Nigeria est omnis divisa in partes tres... – chciałoby się powiedzieć. Czy tak patrzył na pobite i zarządzane przez siebie terytoria jej architekt sir Frederick (później lord) Lugard? Trudno powiedzieć, ale nie wydaje się to nieprawdopodobne. W końcu, miał solidne wykształcenie, a w tamtych czasach Cezar był lekturą obowiązkową. Z tą różnicą, że zamiast Belgami, Akwitanami i Celtami, zwanymi też Gallami, Lugard zarządzał Jorubami, Ibo i Hausańczykami, których podbił dla brytyjskiego imperium.
Początki brytyjskiego panowania w tym rejonie Afryki od powołania Kolonii Lagos w roku 1862 miały charakter doraźnego obejmowania protektoratem lokalnych władztw, aby ubiec aktywnego w tym regionie niemieckiego konsula Gustava Nachtigala. Wzorem dla całej, jednej z największych posiadłości brytyjskich w Afryce, miały być Indie, gdzie pierwsze szlify w kolonialnej administracji zdobyło wielu spośród ich administratorów. Jednym z nich był także Lugard. To on zajął się sklejeniem bardzo różnych prowincji, w następstwie czego w 1914 roku doszło do zjednoczenia Nigerii. Jej nazwę, według anegdoty, wymyśliła jakoby kochanka Lugarda. Imperialny prokonsul uznał, że słowo nadaje się znakomicie, bo z niczym się nie kojarzy.
Amalgamacja zróżnicowanych gospodarczo i kulturowo regionów spowodowała wytworzenie się swoistego ładu politycznego, opartego na zasadzie, że Południe produkuje dochód, a biedna Północ musi „chwytać za czapkę". Obie strony mogą mieć w stosunku do siebie najrozmaitsze pretensje, zarzuty, animozje, ale nie są w stanie bez siebie żyć. Trudny związek elementów „połączonego wolnością narodu", jak śpiewa się w hymnie nigeryjskim, skoro miał trwać, musiał ustalić reguły. Repartycję regionalną, zgodnie z którą ustala się nawet, ilu ministrów, sekretarzy stanu, a nawet ambasadorów i generałów ma przypaść na każdy stan, traktuje się w Nigerii jak świętość.
Rosja w Afryce
Choć od ustabilizowania rządów demokratycznych po 1999 roku, powołania służb ścigających korupcję, nie wypada już nikomu obnosić się ze skorumpowaniem i malwersacjami, jest tajemnicą poliszynela, że ogromne sumy wypłacane na dęte kontrakty nadal wyciekają tysiącami mniejszych i większych strumieni. A służby ścigają tylko tych, których aktualnie urzędujący prezydent potrzebuje ukarać. Obecny prezydent pochodzi z Delty Nigru, skończyły się więc doniesienia o notorycznych niepokojach i porwaniach w tym regionie . Na spokojnej do tej pory Północy za to zintensyfikowało swoją działalność islamskie ugrupowanie terrorystyczne Boko Haram. Choć niektórzy analitycy lubią w działalności Boko Haram dopatrywać się odprysku międzynarodowego terroryzmu muzułmańskiego, a i sama organizacja lubi się „promować" twierdząc, że prowadzi świętą wojnę o wyeliminowanie bezbożnej westernizacji i wprowadzenie w całej Nigerii szarijatu, na jej działalność raczej trzeba patrzeć poprzez pryzmat rozgrywki wewnątrz federacji.
Szukając sposobu zrozumienia dzisiejszej Nigerii, nie można też oprzeć się innemu porównaniu, tym razem już nie z historii klasycznej. Gospodarka oparta na eksporcie surowców energetycznych, wszechobecna korupcja i godfatheryzm, raczkująca demokracja, nieefektywny aparat państwowy, skrajne rozwarstwienie społeczeństwa, złożona struktura etniczna, tarcia między regionalizmami, a przy tym kult władzy, nieważne jak aroganckiej, chciwej i głupiej, bierność i fatalizm większości społeczeństwa połączona jednak z dumą, żeby nie powiedzieć megalomanią narodową... Zupełnie jak Rosja – pewnie bardziej Rosja jelcynowska niż putinowska, ale jednak.
Samo spojrzenie na mapę nie daje jeszcze pełnego obrazu, bo nie rozległość terytorium ma tu decydujące znaczenie. Ale w swoim regionie Nigeria to gigant – państwo o dwa rzędy wielkości przewyższające wszystkie inne. Ze 160 mln ludzi i pozycją szóstego bądź siódmego producenta ropy naftowej na świecie, tak pod względem potencjału ludnościowego, jak i PKB, Nigeria reprezentuje sobą ok. 70 procent całego ECOWAS – Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej, która obejmuje oprócz niej jeszcze 14 innych państw.
Sąsiedzi się boją jej dominacji, ale nic w regionie nie może zdarzyć się bez Nigerii. Jeśli w którymkolwiek z nich jest, na przykład, przewrót – Nigeria niemal z urzędu przyjmuje rolę mediatora. Żadnej większej operacji stabilizacyjnej nie sposób zrealizować, jeśli Nigeria nie wyśle swoich żołnierzy. Nigeria może wysłać ich tysiąc albo dwa, jeśli jest taka potrzeba, każde inne państwo afrykańskie – najwyżej jedną dziesiątą tego. Nawet problemy i tarcia wewnętrzne nie są w stanie pozbawić jej roli regionalnego mocarstwa.