Felieton Dariusza Rosiaka o różnicy między ludźmi a małpami

Niedawno się dowiedziałem, że 70 proc. mojego DNA jest skonstruowane tak samo jak u drożdży. Jest to jednak pewne zaskoczenie, bo można by sądzić, że ludzi, przynajmniej niektórych, od drożdży dzieli więcej niż 30 proc.

Publikacja: 04.09.2010 01:01

No, ale dowody naukowe nie kłamią. Zacząłem zgłębiać temat i wyszło mi, że od szympansów dzieli mnie tylko 2 proc. DNA, 98 proc. mam podobne. Tutaj zaskoczenie nie było tak wielkie, słyszałem bowiem o szympansach, które umieją grać na skrzypcach, mnożyć w pamięci czterocyfrowe liczby i konstruować domy, ba, całe osiedla mieszkaniowe.

No dobrze, przesadziłem, takich szympansów nie ma, ale istnieje gorylica Koko urodzona w zoo w San Francisco w 1971 roku, wychowana jak ludzkie dziecko. Koko zna dziś prawie 2 tysiące słów w języku migowym, a na swoje 38. urodziny wyraziła trzy życzenia: po pierwsze – mieć dzieci, po drugie – przenieść się z zoo do parku narodowego na Hawajach, i po trzecie, najważniejsze – by ludzie zrozumieli wreszcie, jak ciężko być gorylem.

Koko uwielbia koty, co świadczyłoby, że podobnie jak niektórzy bezdzietni ludzie w średnim wieku próbuje sobie zrekompensować brak dzieci przyjaźnią z kotem. Koko została również oskarżona o molestowanie seksualne trzech kobiet, które się nią zajmowały, co może sugerować, że jest lesbijką i do tego ma problemy osobowościowe.

Kobiety twierdzą, że zostały zmuszone do pokazania Koko swoich nagich piersi. W zasadzie molestowania dopuściła się naczelna opiekunka Koko Francine Patterson, która zagroziła kobietom, że jeśli nie pokażą Koko piersi, to zostaną wyrzucone z pracy. Koko uwielbia bowiem kobiece piersi, czemu daje wyraz regularnie, mówiąc „nipple” (sutek) w języku migowym. Gdy sprawa trafiła do sądu (wiem, że to nie brzmi zbyt wiarygodnie, ale daje słowo, że wszystko, co do tej pory napisałem, wydarzyło się naprawdę), Patterson tłumaczyła, że Koko mówi „nipple” niekoniecznie dlatego, że lubi piersi, lecz dlatego, że rymuje jej się to ze słowem „people”, czyli ludzie.

To mogłoby znaczyć, że oprócz tego, iż Koko kocha zwierzęta domowe, odczuwa żal w związku z poświęceniem życia rodzinnego dla kariery medialnej oraz eksperymentuje w dziedzinie seksu, jest również poetką.

Czyli Koko jest prawie jak człowiek, i to nieźle rozwinięty. Trzy czwarte jej dylematów niedostępne jest milionom Homo sapiens, np. prymitywom z buszu albo narkomanom w ciągu albo sierotom po polskich PGR. Powiem nawet: szkoda, że na świecie nie ma więcej takich małp, a mniej bezwartościowych ludzi. Są na szczęście autorytety, które doskonale to rozumieją. Znany autor programów przyrodniczych BBC sir David Attenborough powiedział niedawno: „Nigdy nie spotkałem problemu, którego rozwiązanie nie byłoby łatwiejsze przy mniejszej ilości ludzi na ziemi, a trudniejsze przy większej ilości ludzi”.

Radykalne wnioski z tej tezy wyciągnął niejaki James J. Lee, , który kilka dni temu wtargnął do siedziby korporacji telewizyjnej Discovery Communications i zagroził wysadzeniem jej w powietrze. Zdaniem zamachowca należące do korporacji kanały Discovery Channel, Animal Planet i Science Channel za mało dbają o ochronę planety przed ludźmi. Policja zabiła pana Lee, co jest tylko częściowym sukcesem ekologicznym, bo gdyby pan Lee wysadził budynek w powietrze, to jednak zginęłoby więcej ludzi, a zatem planeta byłaby zdrowsza.

Oczywiście akcja pana Lee nie podważa w żaden znaczący sposób idei walki o ochronę ziemi przed ludźmi, wiele zbrodni popełniono w imię szczytnych idei, np. równości, wolności i miłości bliźniego. Jednak nie daje mi spokoju te 2 proc. Ciekawe, czy Koko, drożdże albo coś pośrodku, np. żubry w Puszczy Białowieskiej, zadają sobie tak wiele trudu, by udowodnić sobie , że człowiek jest do nich łudząco podobny. Chyba jednak nie. Goryle nie dziwią się, że my, podobnie jak one, umiemy dłubać w nosie i drapać się pod pachami. Tylko my łamiemy sobie głowę i serca, przyglądając się ze wzruszeniem małpom albo drożdżom. Tylko my mamy na to czas, chęć i pieniądze.

Jak podejrzewam, winne temu zboczeniu, zwanemu tradycyjnie ludzką wyjątkowością, jest te 2 albo trochę więcej procent genów, które nas odróżnia. Tylko nas stać na to, by poświęcać życie na udowodnienie, że goryl potrafi mówić. I to jest najbardziej wzruszające w historiach gorylicy Koko, pana Lee i innych ekologów.

No, ale dowody naukowe nie kłamią. Zacząłem zgłębiać temat i wyszło mi, że od szympansów dzieli mnie tylko 2 proc. DNA, 98 proc. mam podobne. Tutaj zaskoczenie nie było tak wielkie, słyszałem bowiem o szympansach, które umieją grać na skrzypcach, mnożyć w pamięci czterocyfrowe liczby i konstruować domy, ba, całe osiedla mieszkaniowe.

No dobrze, przesadziłem, takich szympansów nie ma, ale istnieje gorylica Koko urodzona w zoo w San Francisco w 1971 roku, wychowana jak ludzkie dziecko. Koko zna dziś prawie 2 tysiące słów w języku migowym, a na swoje 38. urodziny wyraziła trzy życzenia: po pierwsze – mieć dzieci, po drugie – przenieść się z zoo do parku narodowego na Hawajach, i po trzecie, najważniejsze – by ludzie zrozumieli wreszcie, jak ciężko być gorylem.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał