I jedno wiemy tylko. I nic się nie zmienia / Śmierć chroni od miłości, a miłość od śmierci" – pisał Jan Lechoń w tomie „Srebrne i czarne". Książka poetki, tłumaczki i autorki baśni dla dzieci Zofii Beszczyńskiej nawiązuje do tego słynnego cytatu, jest jego twórczym rozwinięciem. Dodajmy, że należy do gatunku prozy poetyckiej, w której senna nierzeczywistość napotkała formę krótkiego opowiadana, czasami lapidarnego zapisu, świadectwa sennego widzenia czy olśnienia. Tytuł „Sny o miłości i śmierci" jest o tyle mylący, że świat wyobraźni poetyckiej Beszczyńskiej oferuje nam wiele więcej, dotyka całej gamy zjawisk, rozpiętych pomiędzy dwoma pojęciami, o których pisał Lechoń.
Narratorka jest jedna. Śni. Dlatego poetyckimi tekstami tu zgromadzonymi rządzi logika snu. Ów chaos jest jednak opanowany sztuką słowa, dlatego w opisach snów możemy poruszać się bez trudu, uwiedzeni mnogością obrazów i subtelnością języka. Miłość to rzeczywiście motyw przewodni, niemal w każdym śnie pojawiają się mężczyźni. Byli mężowie, kochankowie czy też przypadkowo spotkani na ulicy lub w kawiarni, młodzi i starzy, czasem groteskowo zmieniający swą postać: „Zakradł się do mnie mężczyzna całkowicie porośnięty futrem, w zielonym gąszczu błyszczały tylko rubinowe źrenice: klejnoty – pomyślałam". Tygrys bengalski staje się „zwierzęciem mężczyzny", które „może pożreć zwierzę kobiety", a tajemniczy Indianin, który, poza snuciem opowieści, nie wykazuje zresztą żadnego zainteresowania swoją przyjaciółką, okazuje się mordercą bóstwa lasu, ukaranym śmiercią. Poetyka snu ujawnia się w realiach, w jakich dzieją się historie Beszczyńskiej: rozpadający się dom, morskie wybrzeże, wilgotny las pełen fantastycznych istot, czasem groźnych, kiedy sen przemienia się w koszmar, ale jest też pejzaż miejski – mieszkanie w bloku, stolik kawiarniany, rozedrgany muzyką bar, uliczki starego miasta. Bohaterka przekonuje nas, że istnieje inny świat, i że ten świat jest rzeczywistością alternatywną do naszej, jednak niewykraczającą poza śmierć. „Nieskończone ciągi przenikających się obrazów, przeszłości i teraźniejszości, i tego, co nigdy miało nie nastąpić". Symbolicznym podsumowaniem przygód z facetami może być opowiadanie, w którym przy niebiańskim stole zasiadają wszyscy kochankowie śniącej kobiety, zaczyna się groteska.
Uważny czytelnik Beszczyńskiej napotka w jej najnowszej książce tropy literackich fascynacji, które również współuczestniczą w dziejącej się nierzeczywistości. Mamy tu kryptocytaty z Borgesa, Calderóna de la Barki, Lorki, Tranströmera, Konwickiego i innych. Prawdziwa senna i literacka dżungla, którą warto zacząć eksplorować. Może napotkamy tam istoty nam przyjazne?
Zofia Beszczyńska, „Sny o miłości i śmierci", Oficyna Wydawnicza Volumen, Warszawa 2012.