„Generał” – historia bez retuszu

Niedługo na ekrany polskich kin wejdzie film „Generał. Zamach na Gibraltarze”. Obraz zrealizowany na podstawie ustaleń Dariusza Baliszewskiego może dla wielu widzów okazać się szokujący.

Aktualizacja: 21.03.2009 07:21 Publikacja: 21.03.2009 00:18

[b][link=http://blog.rp.pl/zychowicz/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

I nie chodzi tu tylko o dramatyczne przedstawienie spisku i morderstwa Władysława Sikorskiego, ale też o ukazanie bez ogródek głębokich podziałów, jakie istniały między Polakami podczas II wojny światowej.

Film idzie bowiem pod prąd podręcznikowej, patriotycznej wersji dziejów, według której polski naród w latach 1939 – 1945 był silnym, zwartym, gotowym, a przede wszystkim jednomyślnym monolitem. Według tej uproszczonej wersji wydarzeń jedyny wyłom w tym narodowym murze stanowili komuniści. Ale tych w zasadzie, jako sowieckich agentów, trudno przecież uznać za Polaków.

Rzeczywistość była znacznie bardziej skomplikowana. Polacy podczas wojny nie tylko ze sobą rywalizowali i mieli różne koncepcje, ale też prowadzili między sobą otwarte spory i konflikty. Dochodziło nawet do politycznych morderstw. Ofiarą jednego z nich – według Baliszewskiego – miał paść Władysław Sikorski, zamordowany, nie bez współudziału Brytyjczyków, przez swych rodaków, ludzi wywodzących się ze środowisk piłsudczykowskich. I tak to zostało pokazane w filmie wyprodukowanym przez TVN.

Niezależnie od tego, czy Baliszewski trafnie rozgryzł zagadkę zabójstwa na Gibraltarze czy nie, głęboki konflikt pomiędzy generałem a byłymi „sanatorami” był faktem. Wszystko zaczęło się jeszcze przed wojną, gdy Sikorski – odwieczny rywal Piłsudskiego – został zepchnięty na boczny tor i de facto zmuszony do emigracji do Francji. Niestety, na paryskich salonach (skąd my to znamy!) nie szczędził krytyki władzom w Warszawie, za co później spotkał go jeszcze większy afront.

[wyimek] Film „Generał” ukazuje bez ogródek głębokie podziały, jakie istniały między Polakami podczas II wojny światowej[/wyimek]

Gdy na krótko przed wybuchem wojny przybył do kraju, pomimo usilnych zabiegów nie przydzielono mu żadnego przydziału bojowego. Po upadku Polski i niechlubnej ucieczce władz sanacyjnych do Rumunii Sikorski wykorzystał szansę. Uznawany przez Francuzów za swojego człowieka dokonał przy ich pomocy w istocie zamachu stanu, przejmując władzę i stając na czele rządu polskiego na emigracji.

Na tym stanowisku Sikorski mścił się w sposób wyjątkowo zajadły i niegodny. Skutecznie zablokował wyjazd z Rumunii czołowych przedstawicieli poprzedniej ekipy – z Beckiem i Śmigłym-Rydzem na czele – a tych piłsudczyków, którzy mimo to dostali się do Francji, bezwzględnie sekował. Oficerowie, których uważał za najbardziej sprzyjających Piłsudskiemu i zaangażowanych w przedwojenny system, osadził w specjalnych obozach karnych na Wyspie Węży (Bute).

Lektura archiwum profesora Stanisława Kota, prawej ręki Sikorskiego – część z tych papierów znajduje się w Polsce – jeży włosy na głowie. Wynika z nich, że Sikorski i jego ludzie byli tak zaślepieni nienawiścią do swoich politycznych przeciwników, że działali na szkodę państwa polskiego. Wielu utalentowanych oficerów nie trafiło do wojska, złamano kariery wielu ludziom, cenna energia – która tak bardzo przydałaby się podczas odtwarzania armii – była marnowana na intrygi i polityczne rozgrywki.

Kolejne fatalne działania Sikorskiego: kompromitująca nieudolność podczas kampanii francuskiej, wyjątkowa uległość wobec Anglików, a wreszcie podjęcie w 1941 roku kolaboracji z jednym z zaborców, jeszcze bardziej nasiliły te konflikty.

Co gorsza Sikorski stawał się coraz mniej popularny w armii. Emigracyjny polityk Tadeusz Katelbach pisał w swoim dzienniku, że w połowie 1943 roku w wojsku zapanowała wręcz nienawiść do naczelnego wodza. Również duża część II Oddziału była wówczas przekonana, że polityka Sikorskiego jest zgubna dla Polski. Do tego dochodził ostry konflikt – w dużej mierze ambicjonalny, ale również polityczny – ze stojącym na czele II Korpusu generałem Władysławem Andersem.

Wszystkie te sprawy przez wiele lat były zamiatane pod dywan w imię obrony dobrego imienia naczelnego wodza, „honoru narodu” i Bóg wie czego jeszcze. Najnowsza historia Polski pełna jest zresztą podobnych spraw. Niewiele państw ma bardziej zmitologizowane dzieje najnowsze. Ten samozachwyt i ukrywanie wszelkich negatywnych epizodów można by jeszcze zrozumieć, gdyby Polska II wojnę światową wygrała.

Tymczasem zmagania te zakończyły się największą klęską w dziejach Polski, a jej – obecni dziś w panteonie bohaterów narodowych – przywódcy polityczni i wojskowi, począwszy od pierwszego dnia wojny, wykazali się wręcz niewyobrażalną naiwnością, niekompetencją i partactwem. Chwała twórcom filmu „Generał”, że odważyli się w produkcji skierowanej do tak dużej rzeszy odbiorców ukazać nieco historii bez przyprawiającego o mdłości patriotycznego retuszu.

[b][link=http://blog.rp.pl/zychowicz/]Skomentuj na blogu[/link][/b]

I nie chodzi tu tylko o dramatyczne przedstawienie spisku i morderstwa Władysława Sikorskiego, ale też o ukazanie bez ogródek głębokich podziałów, jakie istniały między Polakami podczas II wojny światowej.

Pozostało jeszcze 94% artykułu
Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”