Twórcy postaci Allana Karlssona życiowej odwagi także nie brakuje. Jonas Jonasson, rocznik 1961, po 20 latach pracy w zawodach dziennikarza, konsultanta do spraw mediów oraz producenta telewizyjnego sprzedał majątek w Szwecji i przeniósł się nad jezioro Lugano w Szwajcarii, tuż przy granicy z Włochami. „Stulatek, który wyskoczył przez okno i zniknął" to jego książkowy debiut. Dodać należy – bardzo udany. Do tej pory książkę kupiły dwa miliony czytelników na całym świecie. To wprawdzie prawie dziesięć razy mniej niż w przypadku sagi „Millenium" Stiega Larssona, ale i tak pozwala Janssonowi godnie żyć. Powrócił do Szwecji, osiadł z synem na prowincji, hoduje kury i spokojnie pracuje nad kolejną powieścią, czego może mu pozazdrościć wielu kolegów dziennikarzy, także z Polski.
Coś ze Szwejka, coś z Gumpa
Powieść toczy się dwutorowo – poznajemy na przemian barwną historię kryminalną, w którą wmieszał się Karlsson po ucieczce z domu spokojnej starości, oraz jego stuletni życiorys – jak się rychło okazuje, niezmiernie istotny dla dziejów świata. Jonasson twórczo rozwinął pomysł z „Forresta Gumpa", by umieścić głównego bohatera w miejscach, w których dzieje się historia. Uczynił z Karlssona świadka, a niekiedy nawet sprawcę wydarzeń, o których uczniowie czytają w podręcznikach.
Karlsson, absolwent trzech klas szkoły podstawowej, pracując w firmie Nitroglycerin AB, nabył jedną, za to bardzo przydatną w życiu umiejętność – wprawnego posługiwania się materiałami wybuchowymi. Dzięki temu znajomość z nim staje się przydatna dla wielkich tego świata – generała Franco, prezydenta Trumana, Mao Zedonga, Churchilla czy Stalina. „Allan wysadzał, co było do wysadzenia, i robił to perfekcyjnie" – to właściwie wyjaśnia wszystko.
Jonasson miesza fikcję z faktami. Prawdziwą przyjemność sprawia ich odszyfrowywanie i segregowanie. Czy Albert Einstein miał brata? Kto naprawdę ocalił Churchilla w Teheranie? Czy arbuz to warzywo czy owoc?
Jonasson miesza też konwencje. W jego powieści znajdziemy trochę kryminału, nieco powieści obyczajowej, sporo groteski. Przede wszystkim zaś dużą dawkę dobrego humoru, żywo namalowane postaci, liczne i zaskakujące zwroty akcji.
Bohater Jonassona ma w sobie wiele z dzielnego wojaka Szwejka. Zamiłowanie do podróży i dystans do polityki. A także równą łatwość nawiązywania kontaktów, co pakowania się w kłopoty. Jeden z niezliczonych znajomych dzielnego wojaka mawiał: „jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było". Karlsson z pewnością przyznałby mu rację. Jest otwarty na każde wyzwanie, ale nie bezrefleksyjny. Zauważa rządzące światem prawidłowości: „To najwyraźniej jakaś wspólna cecha światowych przywódców, że zapraszają na kolację, gdy tylko są z czegoś zadowoleni". „Im bliżej ważnych osobistości się trzymasz, tym lepsze bywa jedzenie. I wódka, w rzeczy samej". „W końcu w życiu jest tak, że nie zawsze właściwe jest to, co właściwe, tylko to, co jest właściwe według tego, kto decyduje".