Ostatnio w polskich mediach na temat relacji pomiędzy naszymi państwami dominują publikacje i wypowiedzi najczęściej prezentujące, niestety, jednostronne opinie, natomiast argumenty i opinie drugiej strony są prawie niesłyszalne. Redakcja we wspomnianym numerze dziennika opublikowała opinię posła na Sejm Litwy Gintarasa Songaili oraz komentarz redaktora Jerzego Haszczyńskiego. Korzystając z okazji, chciałbym przedstawić kilka uwag, które pojawiły się po przeczytaniu jego komentarza „Małe poparcie i duże wpływy". Dziwię się, że pan redaktor powiela tezy o tym, że znowelizowana ustawa, niedawno przyjęta przez Sejm Litwy, rzekomo „ograniczy nauczanie w języku polskim i spowoduje zamknięcie wielu polskich szkół".
Wprawdzie należy przyznać, iż oceny Jerzego Haszczyńskiego nie są aż tak „apokaliptyczne" jak w wielu wypowiedziach, iż „Litwini chcą zniszczyć język polski", „zamknąć połowę (lub wszystkie) polskich szkół" i in. Podobne opinie całkowicie odbiegają od rzeczywistości. Warto byłoby zapoznać się z poprawkami ustawy oraz ze szczegółową informacją przygotowaną w tej kwestii przez Ministerstwo Oświaty i Nauki Litwy, wyjaśniającą tryb realizacji zapisów ustawy. To wystarczyłoby, aby sobie uświadomić, że ustawa nie tylko nie ograniczy możliwości pielęgnowania ojczystego polskiego języka, ale stworzy młodym obywatelom Litwy polskiej narodowości lepsze warunki do udziału w życiu społecznym kraju oraz do planowania ścieżki swojej kariery.
Poza tym nie jest prawdą, że w trakcie omawiania i przyjęcia nowelizacji ustawy zostały pominięte uwagi i postulaty polskiej społeczności. Zarówno członkowie Sejmowego Komitetu Oświaty, jak też przedstawiciele Ministerstwa Oświaty niejednokrotnie konsultowali się z kadrą pedagogiczną polskich szkół. W tym przypadku najważniejsze są właśnie opinie specjalistów pedagogiki, a nie osób, które dążą do upolitycznienia tej sprawy. Otóż mogę założyć się z panem redaktorem Haszczyńskim, że po upływie dziesięciu i więcej lat o polskim szkolnictwie na Litwie, w porównaniu z sytuacją w innych krajach (oczywiście – oprócz Polski), będzie można powiedzieć to samo, co dzisiaj: mianowicie, że na Litwie są stworzone najlepsze na świecie warunki do nauki ojczystego polskiego języka.
Druga uwaga dotyczy Karty Polaka. Jerzy Haszczyński twierdzi, iż nie jest prawdą, że ustawa nie była omówiona ze stroną litewską, oraz zaznacza, iż „dyplomacja litewska znała projekt".
Otóż chciałbym powtórzyć, że projekt tej ustawy nigdy nie był uzgadniany ze stroną litewską, chociaż jego założenia dotyczą obywateli innych państw – w tym Litwy. Chronologia działań była następująca. 7 września 2007 roku Sejm Rzeczypospolitej Polskiej uchwalił ustawę o Karcie Polaka. Dopiero po przyjęciu ustawy Departament Konsularny MSZ Rzeczypospolitej Polskiej zaprosił konsulów kilkunastu państw, o których mowa w ustawie, aby zapoznać ich z wymienionym dokumentem. Nie było to uzgodnienie, tylko przedstawienie przyjętej ustawy. Po zapoznaniu się z ustawą o Karcie Polaka strona litewska oficjalnie zgłosiła uwagi w sprawie kilku zastrzeżeń. Najważniejsze są dwa, pierwsze – w ustawie pośrednio uznaje się przynależność Litwy i innych państw bałtyckich do byłego Związku Sowieckiego, co jest sprzeczne z powszechnie akceptowaną w prawie zasadą nieuznania okupacji krajów bałtyckich przez ZSRR. Drugie zastrzeżenie dotyczy założenia stwarzającego prawnie dwuznaczną sytuację, z którą może się zetknąć posiadacz Karty, w przypadku gdyby musiał wykazać lojalność wobec jednego z państw (art 19, ust. 5 – 6). I na koniec sprawa oceny historycznej. Mam na uwadze zagarnięcie Wilna w 1920 roku. Myślę, że tu warto przywołać słowa dwóch wielkich Polaków. Marszałek Piłsudski, przemawiając 22 kwietnia 1922 roku do mieszkańców Wilna, m. in powiedział: „(...) drogie, kochane Wilno, wyniesione do rzędu stolic – otwarcie to powiedzieć możemy, nie ręką polską, lecz podczas wielkich wysiłków narodu litewskiego, gdy ten znajdował się w otwartej walce z całym otaczającym światem, nie wyłączając Polski. Niezwykła wola wielkich bohaterów Litwy pogańskiej, którzy wtedy budowali wielkie państwo od morza do morza, od murów osławionej Moskwy aż hen po brzegi szarej Wisły, wola wielkich rycerzy, wielkich również w historycznych sporach Witolda i Jagiełły – wzniosła mury, zbudowała fundamenty naszego miasta, jako swojej stolicy".
W odpowiedzi na cytowane przemówienie ówczesnego Naczelnika Państwa Polskiego jego bliski przyjaciel Michał Römer m.in. pisał: „(...) ironią losów Wilna i Twoich własnych, Panie, jest fakt, że zostało to wypowiedziane na uroczystości wydarcia Wilna Litwie przez Polskę".
Ocena wydarzeń historycznych, ich interpretacja często mają istotny wpływ na dzisiejsze poglądy i decyzje. Z uwagi na to chciałbym zaproponować redakcji dziennika „Rzeczpospolita" zorganizowanie dyskusji historyków obu krajów (a może nawet w szerszym gronie międzynarodowym) na temat stosunków polsko-litewskich w XX wieku, gdyż właśnie ten okres dotychczas jest najmniej omawiany. Dzięki otwartej dyskusji udało nam się sporo osiągnąć, dokonując oceny wspólnej historii. Najlepszym tego przykładem jest Konstytucja 3 maja, której wkrótce będziemy obchodzić 220. rocznicę.