Milusińscy sprzedadzą wszystko

Proszek do prania można reklamować w pierwszym roku życia. Rodzice, agencje i „łowcy talentów” popychają dzieci do kariery w show-biznesie

Publikacja: 26.05.2012 01:01

Milusińscy sprzedadzą wszystko

Foto: Corbis

Na korytarzu w pokoju na Chełmskiej trwa casting Agencji Aktorskiej Promocji Dzieci Andy Max. Poszukuje się kandydatów do dwóch reklam: proszku do prania – wiek od zera do czterech lat, oraz soku – tu trzeba mieć lat więcej niż pięć, mniej niż 15.

Tłumów nie ma. W pokoju numer 7 czeka kilka osób z małymi dziećmi. Trzyipółletniej Amelii, która przyszła z mamą Izabelą, niestety nie dano szansy, chociaż jest dziewczynką ładną, wesołą i śmiałą. Ale wada wymowy dyskwalifikuje, bo w tej reklamie dziecko będzie musiało się odezwać.

Po krótkim seansie zdjęć rocznego Oliviera jego rodzice, Edyta i Jarosław, są pełni nadziei, że synek dostanie rolę. Znajomi im mówili, że mały jest fotogeniczny, lubi pozować, więc gdy przeczytali ogłoszenie, postanowili spróbować. Na rezultat castingu muszą poczekać trzy dni. Niezpieczeństwa występowania dziecka w reklamach nie dostrzegają.

– To nie film – mówi Edyta.

– Przecież mała to zapomni, a ja chciałabym skorzystać z okazji, bo pieniądze są potrzebne – tłumaczy Joanna – mama ślicznej niebieskookiej Marysi, dziewięć miesięcy. Dziecko jej znajomych ludzie z agencji reklamowej zaczepili w Złotych Tarasach i zaproponowali udział w reklamie. To ją zachęciło. Zagrożenia? – Nie patrzę na to ze złymi myślami – dodaje Joanna.

Dziecko jako dorosły

W dziecięcej ofercie Andymaxa znajdują się modele do reklam, pokazów, na promocje, do filmów i seriali. Uroczo uśmiecha się Majka z blond warkoczykami, poważnie spogląda Karol, szaleńcze miny stroi grupa dzieciaków z reklamy Telekomunikacji Polskiej, słodko spoglądają biało ubrane dziewczynki Garniera. Dzieci z Andy brały udział w spotach Biedronki, Skody, Kubusia, Actimela, Gripeksu, w filmach, serialach i przedstawieniach teatralnych.

Świat polubił dzieci w reklamie. Rozczulają i budzą zaufanie. Apetyczne niemowlaki zachwalają soczki i pieluchy, słodko śpiące na tylnym siedzeniu trzylatki przekonują, że nie ma bezpieczniejszego samochodu niż marka X, duet blondynów z podstawówki odgrywa dialog zachwytów nad serkiem. A my ulegamy ich rozkosznym buziom, sięgając na sklepową półkę.

– Otwartość, komunikatywność, przebojowość – tego szukamy u dzieci – mówi Tomasz Krzywicki z Andy Max. – Reżyser castingowy, kiedy zgłasza się do agencji, ma pewność, że dziecko jest sprawdzone. Ale najważniejsze, aby chodzenie na castingi, a później ewentualny udział w nagraniu były dla dziecka zabawą. Jeżeli castingi sprawiają maluchowi przyjemność, to już połowa sukcesu.

Jednak dzieci bywają obsadzane także w innych rolach. Opinię publiczną zbulwersowała sprawa zdjęć, które ukazały się we francuskim magazynie „Vogue" w grudniu 2010 roku.

Materiał ukazał się w gwiazdkowym numerze i nosił tytuł: „Prezenty". Pozowały trzy sześcioletnie modelki – Thylane, Lea i Prune. W mocnym makijażu, obwieszone biżuterią i wieczorowych toaletach, ustawione w sugestywnych pozach poważne, pewne siebie kobiety. Zdjęcie jednej z nich na skórze tygrysa przypomina fotki króliczków „Playboya" w rezydencji Hugha Hefnera.

Czytelnicy „Vogue'a" byli pomysłem zachwyceni. „To przecież nie pornografia, to zabawa, która świadczy o zmianach społecznych". Innego zdania były środowiska psychologów i pedagogów. Zaprotestowały portale rodziców. Francuska doktor medycyny Elisabeth Pino, członek komitetu redakcyjnego pisma „Medycyna i Dziecko", rozesłała list do lekarzy, w którym zawiadamiała, że „Vogue" przekroczył granicę. Stowarzyszenie lekarzy wysłało podpisaną przez półtora tysiąca osób petycję do władz, w której ostrzega przed instrumentalizacją dziecka w celach komercyjnych i wzrastającą hiperseksualizacją dziecka, procederem szczególnie niebezpiecznym dla dziewczynek.

Awantura zakończyła się zwolnieniem redaktor naczelnej Carine Roitfeld przez wydawców „Vogue'a" i złagodzeniem radykalnej linii magazynu. Jednak „Prezenty" to tylko jeden z wielu przypadków, w których marketing użył najmłodszych, łamiąc delikatne tabu dzieciństwa i wtłaczając dzieci w świat dorosłych.

Dwie siostry Elle i Dakota Fanning to najsłynniejsze dziecięce modelki w Ameryce. Karierą urodziwych córek rodzice pokierowali z biznesową precyzją. Mieszkańcy Georgii, żeby znaleźć się bliżej Hollywood, przenieśli się do Kalifornii. Elle zadebiutowała w reklamie w wieku trzech lat, potem co rok grywała dziecięce rólki. Jako 13-latka wystąpiła na zdjęciach mody w roku 2011. Ma przyklejone rzęsy, nosi poważne kostiumy i sukienki Chanel. Dziewczynka o niewinnej buzi wygląda w nich smutno i śmiesznie.

Na portalach mody podniosły się głosy oburzenia. Czy to odpowiednia stylizacja dla dziecka?

– Doskonale czuję się w swoim ciele i całkowicie je akceptuję – przekonywała w programie telewizyjnym, w którym dyskutowano nad wciąganiem dzieci w dorosłe role w show biznesie. – Nie rozumiem, dlaczego stylizowanie nas na dorosłe kobiety to coś szokującego i niewłaściwego. Każda z nas marzy o byciu dorosłą.

Jej 18-letnia dziś siostra Dakota ma CV, którego mogłaby pozazdrościć niejedna gwiazdka filmowa. W wieku lat siedmiu wystąpiła w reklamie proszku do prania. Została zauważona przez kogo trzeba i posypały się poważniejsze propozycje – role w filmach. Od razu u boku gwiazd – Seana Penna, Charlize Theron, Michelle Pfeiffer.

W wieku lat 12 otrzymała propozycję, o jakiej marzy niejedna wielka gwiazda – zostać twarzą kampanii reklamowej Marca Jacobsa. Całostronicowe zdjęcia w luksusowych magazynach mody na świecie – „Vogue'u", „Elle", „Officielu". Pieniądze, prestiż i sława. Pozowała gwiazdorskiemu fotografowi Jurgenowi Tellerowi. W dorosłej fryzurze, makijażu i sukniach zmęczonej życiem damy. Było wiele ujęć, ale jeden mały zgrzyt. W reklamie perfum Oh Lola Marca Jacobsa miała butelkę perfum wetkniętą między nogi.

Dziecko jako dziecko

U nas takie historie nie mogłyby się zdarzyć – mówi Mariusz Biały, dyrektor agencji „Dzieci do reklam", która wynajmuje je także do filmów, teledysków, pokazów mody, na promocje. Ma zlecenia od dużych klientów, w katalogach figuruje kilkadziesiąt dziecięcych modeli w wieku od zera do dziesięciu lat. – My traktujemy dzieci jak dzieci. Występują w reklamach produktów dziecięcych, nikt ich nie przebiera za dorosłych.

– W naszej agencji dziecko jest zawsze pod opieką pełnoprawnego opiekuna lub osoby przez niego wyznaczonej, a warunki dotyczące zatrudniania nieletnich są jasno zapisane w kodeksie pracy – wyjaśnia Tomasz Krzywicki z Andy Max. Ale dodaje, że wszystko zależy od wizji reżysera i scenarzysty, od jego pomysłu na to, w jaką rolę wcieli się dziecko. To znaczy, czy pozostanie dzieckiem, czy zagra właśnie kogoś dorosłego.

Reklamy, w których grają dzieci, nie robią oczywiście nikomu krzywdy, w Polsce ich prawa są chronione. Ale przecież te reklamy skierowane są do dzieci. Dziecięcy target, od siódmego miesiąca wsadzany do wózka w supermarkecie, oswaja się ze światem konsumpcji. Człowieczek dwuletni wyciąga rączki po wszystko, co kolorowe i słodkie, przemawiają do niego zwierzątka i misie. Czteroletni chłopiec fascynuje się przygodami i bitwami. 90 proc. sześciolatków dostrzega związek między reklamą a produktem w sklepie. Idealnym konsumentem dziecko staje się między ósmym a 12. rokiem życia.

– Czy istnieje związek między uczestnictwem dzieci w reklamach a wpływem reklam na nie? – pytam profesor dr hab. Annę Marię Zawadzką z Instytutu Psychologii Instytutu Gdańskiego oraz stowarzyszenia Dziecko Bez Reklam, którego celem jest mówienie o negatywnych zjawiskach związanych z kulturą konsumpcji.

– Podążając za lansowanymi przez kulturę konsumpcji wartościami, rodzice starają się jak najszybciej umieścić swoje dziecko na szczycie drabiny sławy – mówi profesor. A ona prowadzi do bogactwa, bo to pieniądze mają dać dziecku szczęście w życiu. Wprowadzając dziecko do biznesu reklamowego, realizują własne marzenia. Będę sławny, sławna, bo mam sławne dziecko. Rodzicielstwo w kulturze konsumpcji to realizacja „projektu dziecko". Prestiżowe przedszkole, prestiżowa szkoła, studia, prestiżowy sposób spędzania wolnego czasu.

Także Mariusz Biały widzi, że rodzice, przyprowadzając dzieci na zdjęcia, realizują własne ambicje. Gotowi są przywieźć dziecko z daleka, przysłać nianię, gdy sami nie mają czasu.

Dla dzieciaków to zabawa, przygoda, oderwanie od codzienności. One o sławie nie myślą. Dwie godziny i po sprawie. Starsze będą mogły pochwalić się zdjęciami w szkole i na podwórku.

Pieniądze nie są wielkie – od kilkuset złotych do 1,5 tys. – mówi Mariusz Biały. Honoraria dla dzieci są dużo niższe niż dla dorosłych. Lepiej płatne są główne role w reklamach telewizyjnych albo gdy maluch staje się twarzą jakiejś reklamy. Wówczas wizerunek dziecka widnieje w prasie, na plakatach, billboardach. Wynagrodzenie może wówczas wynieść od 1,5 tys. do 5,5 tys. zł. Ale zdarza się, że rodzice w ogóle nie chcą pieniędzy, wystarczy im, że zobaczą swoje dziecko w reklamie czy na billboardzie.

Prof. Zawadzka: – W Ameryce biznes drobiarski chciał osiągnąć dodatkowe zyski poprzez przyspieszenie wzrostu kurcząt. I prawie to się udało. Tylko że te masywne kurczęta miały takie zwyrodnienia nóg, że nie mogły stać. To dobra metafora włączania dzieci w świat biznesu reklam. Uczą się, że wartości materialne prowadzą do szczęścia w życiu.

A tak nie jest – dzieci, którym imponuje bogactwo, odczuwają podwyższony lęk, występują u nich zaburzenia osobowości, mają kłopoty z nauką i sprawiają problemy wychowawcze.

Magdalena Dubas z portalu internetowego dla mam Maybe Baby, była modelka, matka dziewczynek w wieku pięciu i siedmiu lat, nie widzi niczego złego w uczestnictwie małolatów w biznesie reklamowym.

