Trzeci agresor

„Jesteśmy dumni, że przyjaźń słowacko-niemiecką mogliśmy przypieczętować walką i krwią Słowaków” – stwierdził w przemówieniu z 4 października 1939 roku słowacki minister propagandy Aleksander Mach.

Aktualizacja: 18.09.2009 19:59 Publikacja: 18.09.2009 19:51

Niemcy nad polską granicą 1 września 1939 r.

Niemcy nad polską granicą 1 września 1939 r.

Foto: Archiwum „Mówią Wieki"

W Warszawie przed Hitlerem zorganizowali defiladę Niemcy. W stolicy polskich Tatr symbolicznym początkiem okupacji była słowacka defilada zwycięstwa.

[srodtytul]Entuzjazm bez pokrycia [/srodtytul]

Polska przyjęła z entuzjazmem ogłoszenie niepodległości przez Słowację 14 marca 1939 roku. Uznała nowe państwo nazajutrz, 15 marca. Niestety, dokonane kilka miesięcy wcześniej na odcinku słowackim korekty granicy, na podstawie wymuszonej jesienią 1938 roku na Czechosłowacji umowy, skutecznie osłabiły propolskie sympatie w rządzącej w Bratysławie partii ludaków.

Słowacki przywódca ks. Józef Tiso postawił na sojusz z Niemcami. Rozpętano antypolską kampanię propagandową. Przygotowywano infrastrukturę potrzebną Niemcom do uderzenia na Polskę. Udostępniono im linie kolejowe, modernizowano drogi dojazdowe do polskiej granicy. Przekazywano informacje wywiadowcze. Tiso zezwolił na rozlokowanie olbrzymich magazynów amunicyjnych i paliwowych przy granicy. Udostępnił Luftwaffe lotniska w Spiskiej Nowej Wsi, Winnem i Pieszczanach. To stąd startowały samoloty zrzucające bomby m.in. na Kraków i Warszawę. W rejonach nadgranicznych pojawiły się niemieckie jednostki pancerne i górskie.

Słowacka armia została zreorganizowana. Uzupełniona dziesięcioma rocznikami rezerwistów osiągnęła stan 150 tys. ludzi – najwięcej w jej historii. Do bezpośredniego udziału w agresji stworzono 50-tysięczną armię polową. W jej skład weszły dywizje „Janosik”, „Škultéty” i „Rázus” oraz zgrupowanie manewrowe „Kalinčak”. Naczelnym dowódcą został gen. Ferdynand Čatloš. 30 sierpnia Tiso oświadczył: „Jesteśmy przygotowani do marszu z Niemcami”.

[srodtytul] Zdecydowany przyjaciel Wehrmachtu [/srodtytul]

1 września 1939 r., zaledwie 15 minut po Niemcach, bez wypowiedzenia wojny, Słowacja zaatakowała Polskę. „Godz. 5.00 – Słowackie wojsko przekroczyło granice” – zapisano w dzienniku dywizji „Janosik”. „Zdecydowane Niemcy potrzebują zdecydowanych przyjaciół, ofiarami naszymi zasłużymy na wdzięczność potomnych” – pisał Čatloš.

Udział trzech słowackich dywizji w działaniach wojennych przeciw Polsce w skali regionalnej był olbrzymim wsparciem dla atakujących Niemców. „Nieprzyjaźń z Polską jest obecnie faktem. Słowacka armia będzie walczyć wespół z armią niemiecką. Jednostki słowacko-niemieckie napierają w dwóch kierunkach; […] Cel: Nowy Targ-Krościenko” – zapisano 1 września 1939 r. w wojennym dzienniku dowództwa armii polowej. Już 1 września Niemcy byli w Nowym Targu i w Zakopanem. Do miasta pod Tatrami wkroczyli też Słowacy.

Na Podhalu działania zaczepne prowadziła dywizja „Janosik”. 2 września Słowacy i Niemcy atakowali w kierunku na Ochotnicę i Harklową. Po zaciętych walkach Słowacy opanowali Czorsztyn. Bronił tej okolicy pluton z batalionu KOP „Żytyń”, ale wobec znaczącej przewagi wroga musiał się wycofać. Wspólnie z Niemcami Słowacy zajęli Krościenko. Tego samego dnia wtargnęli także do Tylicza. Pluton słowackich samochodów pancernych ostrzelał domy na rynku. Część z nich spłonęła. Jednak po boju z żołnierzami 1 pułku strzelców podhalańskich zostali wyparci z miasteczka.

Dywizja „Škultéty” przygotowywała się do uderzenia na Nowy Sącz i Golice. Jednak na skutek przegrupowania wojsk polskich, do tych działań nie doszło. Ta dywizja operowała w zachodnich rejonach Beskidu Niskiego.

Dywizja „Rázus” uczestniczyła w potyczkach i starciach nadgranicznych na Podkarpaciu. 2 września walki ze Słowakami prowadziła 3 Brygada Górska w okolicach Huty Polańskiej, na Przełęczy Dukielskiej i pod Łupkowem. Pod Barwinkiem został wciągnięty przez Słowaków w zasadzkę i poległ dowódca plutonu z 2 pp KOP „Karpaty” por. Rajmund Świętochowski. Dywizja „Rázus” robiła wypady przeciw Polakom – ciężkie walki miały miejsce pod Czeremchą. 8 września jednostki dywizji „Rázus” na dobre przekroczyły polskie granice, posuwając się w kierunku Jasła, Krosna i Sanoka.

„Współpraca słowackich oddziałów z wojskami niemieckimi jest wzorowa” – napisano w dzienniku wojennym armii polowej 13 września 1939 r. „Żołnierze młodej armii słowackiej okazali się być godnymi towarzyszami broni swoich niemieckich kolegów, z którymi wspólnie przywrócili pokój i porządek na szerokim terytorium zrujnowanym przez polskich podpalaczy i terrorystów” – przemawiał Čatloš tego samego dnia.

[srodtytul] Honor czy nagrody [/srodtytul]

Zapobiec takiemu scenariuszowi usiłował ambasador Słowacji w Warszawie Ladislav Szathmarý. Wcześniej bezskutecznie przekonywał Tiso do zachowania neutralności. Teraz wypowiedział mu posłuszeństwo. Jego specjalne oświadczenie wydrukowała prasa, a 2 września przemawiał przed mikrofonami Polskiego Radia: „Jest sprawą honoru narodowego abyśmy w tych ciężkich chwilach stanęli po stronie tego państwa, które z najgłębszym zdecydowaniem walczy o największe ideały ludzkości: honor i wolność, walczy tak zdecydowanie, jak walczyli zawsze w historii narodu słowackiego w podobnych okolicznościach prawdziwi Słowacy. ” Przestrzegał przed polityką, której „najwięksi nasi synowie i męczennicy narodowi z przeszłości musieliby się wstydzić”.

Polacy nieprzypadkowo jeszcze 3 września rozrzucali napisane po słowacku ulotki z tekstem „My jesteśmy Waszymi braćmi! Nie chcemy do Was strzelać” i wezwaniem do przechodzenia na naszą stronę wbrew podszeptom „zdrajców – waszych i naszych śmiertelnych nieprzyjaciół”. Przynosiły one niewielkie rezultaty. Co gorsza, zdarzały się przypadki dezercji Słowaków służących w WP.

Jednakowoż jest swoistym paradoksem, że jedyną obcą formacją występującą u boku Polaków w 1939 roku był właśnie Legion Czechów i Słowaków w Polsce. Dekret o jego utworzeniu prezydent Mościcki podpisał 3 września. Władze Słowacji to szczególnie ubodło. Jeszcze 17 września lotnictwo słowackie próbowało zbombardować miejscowość pod Tarnopolem, gdzie stacjonował Legion.

Słowacka defilada zwycięstwa w Zakopanem odbywała się przed Čatlošem i Machem. 27 września gen. List, dowódca niemieckiej 14 armii, odznaczył Čatloša i dwóch innych słowackich generałów Krzyżem Żelaznym „aby tym udokumentować bohaterskie działania słowackiej armii w czasie wojny z Polską”. Jednak prawdziwą nagrodą były oficjalnie przekazane Słowakom 21 listopada 1939 roku terytoria polskiego Spisza i Orawy. Anektowano ogółem 770 km2 zamieszkanych przez ponad 34,5 tys. ludności (z tego 586 km2 z ok. 27 tys. ludności należało do Polski przed 1938 rokiem). Słowacka propaganda okrzyczała to „odebraniem” ziem „zagarniętych” przez Polskę w latach 1920 – 1938. Słowacki parlament przyjął uchwałę o inkorporacji. Tiso wysłał dziękczynny list do Hitlera.

[srodtytul] Wymiatanie polskości [/srodtytul]

Polska miała z tych ziem zniknąć raz na zawsze. Symbole i znaki polskości konsekwentnie likwidowano. Często je publicznie profanowano. W Jurgowie zorganizowano nawet symboliczny „pogrzeb Polski”.

Rozpoczęto akcję słowakizacji ludności. Grupą w pierwszym rzędzie objętą akcją represyjną byli polscy księża. Wszyscy musieli opuścić stanowiska i zajmowane urzędy w administracji kościelnej. Ci, którzy pochodzili spoza inkorporowanych obszarów, zostali wywiezieni do Generalnego Gubernatorstwa. Na ich miejsce sprowadzano księży ze Słowacji. Część miejscowych księży-Polaków izolowano, zamykając ich w klasztorze w Spiskim Czwartku (księża ze Spisza) i w Bardejowie (księża z Orawy). Większość z nich odmówiła złożenia przysięgi na wierność państwu słowackiemu i mówienia kazań po słowacku. Postępowano wobec nich bezwzględnie.

Zajęte obszary postanowiono oczyścić z polskich książek i książeczek do nabożeństw. Były zbierane i i palone. Aby akcja przebiegała skuteczniej, użyto podstępu – ogłoszono zbiórkę w celu rzekomego przekazania książek polskim jeńcom wojennym.

Polskie szkoły zamknięto, pomoce dydaktyczne w języku polskim niszczono. Polscy nauczyciele zostali pozbawieni prawa nauczania. Szczególną aktywnością antypolską wyróżniał się ks. Franciszek Moš, proboszcz Nowej Białej na Polskim Spiszu i dziekan świeżo utworzonego dekanatu niedzickiego. Został on jednocześnie państwowym inspektorem szkół ludowych na Spiszu.

„Od pierwszych dni okupacji kraju, słowacka straż graniczna współpracowała z [niemieckim] Grenzschutzem i gestapo, zatrzymywała i przekazywała Niemcom przekradających się na Węgry i dalej do Francji Polaków […] oraz kurierów utrzymujących łączność między kierownictwem Polski Podziemnej i rządem emigracyjnym na Zachodzie. ” – pisał Włodzimierz Budarkiewicz, jeden z oficerów AK na Podhalu i Sądecczyźnie. Traktowano więc Słowację jako kraj wrogi. Oddziały AK wielokrotnie atakowały słowacką straż graniczną: „rozbrajając załogi placówek, partyzanci nie mieli wobec Słowaków żadnych skrupułów”.

Oddziały partyzanckie urządzały na Słowację także wyprawy aprowizacyjne. Rekwizycje żywności były sposobem ochrony polskich chłopów przed kosztami utrzymania jednostek partyzanckich. „Ciągnęło się go [prowiant] ze Słowacji – mówił jeden z partyzantów – Słowacy współpracowali przecież z Niemcami […]. Chłopi słowaccy mieli po pięć krów, dużo świń, więc się od nich brało”. Wyprawy takie organizowano już w 1943 roku. Później robiły to także sowieckie oddziały leśne, a w drugiej połowie lat 40. także podziemie niepodległościowe.

[srodtytul]Opieka nie dla wszystkich [/srodtytul]

W 1941 roku Słowacy przyjęli ustawy antyżydowskie. Utworzono cztery obozy przejściowe pilnowane przez Hlinkovą Gardę i instruktorów z SS. Deportowano ok. 70 tys. Żydów. Terror dotknął także żydowskich obywateli RP na ziemiach okupowanych przez Słowaków. Na przykład, 2 czerwca 1942 roku policja słowacka wywiozła kilka rodzin z Zubrzycy Górnej, gmina Jabłonka – w sumie 20 osób narodowości żydowskiej. Wszyscy zostali publicznie rozstrzelani na stacji kolejowej. Wszak Hlinkova Garda już w ulotce z 1940 roku głosiła: „Nas nie obałamucą głupie zdania, że żyd to też człowiek. Żydzi są zastępcami i agentami diabłów. Żyd nie jest stworzeniem Bożym, ale diabelskim, dlatego żyd to nie człowiek, choć do człowieka podobny.”

W parze z zacieraniem polskości i działaniami antyżydowskimi szło udowadnianie pozostałym mieszkańcom, wiernym nowemu państwu, iż z przynależności do Słowacji wynikają same korzyści. Przyłączone tereny objęto specjalną opieką gospodarczą. Polskie złotówki wymieniono na korony po kursie niezmiernie dogodnym dla ludności. Dużo wysiłku włożono w stworzenie nowych miejsc pracy – szczególnie dobrze opłacanych. Ożywiano gospodarkę chłopską. Zapewniono wysokie przydziały produktów żywnościowych. „Wszyscy mieszkańcy Spiszu doskonale zapamiętali fakt, że dostawali dużo cukru i mąki i płacili niskie podatki” – pisał jeden z badaczy dziejów Spiszu. Państwo dbało o korzystne ceny dla skupowanych tam płodów rolnych, hodowlanych i leśnych. Do tego doszły korzyści z rozkwitu przemytu do Generalnego Gubernatorstwa mąki, skór, opon, koni i grzybów. Gorliwi działacze i bojówkarze z Hlinkovej Gardy, również na Spiszu i Orawie, mogli liczyć na skonfiskowane Żydom tartaki, karczmy, maszyny, narzędzia rolnicze i inne mienie ruchome. Skądinąd pierwsze lata wojny przyniosły Słowacji wzrost zamożności, a wojenna koniunktura ożywiła słowacką gospodarkę.

W 1945 roku Słowacy liczyli na utrzymanie okupowanych obszarów. Agitacji prosłowackiej sprzyjało tam przekonanie, że w Polsce będzie komunizm, a Czechosłowacja zostanie wolnym państwem. Kilka lat oczyszczania tych ziem z polskości i Polaków także robiło swoje. Tymczasem po polskiej stronie przeciw utrzymaniu okupacyjnych granic wystąpili wszyscy: administracja, komuniści (tutaj chcieli wykazać się „patriotyzmem”), polski Kościół, polityczna opozycja i zbrojne podziemie niepodległościowe.

Bilans okresu powojennego to także zabici po obu stronach. Nawet po ostatecznym ustaleniu granicy, dochodziło do licznych antypolskich incydentów. Wielu Słowaków działało na rzecz oderwania tych terenów od Polski. Reagowało na to m.in. polskie podziemie, surowo zwalczając wszelkie przejawy prosłowackiej propagandy.

W Warszawie przed Hitlerem zorganizowali defiladę Niemcy. W stolicy polskich Tatr symbolicznym początkiem okupacji była słowacka defilada zwycięstwa.

[srodtytul]Entuzjazm bez pokrycia [/srodtytul]

Pozostało 99% artykułu
Plus Minus
Derby Mankinka - tragiczne losy piłkarza Lecha Poznań z Zambii. Zginął w katastrofie
Plus Minus
Irena Lasota: Byle tak dalej
Plus Minus
Łobuzerski feminizm
Plus Minus
Latos: Mogliśmy rządzić dłużej niż dwie kadencje? Najwyraźniej coś zepsuliśmy
Plus Minus
Jaka była Polska przed wejściem do Unii?
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?