Koniec polityki status quo

Publikacja: 23.02.2013 00:01

Po upadku socjalizmu i gospodarki centralnie planowanej zaczęliśmy budować demokrację i kapitalizm. Demokracja umożliwia ścieranie się różnych interesów i wypracowywanie rozwiązań, które w jakimś stopniu realizują interesy ważnych grup społecznych. Kapitalizm w wydaniu polskim od samego początku umożliwiał swobodny przepływ kapitału i jego pomnażanie na zasadach określonych w procesie demokratycznym. Oczywiście zawsze istnieje groźba, że pewne grupy interesów staną się bardziej wpływowe, niż wskazuje na to ich liczebność: dzięki przejęciu majątku lub mediów mogą wpływać na masową opinię publiczną, co przekłada się na wyniki demokratycznych wyborów. Dzięki świetnej organizacji i wpływom te grupy mogą kształtować system prawny w Polsce w taki sposób, że otrzymują dodatkowe dochody kosztem interesu publicznego. Raport analizujący 20 lat ustawodawstwa gospodarczego, który opracował kierowany przez mnie zespół badawczy, pokazał olbrzymią siłę takich grup nacisku zapewniających sobie przywileje, za które wszyscy płacą.

Do tej pory prowadzono politykę status quo: rządzące elity z nielicznymi wyjątkami nie narażały się grupom nacisku, a jeśli kończyły się pieniądze, sięgały po dodatkowe dochody, podnosząc podatki i opłaty zwykłym ludziom. W ten sposób dorobiliśmy się patologicznej struktury wydatków budżetu, wśród  których już nie ma miejsca na wydatki rozwojowe. Mamy też unikalny, patologiczny degresywny system podatkowy: degresywny, czyli taki, w którym – biorąc pod uwagę wszystkie podatki, czyli PIT, VAT, akcyzę i ZUS – partner w kancelarii prawnej płaci w relacji do swojego dochodu mniejsze podatki niż kasjerka w Biedronce. Gdy zarobki bogatych przekroczą 30 średnich krajowych, mają niski ZUS, a ponadto wydają tylko część swoich dochodów, więc tylko od części dochodów płacą VAT. A kasjerka w Biedronce? Płaci procentowo wysoki ZUS i wydaje całą pensję, więc fiskus pobiera od niej VAT od całości wynagrodzenia.

Pomimo tych patologii polska gospodarka rosła w ostatnich latach szybko – przynajmniej jak na standardy europejskie. Wynikało to jednak z dwóch nadzwyczajnych czynników: wpompowano w gospodarkę prawie 100 mld euro środków unijnych, rosła też liczba osób aktywnych zawodowo, które w warunkach silnego popytu znajdowały pracę i płaciły podatki. Tylko środki unijne właśnie się kończą i nie ma pewności, czy następna transza będzie w zapowiadanej wysokości, bo jeżeli kryzys w strefie euro się nasili, to faktyczne wydatki w budżecie unijnym mogą być znacznie niższe od obecnych deklaracji. Zaczęło również ubywać aktywnych zawodowo z powodów demograficznych, a z braku popytu silnie spadają również zatrudnienie i konsumpcja, czyli do budżetu spłynie mniej podatków.

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się Polska, Europa i Świat? Wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i historia w jednym miejscu i na wyciągnięcie ręki.

Subskrybuj i bądź na bieżąco!

Reklama
Plus Minus
„Kształt rzeczy przyszłych”: Następne 150 lat
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Plus Minus
„RoadCraft”: Spełnić dziecięce marzenia o koparce
Plus Minus
„Jurassic World: Odrodzenie”: Siódma wersja dinozaurów
Plus Minus
„Elio”: Samotność wśród gwiazd
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Rafał Lisowski: Dla oddechu czytam komiksy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama