W Sejmie zbliża się debata na temat obniżenia prowizji płaconych przez klientów przy transakcjach kartą debetową i kredytową przy zakupie towarów i usług. Działania na rzecz obniżenia prowizji zostały rozpoczęte z inicjatywy nadzorowanego przeze mnie swego czasu Departamentu Systemu Płatniczego NBP. W zasadzie decyzja wydaje się prosta i intuicyjna: obniżmy prowizje, wówczas sieci handlowe odpowiednio obniżą ceny i w kieszeniach konsumentów pozostaną znaczne kwoty. Stracą banki i organizacje wystawiające karty, ale przecież banki mają wielkie zyski, więc nie ma problemu.
Niestety, wraz z upływem czasu i pojawieniem się nowych danych, jestem coraz mniej przekonany, czy ustawowa obniżka prowizji to dobry pomysł. Nie jest o tym przekonany nawet sam Narodowy Bank Polski, w którego raporcie możemy przeczytać: „[Ustawowa obniżka] spowoduje, że... obniżenie kosztów akceptantów z tytułu obniżenia opłaty interchange nie przełoży się na korzyści dla konsumentów, tj. zmniejszenie cen, a tylko na to, że dotychczasowe zyski wydawców kart płatniczych z tytułu zawyżonej opłaty interchange zostaną przetransferowane do akceptantów [czyli sieci supermarketów]".
Mówiąc językiem mniej technicznym, NBP obawia się, że jeżeli posłowie ustawowo obniżą prowizje, to banki podniosą inne opłaty, żeby odbić sobie utracone zyski. Ceny w sieciach handlowych nie spadną, a dodatkowe zyski zostaną przez nie zachowane. A przecież supermarkety i tak czerpią olbrzymie zyski z opłat kartowych: klient płacący kartą kupuje więcej niż klient gotówkowy, obsługa klienta jest szybsza, odpadają koszty ubezpieczenia i obsługi gotówki. Czyli stracą polscy konsumenci, a jeszcze bardziej zyskają zagraniczne sieci handlowe. NBP ma powody żeby obawiać się takiego scenariusza: jak pisałem tydzień temu, tak właśnie się stało po urzędowej obniżce prowizji w Australii, Hiszpanii i USA.
Ale na tym nie kończy się lista negatywnych zjawisk, które mogą uderzyć w klienta. Wiele lat temu opłata za pobranie gotówki z bankomatu pobierana przez sieci kartowe była wysoka: prowizja wynosiła nawet 3 procent pobieranej kwoty i nie mniej niż 5 złotych. Potem sieci kartowe obniżyły opłaty, dzięki czemu banki mogły zaoferować darmową wypłatę gotówki z bankomatów. Istnieje ryzyko, że teraz, gdy prowizje od transakcji bezgotówkowych zostaną ustawowo obniżone, banki znowu wprowadzą prowizję od wypłaty gotówki z bankomatu innego niż w ich własnej sieci. W konsekwencji klienci, zamiast wygodnie wypłacić gotówkę w dowolnym bankomacie, znów będą musieli biegać po mieście i szukać „swojego" bankomatu. Cofamy się o dekadę.
Jako nastolatek kilkakrotnie spędzałem wakacje w Związku Sowieckim: na Zachód nie dawali paszportów, no i było za drogo... Często zdarzało mi się wówczas podróżować w tzw. obszczim wagonie, bo tak było najtaniej. Było to jedno wielkie pomieszczenie: pod ścianami stały ławy z desek. Dało się jechać, dla nastolatka z Polski było to nawet ciekawe przeżycie, ale nie było to ani wygodne, ani przyjemne.