Rozmowa o tym, czy środki antykoncepcyjne mają rację bytu czy nie, jest po prostu śmieszna. One istnieją i mają się dobrze, i to jest słuszne. Jeżeli ktoś sobie wyobraża, że wrócą stare czasy, kiedy mama z tatą schowają „Kamasutrę” czy „Sztukę kochania” do pawlacza i wtedy ich dziecko nie będzie miało zielonego pojęcia o seksie, to informuję, iż te czasy minęły. Dzisiaj jest inny kłopot. Przeciętny dojrzewający młody człowiek ma dostęp do nieskończonej ilości informacji na temat seksu i one zazwyczaj dochodzą do niego w sposób bardzo zwulgaryzowany przez Internet. Nawet niektóre portale informacyjne po 22 umieszczają obrazki i teksty quasi-pornograficzne. Jestem przekonana, że duża grupa 12-,13- czy 14-latków trafia na te treści.
[wyimek]Państwo nie powinno włazić z butami tam, gdzie nie jest proszone. Państwo nie ma decydować za rodziców, tylko ułatwiać im życie. Młodym ludziom też[/wyimek]
Mamy dziś dostęp do informacji o seksie często w formie zwulgaryzowanej. Uważam, że edukacja seksualna podana z uwzględnieniem wrażliwości młodego człowieka jest lepszym wyjściem niż skazywanie go na szukanie informacji na erotycznych stronach w Internecie. Chciałabym, żeby młodzi ludzie wchodzili w dorosłość tak do niej przygotowani, żeby nie robili głupot, które będą ciążyć na ich życiu. Dobrze, jeśli decyzja o posiadaniu dziecka jest świadoma, a dziecko oczekiwane. Oczywiście, czasem ciąża okazuje się niespodzianką. I wtedy państwo tak powinno działać, by nie był to dla przyszłych rodziców dramat.
[b]A czy pani zdaniem państwo powinno w identyczny sposób traktować osoby hetero i homoseksualne? Czy homoseksualiści są w Polsce źle traktowani?[/b]
Kiedy słyszę, że homoseksualiści, domagając się czegokolwiek, szykują zamach na polską rodzinę, to mówię: uwierzcie w rodzinę. Polska rodzina jest silna, a homoseksualiści w każdym społeczeństwie stanowią niewielki procent. Nie jest możliwe, by żądania śladowej ilości społeczeństwa przewróciły do góry nogami porządek, który istnieje.
[b]Ale padają zarzuty, że kultura gejowska...[/b]
... doprowadzi do tego, że wszyscy heteroseksualni staną się homoseksualistami...
[b]Nie. Mówię o tym, że ten przekaz bywa bardzo agresywny i wielu tradycyjnie nastawionych ludzi nie czuje się dobrze z tą silną publiczną obecnością wątków także czysto seksualnych.[/b]
Jedni są agresywni, a inni nie. Ale rozmawiając o homoseksualistach, natychmiast rozpoczynamy rozmowę o seksualności, o tym, co wywołuje duże napięcie. Chciałabym, żeby seksualność każdego człowieka była jego osobistą sprawą. Jeżeli mówimy o problemie obecności osób homoseksualnych w życiu społecznym, to mówimy o problemie społecznym. O problemie akceptacji dla odmienności. Zrobiłam w rządzie badania, jak to jest ze społecznością homoseksualną w Polsce. Z tych badań wyszło między innymi, że zdecydowana większość homoseksualistów nie lubi i nie chce parad gejowskich.
[b]A czy tej większości żyje się w Polsce dobrze czy źle?[/b]
Przyjmuję do wiadomości, że w kraju kilka procent ludności to homoseksualiści. I nie uważam, że z powodu ich orientacji należy ich stygmatyzować. Nie uważam, że to jest jakaś groźna plaga. Nie uważam, że jeśli propaganda gejowska będzie się rozwijać, to wszyscy nagle będziemy chcieli żyć w homoseksualnych związkach. Ale jestem absolutną przeciwniczką adopcji dzieci przez pary homoseksualne, bo dziecko najlepiej się rozwija, kiedy zajmują się nim i mężczyzna, i kobieta.