Jej córki niejednokrotnie brały udział w castingach do katalogów. Portal Maybe Baby oferuje profesjonalne sesje zdjęciowe, rodzinne (cena 1600 zł) oraz indywidualne dla dziecka (1300 zł).

– Dla niektórych zdjęcia to zabawa, inne się trochę denerwują. Zdarza się, że dziecko na castingu dobrze wypada, a na zdjęciach już nie – przyznaje.

Top modelka, ale z mamą

Przez dwa sezony program „Top Model" pobudzał wyobraźnię nastolatek z całej Polski. Dolna granica wieku dla kandydatek do programu wynosi wprawdzie 18 lat, ale od czegóż są marzenia? Do agencji modelek mogą zgłaszać się 14-latki. Po finale drugiej edycji „Top Model" okazało się, że zwyciężczyni, 19-letnia Olga Kaczyńska, zaczęła pracować w wieku lat 16. Brała udział w międzynarodowych pokazach, będąc w dwóch agencjach modelek.

Te, które nie mają śmiałości wkręcić się w młyny TVN-owskiej eliminacji, wysyłają zdjęcia do agencji i czekają. Jeśli ktoś zadzwoni, na pierwsze spotkanie przychodzą nieśmiałe, same, z koleżanką, czasem z mamą. Niepewne siebie, z trądzikiem zasmarowanym przez podkład i marzeniami o międzynarodowej karierze na podium. Zapamięta się tylko te, których pierwsze kroki w modelingu rozwinęły się w prawdziwą karierę na podiach. Reszta przepadnie albo będzie dorabiać w podrzędnych reklamach.

14-letnia Marcelina Sowa, dziś jedna z top modelek pracujących na poważnych międzynarodowych wybiegach, wysłała zdjęcie do „Dziewczyny". Została „Dziewczyną sierpnia 2004", potem „Dziewczyną roku 2004". Zgłosiła się do niej międzynarodowa agencja. Także przez „Dziewczynę" rozpoczęła się kariera Agnieszki Buzały z Lubania w Dolnośląskiem. Najpierw uznano ją za „Dziewczynę września 2003", potem została „Dziewczyną roku 2003". Z ofertą pracy zwróciła się do niej agencja D'vision i od tego czasu Agnieszka częściej przebywa w Nowym Jorku niż w rodzinnym mieście.

– W Paryżu i Mediolanie wprowadzono restrykcje wiekowe dla modelek – mówi Lucyna Szymańska z agencji D'Vision. – Nie mogą pracować poniżej 16. roku życia. Uważam, że to dobry pomysł. Dziewczyny 14-, 15-letnie nawet fizycznie przygotowane do pracy odnoszą pierwszy sukces w modelingu, bo ich świeża uroda się podoba. Ale gdy dojdą do 18., 19. roku życia, zmieniają się i tracą na atrakcyjności. I wtedy przychodzi szok – nie mogą zrozumieć, dlaczego nagle odpadają. Dlatego uważam, że podniesienie granicy wiekowej jest słuszne – dodaje.

Jednak zdarza się, że modelka, która zaczęła karierę w bardzo młodym wieku, świetnie daje sobie radę. Tak było z Zuzanną Bijoch, dziś 18-latką, która przyszła do D'vision wieku 13 lat. Jest teraz jedną z największych światowych top modelek. A mimo intensywnej pracy kontynuuje naukę, nadrabia zaległości, jest jedną z najlepszych uczennic w swojej szkole.

– Wszystko zależy od prowadzenia dziewczyny. Trzeba mieć kontakt z rodzicami, sesje zdjęciowe organizować tak, by dawały sobie radę z nauką – mówi Lucyna Szymańska. Zagrożenia są w każdym środowisku.

Rita Gołębiowska, dziennikarka mieszkająca od lat w Paryżu, miała kontakt z wieloma modelkami, które zaczynały karierę jeszcze w szkole:

– Nastolatka zaczyna zwariowane życie w świecie mody, gdy jest jeszcze mało dojrzała, ma na głowie szkołę, maturę i pierwszą miłość. Nagle z życia szkolnego wchodzi w nowy świat; na szczęście mama ją kontroluje, śledzi propozycje sesji i chroni przed pokusami typu narkotyki, nocne życie. Jednak łatwo wpaść w pułapkę sławy, choćby cudzej, dobrobytu i całej piany showbiznesu. Łatwo stracić wolność, idąc na lep „fajnego życia". Znam dziewczyny, które zapowiadały się obiecująco, ale zmarnowały swoją szansę. Trzeba uważać, żeby nie stać się piłeczką pingpongową w rękach bogatych facetów. Oczywiście, trzeba mieć do tego urodę. Ale to fakt, że niektóre znane modelki po zakończeniu kariery na podium stały się kobietami biznesu, piosenkarkami lub nawet pierwszymi damami. Wolny wybór – mówi.

Na korytarzu w pokoju na Chełmskiej trwa casting Agencji Aktorskiej Promocji Dzieci Andy Max. Poszukuje się kandydatów do dwóch reklam: proszku do prania – wiek od zera do czterech lat, oraz soku – tu trzeba mieć lat więcej niż pięć, mniej niż 15.

Tłumów nie ma. W pokoju numer 7 czeka kilka osób z małymi dziećmi. Trzyipółletniej Amelii, która przyszła z mamą Izabelą, niestety nie dano szansy, chociaż jest dziewczynką ładną, wesołą i śmiałą. Ale wada wymowy dyskwalifikuje, bo w tej reklamie dziecko będzie musiało się odezwać.

Po krótkim seansie zdjęć rocznego Oliviera jego rodzice, Edyta i Jarosław, są pełni nadziei, że synek dostanie rolę. Znajomi im mówili, że mały jest fotogeniczny, lubi pozować, więc gdy przeczytali ogłoszenie, postanowili spróbować. Na rezultat castingu muszą poczekać trzy dni. Niezpieczeństwa występowania dziecka w reklamach nie dostrzegają.

– To nie film – mówi Edyta.

– Przecież mała to zapomni, a ja chciałabym skorzystać z okazji, bo pieniądze są potrzebne – tłumaczy Joanna – mama ślicznej niebieskookiej Marysi, dziewięć miesięcy. Dziecko jej znajomych ludzie z agencji reklamowej zaczepili w Złotych Tarasach i zaproponowali udział w reklamie. To ją zachęciło. Zagrożenia? – Nie patrzę na to ze złymi myślami – dodaje Joanna.

Dziecko jako dorosły

W dziecięcej ofercie Andymaxa znajdują się modele do reklam, pokazów, na promocje, do filmów i seriali. Uroczo uśmiecha się Majka z blond warkoczykami, poważnie spogląda Karol, szaleńcze miny stroi grupa dzieciaków z reklamy Telekomunikacji Polskiej, słodko spoglądają biało ubrane dziewczynki Garniera. Dzieci z Andy brały udział w spotach Biedronki, Skody, Kubusia, Actimela, Gripeksu, w filmach, serialach i przedstawieniach teatralnych.

Świat polubił dzieci w reklamie. Rozczulają i budzą zaufanie. Apetyczne niemowlaki zachwalają soczki i pieluchy, słodko śpiące na tylnym siedzeniu trzylatki przekonują, że nie ma bezpieczniejszego samochodu niż marka X, duet blondynów z podstawówki odgrywa dialog zachwytów nad serkiem. A my ulegamy ich rozkosznym buziom, sięgając na sklepową półkę.

– Otwartość, komunikatywność, przebojowość – tego szukamy u dzieci – mówi Tomasz Krzywicki z Andy Max. – Reżyser castingowy, kiedy zgłasza się do agencji, ma pewność, że dziecko jest sprawdzone. Ale najważniejsze, aby chodzenie na castingi, a później ewentualny udział w nagraniu były dla dziecka zabawą. Jeżeli castingi sprawiają maluchowi przyjemność, to już połowa sukcesu.

Jednak dzieci bywają obsadzane także w innych rolach. Opinię publiczną zbulwersowała sprawa zdjęć, które ukazały się we francuskim magazynie „Vogue" w grudniu 2010 roku.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał