. Tak jakby chciano samemu Benedyktowi przypiąć łatkę antysemity.

Tak naprawdę jednak nie o antysemityzm i nie o Żydów tu chodzi (choć oni sami łatwo dali się wykorzystać w tej nagonce), ale o zdezawuowanie papieża. Ostatnie decyzje Benedykta można bowiem odczytać jako podważaniem wielu posoborowych zmian i powrót Kościoła na pozycję surowego recenzenta liberalnego świata. A to wywołuje protesty. Decyzje papieża już oprotestowało wielu niemieckich biskupów. Przeciwstawia się Benedykta XVI jego poprzednikowi. Grozi się schizmą.

Media w Niemczech zaczęły już rozważać, czy tamtejszy Kościół nie odłączy się od Rzymu. A i w Polsce w tekstach niektórych publicystów pojawiły się zawoalowane pogróżki, że Kościół soborowy, wychowany na Janie Pawle II, odejdzie od Kościoła katolickiego, jeśli papież nie zmieni swojej konserwatywnej linii.

Jaki jest cel tych wszystkich działań? Oczywiście nikt nie liczy na to, że zbierze się konklawe i zdetronizuje Benedykta – bo to niemożliwe. Na razie chodzi o zmuszenie papieża, aby wycofał się z rehabilitacji Bractwa św. Piusa X.

Czy Benedykt XVI przestraszy się? Odpowiedź dał sam papież. Zaledwie w parę dni po tym, gdy podniósł się krzyk w sprawie zdjęcia ekskomuniki lefebrystów, papież powołał na nowego biskupa pomocniczego austriackiej diecezji Linz księdza Gerharda Marię Wagnera. To duchowny, który był wielokrotnie atakowany przez media. I wtedy, gdy wyrażał obawy, czy książki o Harrym Potterze nie prowadzą młodych ludzi do satanizmu, i po huraganie Katrina (który zniszczył m.in. pięć klinik aborcyjnych i nocne kluby w Nowym Orleanie), gdy zadawał pytanie, czy katastrofy naturalne nie bywają konsekwencją duchowego zniszczenia.

Jeśli Benedykt nadal będzie tak konsekwentny, to o czasach „kremówkowych sakramentów” możemy zapomnieć. Między Kościołem a światem liberalnym właśnie skończyła się wymiana uśmiechów. Skończyła się epoka fikcyjnego rozejmu, za którym krył się niemożliwy do rozwiązania konflikt. Czas już, aby obie strony spojrzały na siebie poważnie.

Czy papież powinien ustąpić? Za – 14 proc., przeciw – 57 proc., nie wiem – 29 proc. Na razie to jeszcze nie głosowanie w Parlamencie Europejskim, ale sonda, którą umieścił na swojej stronie internetowej dziennik „Die Welt”. Inne niemieckie pismo, tygodnik „Der Spiegel”, na okładce stwierdziło, że niemiecki papież kompromituje Kościół.

Ze wszystkich stron, od żydowskich autorytetów, francuskich intelektualistów, włoskich watykanistów, od niemieckiej kanclerz i polskiego marszałka Senatu, posypały się niespotykane ataki na Benedykta XVI, gdy papież zniósł ekskomunikę wobec tradycjonalistycznego Bractwa św. Piusa X.

Pozostało 94% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą