Pięć lat temu we Włodowie bracia Winkowie pobili terroryzującego wieś bandytę. Znaleziono go martwego. Braci skazano za zabójstwo, prezydent Lech Kaczyński ich ułaskawił. „Winkowie nie zabili Ciechanka. We wsi dobrze wiedzą, kto to zrobił, jednak mówić nie chcą. Będą musieli, bo sprawa wraca na wokandę” – tak zaczyna się [link=http://www.rp.pl/artykul/534054,534090-Wies-niespokojna---wies-niewesola.html]reportaż Jakuba Kowalskiego[/link]. Zbliżający się proces jednej z osób związanych ze sprawą linczu powinien doprowadzić do zdjęcia z braci Winków piętna morderców. „Tamtego popołudnia starsza pani pieliła grządki przy tarninach od strony pola i słyszała, jak żużlową drogą nadeszło dwóch mężczyzn. Zatrzymali się przy Ciechanku. »Jeszcze żyje«. »Skurwysyn«. Co było dalej? Starsza pani nie wie, bo poszła podlewać ogródek przy domu. W rozmowie kluczy, boczy, wznosi oczy ku górze. Że krzaki za wysokie, że oczy za słabe, że głosy za ciche. »Dokończone było potem i jeden pan nie robił«, mówi”.
„– Czasy się zmieniają, a Czarzasty znów robi skok na media. – Ja? Akurat mnie chodzi o pluralizm. Zawsze go wspierałem”. Tak rozpoczyna się [link=http://www.rp.pl/artykul/534054,534091-Jak-to-robic---a-nie-z-kim.html]rozmowa Roberta Mazurka z Włodzimierzem Czarzastym[/link], politykiem SLD, o mediach, lewicy i Platformie Obywatelskiej. Zaskoczony Mazurek prosi: „– Nie może pan tak mówić, bo się będę musiał z pana śmiać. – Jestem przyzwyczajony. – Ale ja piję kawę i się zakrztuszę. – Wszystkie ekipy mają swoje doświadczenia i mają sobie coś do zarzucenia w sprawie mediów. I jak ktoś nad tym chwilę pomyśli, to zdrowy rozsądek mu podpowie, że trzeba się ułożyć tak, by z mediów publicznych nikogo nie eliminować. Im więcej poglądów prezentują, tym lepiej dla kraju”. Włodzimierz Czarzasty widzi dwa zagrożenia dla mediów: monopolizację i dominację obcego kapitału. „Dziś obieg poglądów w Polsce wygląda tak, że »Wyborcza« stawia tezę, która cały dzień wałkowana jest w TOK FM, Monika Olejnik upowszechnia ją w Radiu Zet, wieczorem w TVN, a wszystko się kończy podsumowaniem w »Polityce«”. Czarzasty mówi dalej: „Za dziesięć lat ta koncentracja kapitału w mediach może być znacznie większa. I może się okazać, że 80 procent prasy należy do Niemców, a 80 procent rynku telewizji kontrolują Amerykanie, i ja taką sytuację uznaję za złą, bo ona uderza w nasz interes narodowy, i chciałbym się przed tym zabezpieczyć”.
Do wielu zalet komputerów dochodzi kreatywność. „Specjaliści od sztucznej inteligencji i programiści szykują rewolucję. Komputery zabierają się do czegoś, co wydawało się dotąd zarezerwowane dla ludzi – do tworzenia. Maszyny układają wiersze, komponują piosenki, a nawet wymyślają dowcipy” – [link=http://www.rp.pl/artykul/534054,534065-Talent-mierzony-gigahercami.html]pisze Piotr Kościelniak[/link]. Ludzie mogą zacząć czuć się nieswojo. Stephane Xiberras z agencji reklamowej BETC Euro RSCG mówi o programie CAI, czyli Kreatywna Sztuczna Inteligencja, wymyślającym reklamy: „CAI po dziesięciu sekundach daje takie same – przeciętne – rezultaty, co dziesięć godzin strategicznych narad i produkcji. A to już jest przerażające”. Jeśli nie ma się talentu, by napisać wiersz dla ukochanej, można skorzystać z programów RoboPoem lub Turbowieszcz. Maszyny układają wiersze i komponują muzykę, czy więc należą im się honoraria i tantiemy? „Choć myśl o niezależnie myślących komputerach wydaje się dziś radykalna, istnieją już teoretyczne rozwiązania tego problemu. Wygenerowane przez komputer opowiadania świadczą o tym, że maszyny mogą samodzielnie wytwarzać prace wymagające kreatywności, czyli spełniają warunek wymagany przez prawo autorskie” – stwierdza na łamach „Duke Law & Technology Review” Darin Glasser, adwokat specjalizujący się w prawie autorskim.
[ramka][srodtytul]Ponadto w „Plusie Minusie”[/srodtytul]
[ul][li] [link=http://www.rp.pl/artykul/61991,534061-Pawel-Lisicki--Europoslow-prawo-do-absencji.html "target=_blank"]Paweł Lisicki pisze[/link]: „ Kiedy naprawdę okazało się, że nowo wybrany prezydent w osobie Hermana Van Rompuya zamierza wystąpić w Parlamencie Europejskim przed Barroso... parlament odmówił. Van Rompuy zaś poinformował, że jest zajęty i w ogóle się do Strasburga nie wybiera. Trudno zatem nie zapytać, o co w tym naprawdę chodzi. Parlament, którego posłowie nie chcą słuchać wystąpienia szefa Komisji, szef Komisji, który lekceważy prezydenta Unii, prezydent, który się obraża i nie przyjeżdża. Nie mogę pozbyć się wrażenia, że wszystko to fasada i atrapa, za którą skrywa się realna polityka. Ale skoro tak się rzeczy mają, to po co było tyle hałasu o traktat?”.