Jak zachowują się Arabowie w zachodniej Europie? Lepiej niż Polacy na Litwie. Nie żądają, by nazwy ulic pisać w ich języku. Nie toczą bojów o pisownię nazwisk i w ogóle zachowują się pokorniej, czyli stosowniej. Takie porównanie przeprowadził ostatnio znany polityk litewski Vytautas Landsbergis, któremu wyraźnie umyka fakt, ze Polacy na Litwie nie są imigrantami. Walka o polskie szkolnictwo na Litwie to jedna z odsłon trwającego od dawna konfliktu.
– Wyszło szydło z worka. Minister oświaty wysłał list do każdego rodzica, którego dziecko chodzi do polskiej szkoły. Miły gest, prawda? Ale co czytamy w trzecim zdaniu? Że od dziesięciu lat litewskie partie polityczne miały w swym programie zmianę systemu oświaty. No i wszystko jest jasne – to wola polityczna, a nie jakieś względy merytoryczne zadecydowały, że zmienią się zasady funkcjonowania szkół polskich – mówi Waldemar Tomaszewski, prezes reprezentującej mniejszość polską Akcji Wyborczej Polaków na Litwie.
Tydzień temu dzieci polskie na Litwie podjęły strajk i nie poszły do szkoły. Tego samego dnia kilka tysięcy Polaków demonstrowało na placu przed Pałacem Prezydenckim w Wilnie. Protesty zostały zawieszone, gdy z wizytą na Litwie pojawił się premier Donald Tusk i po rozmowach z premierem Andriusem Kubiliusem oświadczył, że zostanie powołany polsko-litewski zespół ekspertów, którzy mają rozmawiać o spornej ustawie oświatowej. Nie wiadomo, jakie są granice kompromisu, bo premier Kubilius zapowiedział od razu litewskiej opinii publicznej, że Litwa nie ma zamiaru zmieniać ustawy.
– Co będzie się dalej działo na Litwie? To wielka niewiadoma. Mamy wrażenie, że odbijamy się od muru. Zebraliśmy przecież 60 tysięcy podpisów pod protestem przeciw ustawie, zanim jeszcze została uchwalona. Liczba olbrzymia, bo przecież Polaków jest tu 200 tysięcy, a niemowlęta i małe dzieci podpisać się nie umieją. Politycy litewscy zachowali się tak, jakby tych podpisów nie było, choć przekazaliśmy im petycję – mówi Mirosław Szejbak z Forum Rodziców Szkół Polskich na Litwie, nieformalnej organizacji, która spontanicznie zaczęła się organizować w Internecie, gdy do Polaków na Litwie zaczęły docierać wiadomości o przygotowywanych zmianach.
W dobre intencje litewskich władz nikt z Polaków już raczej nie wierzy. Przekaz litewskiego Ministerstwa Oświaty jest czytelny: Polacy powinni bez dyskusji zaakceptować zmiany. Początkowo motywowano je dobrem polskich uczniów – jak oznajmił litewski minister oświaty, chodzi o to, by Polacy doskonalili swoją znajomość litewskiego, bo inaczej nie będą konkurencyjni na rynku pracy i będą skazani na posady kasjerów w supermarkecie i sprzątaczy.
W ostatnich dniach ministerstwo przestało jednak z troską pochylać się nad losem polskiej mniejszości – publicznie oświadczono, że nie ma obowiązku zdawania matury na nowych zasadach. Jeśli komuś się one nie podobają, można zakończyć edukację w wieku 16 lat, gdy wygasa obowiązek szkolny.