Ile jesteś naprawdę wart?

Kto oglądał film „Moneyball" z Bradem Pittem i poczuł się nieco zagubiony w tak obcym Polakom świecie zawodowego baseballu, ten powinien sięgnąć po książkę Michaela Lewisa, wedle której film powstał

Publikacja: 14.01.2012 00:01

Ile jesteś naprawdę wart?

Foto: Archiwum

Z jednym jednak zastrzeżeniem – będzie to lektura niełatwa. Z jednej strony poszerzy wiedzę i wyjaśni dogłębnie wszystkie kwestie ledwie liźnięte na ekranie, z drugiej – zmęczy nieustannym obcowaniem ze „spacerami", „kradzionymi bazami", „klatkami", „wyspami" czy „inningami".

Kto filmu nie oglądał, temu „Moneyball" też się przyda, bo choć jest to zdecydowanie książka o baseballu, to najciekawsze rzeczy, o jakich opowiadanie traktuje, dotyczą wcale nie dyscypliny sportu, tylko istotnej sfery życia sprowadzającej się do pytania „ile jesteś naprawdę wart?".

W skrócie – jest to historia Billy'ego Beana, menedżera zespołu z Oakland, który odmienił oblicze gry, bo po raz pierwszy w historii baseballu zbudował drużynę. Jego ludzie kosztowali niewiele i łoili skórę finansowym potentatom. Jak Bean tego dokonał? Stosując metody analizy statystycznej wynalezione na Wall Street przy okazji wyceniania rynku derywatów.

Co w tym pasjonującego? Ano trzy rzeczy. Po pierwsze – pomysł Beana sprawił, że szanse na grę dostali ludzie dotąd pomijani, uznawani przez skautów za zbyt małych, za dużych, za starych, za niesfornych, zbyt dziwnych itp. Dla Beana liczyło się co innego – ich obiektywna wartość dla zespołu, to, ile punktów zdobywają, na ile mogą być częścią sprawnej, zwycięskiej maszyny. Czy to oznacza, że nadał grze ludzkie oblicze? Paradoksalnie wręcz przeciwnie. Jego dostrzeganie zalet u outsiderów wiązało się z bezlitosnym wymienianiem ich na inne „części", gdy była potrzeba. Druga sprawa – postać samego Beana, kiepskiego gracza, lecz świetnego menedżera. Na ile jego dokonania były prywatnym odwetem na dyscyplinie, w której zawiódł przed laty? Był antytezą swoich trenerskich dokonań – jako potencjalny „gracz idealny" ostatecznie nie osiągnął nic. A jako menedżer dał drugie życie tym, którzy na pozór nadawali się najwyżej do czyszczenia toalet, a zrobili pod jego okiem wielką karierę.

Po trzecie – czy rzeczywiście „odmienił oblicze gry"? Dziś w baseballu dalej wygrywają najbogatsi, choć fakt, że stosują metody Beana. Jemu zaś mistrzostwa nie udało się zdobyć. Zatem kto ma rację? I – pomyślmy – jak to wygląda nie w baseballu, ale na przykład w działaniach HR zwykłych korporacji?

Na żadne z tych pytań nie ma w książce Lewisa jasnej odpowiedzi. Dlatego jest tak fascynującą, choć trudną lekturą.

Michael Lewis „Moneyball: nieczysta gra", Sonia Draga 2011, 360 str.

Plus Minus
„Przyszłość”: Korporacyjny koniec świata
Plus Minus
„Pilo and the Holobook”: Pokojowa eksploracja kosmosu
Plus Minus
„Dlaczego umieramy”: Spacer po nowoczesnej biologii
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Małgorzata Gralińska: Seriali nie oglądam
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Plus Minus
„Tysiąc ciosów”: Tysiąc schematów frajdy
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne