Piotr Semka komentuje

Obejrzałem film „Krzyż" Ewy Stankiewicz. Warto pochylić głowę przed jej uporem i dociekliwością. Autorka spędziła w okolicy krzyża na Krakowskim Przedmieściu dziesiątki nocy.

Publikacja: 25.03.2011 19:00

Piotr Semka

Piotr Semka

Foto: Fotorzepa, Kuba Kamiński kkam Kuba Kamiński Kuba Kamiński

A najbardziej ponure i przerażające sceny agresji „dzieci Palikota" wobec modlących się działy się w te sierpniowe noce grubo po północy lub nawet blisko świtu. To wtedy powstała „nowa świecka tradycja", w ramach której podpite grupki wpadały pod krzyż, aby „wyśmiać mohery".

 

Jak na skalę agresji, jaką uwieczniła autorka filmu – można podziwiać zimną krew ludzi, którzy krzyża bronili. Byłem tam wiele razy w nocy i pamiętam rechot prześmiewców. I policję odwracającą głowy w sytuacji ewidentnych zaczepek wobec modlących się starszych kobiet . Niech ten film koniecznie zobaczy biskup, który dziarsko nawoływał policję, aby siłą rozgoniła obrońców krzyża.

 

Film Ewy Stankiewicz pokazuje, jak wyolbrzymiono wizerunek obrońców krzyża jako agresorów.

Ale teraz, przed pierwszą rocznicą Smoleńska, Hanna Gronkiewicz-Waltz odgrzewa język sugerujący, że ludzie chcący uczcić pamięć prezydenta Lecha Kaczyńskiego i inne ofiary na Krakowskim Przedmieściu to jakieś ukryte bojówki zmierzające do groźnego puczu.

„Politycy PO nie mają wątpliwości: cztery wnioski o zgromadzenia rezerwują Krakowskie Przedmieście dla tłumów, które 10 kwietnia do stolicy ściągną PiS i Radio Maryja. Działacze wnioskodawcy nie ujawniają się, by stworzyć wrażenie, że manifestacje pod Pałacem to spontaniczna reakcja Polaków, a nie animowana przez polityków demonstracja" – pisze „Gazeta Wyborcza". I cytuje budujących nastrój grozy platformersów:

„Krakowskie Przedmieście to miał być salon Warszawy, a znów będą się toczyły krzyże na kółkach, będą przemówienia wygłaszane ze skrzynek po jabłkach – ubolewa Ligia Krajewska (PO), wiceszefowa rady miejskiej. I dodaje: – Powinniśmy zastanowić się, czy na podstawie prawa lokalnego nie ustanowić Krakowskiego Przedmieścia strefą wolną od demonstracji".

Jak się okazuje, wolność zgromadzeń to w Polsce bardzo chwiejna swoboda. Zachwyconej swoją władzą pani Krajewskiej bardzo łatwo przychodzi dywagować, jak by tu zakazać demonstracji pod Pałacem Prezydenckim raz na zawsze.

Jak reagować na taki aksamitny autorytaryzm? Mnie najbardziej spodobała się reakcja Ludwika Dorna, który skomentował tyrady Hanny Gronkiewicz-Waltz głoszącej, że musi usuwać znicze spod Pałacu Prezydenckiego, gdyż jej obowiązkiem „zgodnie z ustawą jest dbanie o porządek w pasie drogi. W związku z tym od 10 miesięcy bez przerwy codziennie rano między godziną 3 a 5 są zbierane znicze, ponieważ wiele osób do mnie pisze, że im się nie podoba bałagan".

Dorn przypomina, jak w 1979 roku, przed rocznicą jednego ze świąt narodowych, opozycja rozrzucała przed kościołami ulotki. „I ja brałem udział w tej akcji, a także – o ile sobie przypominam – obecny prezydent Bronisław Komorowski". Dorn po 24-godzinnym areszcie trafił przed kolegium ds. wykroczeń, gdzie osądzono go nie za rozrzucanie ulotek, ale za... zaśmiecanie ulicy. Milicjanci zeznali, że o karygodnym fakcie zawiadomił ich oburzony obywatel.

Teraz czujni obywatele będą alarmować straż miejską, że oburza ich zaśmiecanie zniczami pobocza drogi przed Pałacem Prezydenckim.

A skoro już jesteśmy w klimacie wspomnień z okolic opozycji niepodległościowej, to pamiętam z tamtych lat opowieść o nazwie: „proces piski o traktat ryski". Bohaterem tego procesu z 1971 roku był niepodległościowiec Wojciech Ziembiński. Zaproszony na obóz harcerski koło Piszu, opowiedział młodzieży o wojnie 1920 roku i traktacie ryskim. Za naruszanie sojuszu z ZSRR ukarano go sądownie. Teraz procesy mogą grozić tym kombatantom „Solidarności", którym zdarzy się na harcerskim ognisku trafić na pytanie „czy Wałęsa był Bolkiem?". I co ma odpowiedzieć biedny solidarnościowiec? Jeśli da wyraz zwątpieniu w nieskalany życiorys Lecha Wałęsy, może mu grozić proces, gdyby jakiś harcerz uznał, że kala się pamięć byłego prezydenta.

Tak, tak, wiem – zaraz przeczytam wpisy internautów, że jestem śmieszny, porównując wolną Polskę z PRL. Problem w tym, że psucie się demokracji zaczyna się od drobiazgów. I można to traktować serio lub wydziwiać, że nie docenia się dzisiejszych swobód. Ale swoboda wypowiedzi czy demonstracji nie może być jak jesiotr drugiej świeżości. Tę uwagę dedykuję miłośnikom sądowej obrony niepokalanej czci Lecha Wałęsy.

A najbardziej ponure i przerażające sceny agresji „dzieci Palikota" wobec modlących się działy się w te sierpniowe noce grubo po północy lub nawet blisko świtu. To wtedy powstała „nowa świecka tradycja", w ramach której podpite grupki wpadały pod krzyż, aby „wyśmiać mohery".

Jak na skalę agresji, jaką uwieczniła autorka filmu – można podziwiać zimną krew ludzi, którzy krzyża bronili. Byłem tam wiele razy w nocy i pamiętam rechot prześmiewców. I policję odwracającą głowy w sytuacji ewidentnych zaczepek wobec modlących się starszych kobiet . Niech ten film koniecznie zobaczy biskup, który dziarsko nawoływał policję, aby siłą rozgoniła obrońców krzyża.

Pozostało 83% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą