Śledztwo antropologa sądowego

Publikacja: 17.06.2011 14:03

Kathy Reichs „206 kości”, Sonia Draga 2011, 408 str.

Kathy Reichs „206 kości”, Sonia Draga 2011, 408 str.

Foto: Rzeczpospolita

Jeśli hasło „Kości" brzmi znajomo, to nie dziwota – serial pod tym tytułem oglądają miliony telewidzów na świecie i w Polsce. Serialu nie byłoby, gdyby nie cykl powieści Kathy Reichs o rezolutnej pani antropolog sądowej – Temperance Brennan. W Polsce ukazała się właśnie książka dwunasta (z trzynastu dotąd napisanych).

Serial i książki łączy niewiele, poza pomysłem – by zagadki kryminalne rozwiązywała specjalistka od grzebania się w szczątkach twardych. „206 kości" to nie tylko tytuł powieści, ale i liczba kości znajdujących się w ludzkim ciele.

Książki Kathy Reichs bliższe są brytyjskiej tradycji kryminału niż amerykańskim thrillerom a la James Patterson czy Jeffery Deaver, w których akcja gna na złamanie karku, a zakręty fabuły mnożą się jak króliki. Cały smak tych historii bierze się z precyzyjnych opisów procedur badawczych i policyjnych oraz z budowania skomplikowanych relacji między dość zwyczajnymi bohaterami. Taki też jest świat pani Brennan – zamiast demonicznych geniuszy zbrodni szybciej spotka się tu gościa, który zatłukł swą ofiarę szpadlem. A ponieważ autorka (również antropolog sądowy) dzieli swą pracę między Stany Zjednoczone i Kanadę, to i jej książkowe alter ego zaznajamia nas z trupami po obu stronach granicy. Specyficzny klimat prowincji Quebec (nie, nie chodzi mi o pogodę) sprawia, że dla polskiego czytelnika rzecz jest jeszcze ciekawsza – poznajemy bowiem galerię typków anglo- i frankofońskich, ich obyczajów, słownictwa i fobii (głównie antyamerykańskich).

„206 kości" to historia śledztwa w sprawie seryjnego mordercy staruszek, identyfikacji ofiar wypadku sprzed lat oraz obrzydliwej, choć ambitnej prowokacji – napisana nieźle, gdzie trzeba zaskakująca, a gdzie trzeba sentymentalna. Jedyne, co przeszkadza, to nadmiar moralizowania

– naprawdę, nie wszystko trzeba wykładać czytelnikowi jak chłopu drogę, a już na pewno mija się z celem opatrywanie dzieł beletrystycznych naukowo-publicystycznymi posłowiami objaśniającymi, „co autor miał na myśli". Wtedy bowiem (na szczęście tylko wtedy) Kathy Reichs wypada trochę jak minister zdrowia Ewa Kopacz wzywająca do mycia rąk: i śmiesznie, i żenująco. Zupełnie niepotrzebnie, bo kościec opowieści – stwierdzam po szczegółowym badaniu – jest w stanie dobrym.

Kathy Reichs „206 kości", Sonia Draga 2011, 408 str.

Jeśli hasło „Kości" brzmi znajomo, to nie dziwota – serial pod tym tytułem oglądają miliony telewidzów na świecie i w Polsce. Serialu nie byłoby, gdyby nie cykl powieści Kathy Reichs o rezolutnej pani antropolog sądowej – Temperance Brennan. W Polsce ukazała się właśnie książka dwunasta (z trzynastu dotąd napisanych).

Serial i książki łączy niewiele, poza pomysłem – by zagadki kryminalne rozwiązywała specjalistka od grzebania się w szczątkach twardych. „206 kości" to nie tylko tytuł powieści, ale i liczba kości znajdujących się w ludzkim ciele.

Plus Minus
Chińskie marzenie
Plus Minus
Jarosław Flis: Byłoby dobrze, żeby błędy wyborcze nie napędzały paranoi
Plus Minus
„Aniela” na Netlfiksie. Libki kontra dziewczyny z Pragi
Plus Minus
„Jak wytresować smoka” to wierna kopia animacji sprzed 15 lat
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
gra
„Byczy Baron” to nowa, bycza wersja bardzo dobrej gry – „6. bierze!”