„Niż kiedy?" – pytanie to nieodparcie zdrowemu rozumowi się nasuwa, gdy wzrok nasz pada na artykuł pod kuriozalnym tytułem „A jednak jest cieplej" (Rzeczpospolita 22.10.2011). Ewentualnie także pytanie: „Niż gdzie?" Odpowiedzi w tekście nie ma. Nie powinno to dziwić. Po pierwsze bowiem, nikt tego nie wie – jeśli w ogóle jest to prawda. Po drugie, wszystko wskazuje na to, że raczej nie jest to prawda. A nawet że może jest wręcz przeciwnie. Zamiast odpowiedzi czytamy więc, między innymi, że w wyniku badań przeprowadzonych przez Richarda Mullera i naukowców w Berkeley Earth Surface Temperature Group (BEST) zwolenników teorii o „spisku ekspertów od klimatu" spotkał „ogromny cios"; że naukowcy znaleźli „potwierdzenie tezy o globalnym ociepleniu wywołanym działalnością człowieka"; że cała afera Climategate opierała się na „wyrwanych z kontekstu fragmentach" listów; że wskutek tej afery tezy o globalnym ociepleniu wywołanym działaniami człowieka (odtąd GOWDC) „zostały poddane medialnej krytyce"; że „naukowcy zajmujący się tą sprawą" zostali „zepchnięci do defensywy" i że zwolennicy tezy o GOWDC „dostali teraz (dzięki badaniom grupy BEST) nowy zastrzyk energii".
Najistotniejsze w powyższym spisie cytatów jest to, że wszystkie one są fałszywe. Z wyjątkiem trzech ostatnich, o których za chwilę. Druga rzecz, jaka uderza, to ilość zawartych w nich kłamliwych insynuacji. Także w tych trzech ostatnich prawdziwych. Można by powiedzieć, adaptując dawną, słynną wypowiedź Mary McCarthy o tekstach Lillian Hellman, że każde słowo tutaj jest nieprawdą, włącznie z „a" i „się". Nawet odstępy między słowami zaczynają wyglądać jakoś podejrzanie.
Słońce, nie dwutlenek
Warto kilka słów powiedzieć o każdym z tych twierdzeń.
1. „Ogromny cios": otóż nic podobnego. Po pierwsze, krzywa grupy BEST nie pokazuje żadnego wzrostu temperatur w ciągu ostatnich dziesięciu lat. Po drugie, grupa ta znalazła wzrost temperatur o 1 proc. od lat 1950. I to na powierzchni Ziemi, nie w atmosferze (a według wszystkich komputerowych modeli klimatycznych atmosfera ociepla się szybciej niż powierzchnia Ziemi. Więc powinno być odwrotnie. Stąd wątpliwości nawet co do tego 1 proc. na powierzchni). Po trzecie, badania grupy BEST pokrywały tę samą powierzchnię co badania grupy z CRU, tzn. mniej niż 30 proc. powierzchni Ziemi. (Wszystkie dotyczące tego szczegóły i krzywe można z łatwością znaleźć w Internecie, a streścił je niedawno w sposób bardzo jasny i prosty fizyk profesor Fred Singer w liście opublikowanym w piśmie „Nature"). Ale, po czwarte – i to jest najważniejsze i decydujące – przez cały ten czas krzywa stężenia dwutlenku węgla w atmosferze – a zatem tego, co według zwolenników tezy o GOWDC powoduje ocieplenie – nieubłaganie wzrasta. I to wystarczy, by obalić cały mit GOWDC; nic nie trzeba dodawać.
Ale jednak dodam dwie rzeczy. Korzystam tu z okazji, by powtórzyć: nikt nie udowodnił, że ocieplanie wywołują zwiększone koncentracje dwutlenku węgla. Przeciwnie: ocieplenie nie może zależeć od dwutlenku węgla. Jeśli można w ogóle stwierdzić tu przyczynowość, to podąża ona raczej w odwrotnym kierunku: stężenie dwutlenku węgla w atmosferze zależy od ocieplenia. Prócz tego, że wynika to z elementarnych praw fizyki, badania rdzeni lodowych pokazują, że wzrost dwutlenku węgla zawsze następuje po ociepleniu, nie zaś przed nim. Wiele setek lat po nim. Wiemy też, że setki tysięcy lat temu koncentracja dwutlenku węgla w atmosferze była wyższa niż obecnie. Poza tym – i to druga ważna rzecz – w ostatnich latach coraz więcej prac fizyków Słońca pokazuje coraz wyraźniej, że główną rolę w zmianach klimatu odgrywa Słońce. Odgrywa ją ono na różne, bardzo skomplikowane sposoby, ale wystarczy spojrzeć na krzywe przedstawiające różne aspekty działalności Słońca i porównać je z krzywą zmian temperatur w ciągu ostatnich paruset lat, by stwierdzić uderzające podobieństwo; krzywe te są niemal identyczne. Natomiast krzywa przedstawiająca wzrost stężenia dwutlenku węgla nijak się z krzywą zmian temperatur nie pokrywa; nie widać żadnej korelacji.
Wreszcie trzeba zaznaczyć, że ogromna większość „sceptycznych" naukowców nie odczuwa bynajmniej pracy BEST jako „ogromnego ciosu": przeciwnie, z entuzjazmem i zaciekawieniem ją przyjęła i z równym entuzjazmem i zaciekawieniem sprawdza jej wyniki.
2. „Potwierdzenie tezy" o GOWDC: wręcz przeciwnie. W pracy BEST o działalności człowieka w ogóle nie ma mowy. Ani słowa. Jest mowa wyłącznie o ociepleniu, nie o jego domniemanych przyczynach. Co zresztą sam Richard Muller w swoich wypowiedziach od początku niezmordowanie podkreśla.