[b]Na to pada argument, że może lepiej, by dziecko było adoptowane przez pragnącą dziecka parę homoseksualną, niż przeżywało horror w państwowym domu dziecka.[/b]
Fałszywa alternatywa. Zamiast do domu dziecka powinno trafić do rodziny zastępczej. Heteroseksualne dziecko trafiające do homoseksualnych opiekunów może mieć bardzo zaburzone postrzegania świata, nie ma rozgraniczonej roli męskiej i żeńskiej. Ale dla uspokojenia powiem, że z tych badań wynikało także, że bardzo nieliczne pary homoseksualne w Polsce są zainteresowane adopcją dzieci. Mówienie o tym to wyłącznie uprawianie polityki. Nie sądzę też, żeby w Polsce kiedykolwiek była zgoda na małżeństwa homoseksualne. To by przeorało nasze wyobrażenie o rodzinie, jestem temu przeciwna. Ale uważam, że związki homoseksualne i konkubinaty heteroseksualne mają bardzo praktyczny problem w dwóch przypadkach. Nagłej choroby i pobytu w szpitalu oraz kiedy trzeba zdecydować, kogo z bliskich można dopuścić do tej osoby. I drugi to problem spadku. Uważam, że należy jakoś ten problem rozwiązać. Należy ułatwić im dostęp do partnera w sytuacji ciężkiej choroby i umożliwić im przekazywanie majątku w spadku swojemu partnerowi.
[b]Czy jest pani zwolenniczką stosowania metody in vitro?[/b]
Jestem zwolenniczką in vitro i uważam, że państwo powinno dopłacać do jej stosowania. Mówimy o tym, że w niektórych dziedzinach polskie państwo jest konserwatywne. Ale w kwestii in vitro jest całkowicie wolna amerykanka. I to trzeba uregulować. Duże emocje budzi kwestia zamrażania zarodków. Rozumiem ten problem. Gdybym się znalazła w sytuacji, że nie mogę mieć dziecka bez uciekania się do in vitro, prawdopodobnie bym się na to zdecydowała. Miałabym jednak bardzo duży problem z nadprogramowymi zarodkami. Obawiam się, że żyłabym w przeświadczeniu, iż gdzieś tam dzieci czekają na mnie, „zamrożone” w lodówce. Ale to jest sprawa bardzo indywidualna. Uważam, że o tym, czy zarodki powinny być zamrażane czy nie, powinni decydować rodzice. Rodzice, nie państwo.
[b]A czy państwo powinno zmienić swoją politykę wobec narkomanów?[/b]
Dzisiaj, jeśli u kogoś znajdzie się nawet minimalną dawkę narkotyku, to ta osoba traktowana jest jak przestępca. A jeśli znajdzie się drugi raz – to jako recydywista. I ci ludzie lądują w więzieniu, ulegając szybkiej degeneracji. My, Polacy, na dużym luzie podchodzimy do młodego człowieka, który co sobotę wypija po pięć – sześć piw i zawiany wraca do domu. Ale jeśli ten sam młody człowiek wypali trawkę, to jest to katastrofa rodzinna. Jesteśmy przyzwyczajeni do tego, że alkohol jest w naszym życiu, a z histerią reagujemy na coś, czego wpływ może być mniej groźny. Bo jedna trawka jest mniej groźna od dziesięciu piw co weekend. Jeżeli chcemy te kwestie uregulować, jeżeli chcemy pomóc młodym ludziom, by nie wpadali w ten zgubny nałóg, a jeśli już wpadną, to pomóc im z niego wyjść, to powinniśmy z pokorą posłuchać lekarzy i terapeutów, a nie wszystko ideologizować.
[b]Kiedy słucham wszystkiego, co pani mówi, trudno mi uwierzyć, że jest pani posłanką Prawa i Sprawiedliwości.[/b]
Jestem, ciągle jestem.