Piotr Skarga modernizuje Polskę

Publikacja: 22.03.2013 19:00

Za sprawą papieża Franciszka o jezuitach znowu zrobiło się głośno. Ów założony w XVI wieku przez świętego Ignacego Loyolę zakon zawsze budził kontrowersje. W XX stuleciu do jezuitów przylgnęła opinia czołowych orędowników postępu i nowoczesności w łonie Kościoła katolickiego. Nie w każdych ustach oznacza to jednak komplement. Wśród katolików są przecież osoby, których prześladuje – nie zawsze bezpodstawnie zresztą – widmo radykalnych zmian, rozsadzających Kościół od środka.

Biorąc to pod uwagę, trudno pojąć, że za jezuitami ciągnie się czarna legenda wsteczników sprowadzających chrześcijaństwo do poziomu zabobonów, które miały wieść prosty lud na manowce. Znaczący udział w snuciu takich oszczerczych wizji mieli protestanci. Nie zapominajmy bowiem, że jezuici pojawili się w momencie, w którym Kościół musiał odpowiedzieć na reformację. Ich działalność sprzed niemal pięciu wieków kojarzy się  więc z konserwatywnym oporem wobec tych wszystkich dynamicznych procesów, jakie przyniósł renesans.

Ten kontekst należy uwzględnić, kiedy przypomnimy sobie spory wywołane inicjatywą ogłoszenia roku 2012 Rokiem Piotra Skargi, a więc uczczenia 400 lat dzielących nas od śmierci tego jezuity. Nadworny kaznodzieja króla Zygmunta III Wazy przeszedł do historii jako wróg tolerancji religijnej. Występował przeciwko konfederacji warszawskiej, a więc aktowi gwarantującemu swobodę wyznaniową innowierczej szlachcie. I generalnie opowiadał się za ograniczeniem „złotej wolności szlacheckiej". Uważał, że wzmocnieniu powinna ulec władza królewska. Trudno go zatem traktować jako patrona współczesnego polskiego patriotyzmu – chwalącego sarmacką Rzeczpospolitą i pouczającego Europejczyków, że powinni czerpać z niej inspiracje dla rozwijania swoich liberalnych demokracji.

Wyłania się nam zatem portret kogoś, kto próbował przeszczepić na grunt polski obce wartości – takie, które stanowiły podstawy europejskich monarchii absolutnych. A przecież sarmacki republikanin pogardza wszelkimi absolutyzmami. Jest dumny ze swojego lokalnego kolorytu politycznego (liberum veto i tym podobne rzeczy), którym szczyci się wobec Francuza, Prusaka czy Moskala. Dla nich z kolei najważniejsze jest sprawnie zarządzane państwo, a do tego zadania nadaje się w ich oczach trzymający szlachtę za pysk oświecony despota. Czyżby taka była również linia autora „Kazań sejmowych"?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, warto sięgnąć po książkę Krzysztofa Koehlera „Boży podżegacz. Opowieść o Piotrze Skardze". Ten zbiór osobistych refleksji krakowskiego poety i eseisty stanowi próbę zgłębienia teologii królewskiego kaznodziei, aby wyjaśnić – patrząc z dzisiejszej perspektywy – fenomen jego niepoprawnej politycznie postawy.

Koehler przywołuje pewien znamienny cytat z kazań jezuity: „Wszyscy się wolnością szlachecką bronią, wszyscy ten płaszcz na swe zbrodnie kładą i poczciwą a złotą wolność w nieposłuszeństwo i we wszeteczność obracają. O, piękna wolności, w której wszystkie swawolności i niekarności panują, w której mocniejszy słabsze uciskają, w której Boskie i ludzkie prawa gwałcą, karać się nie dadzą ani królowi ani urzędom".

Tak więc Skardze chodziło o podnoszenie Rzeczypospolitej na wyższy poziom rozwoju cywilizacyjnego. Projekt sarmacki służył zaś w gruncie rzeczy wygodnemu dla szlachty utrzymywaniu społeczeństwa w będącym reliktem pogańskiej przeszłości stanie barbarzyństwa. Protestanci zaś nie byli uciskaną mniejszością religijną, lecz tworzyli jedno ze stronnictw politycznych rywalizujących bezwzględnie o dominację w państwie.

Kaznodzieja królewski postulował solidarność społeczną. Postrzegał bowiem zbiorowość ludzką jako żywy organizm. Protestantów uważał za zbyteczną, niepasującą do organizmu, trzecią nogę, ponieważ – jak twierdził – społeczeństwo powinno funkcjonować w oparciu o jednolity system wartości, czyli katolicyzm. W przeciwnym razie – według Skargi – ono się rozpada. Jednocześnie autor „Kazań sejmowych" wśród ciężkich grzechów wymieniał ucisk „kmiotków". Tym samym, mimo że nie negował hierarchiczności struktury społecznej, to rugał sarmacki podział, w ramach którego szlachta czuła się niemal odrębną, wyższą, lepszą rasą, a uciskając chłopów, wykluczała ich ze wspólnoty politycznej.

Piotr Skarga optował więc za modernizacją Rzeczypospolitej, ale modernizacją inną niż ta, o której często jest dziś mowa. Chodziło bowiem – rzecz jasna – nie o sekularyzację społeczeństwa, które zadowoliłoby się „ciepłą wodą w kranie", lecz odwrotnie – o naprawę państwa i obyczajów zgodną z nauczaniem Kościoła.

Koehler tak pisze o postrzeganiu doczesności przez bohatera jego książki: „Życie (...) jest polem walki, chociaż Bóg obiecał pokój wieczny jako nagrodę, niemniej jednak życie nasze ustanowił jako wysiłek". Tymczasem trudno się oprzeć wrażeniu, że dzisiejszym przyjaciołom ludzkości marzy się modernizacja bez wysiłku. I szczególnie bez walki duchowej.

Za sprawą papieża Franciszka o jezuitach znowu zrobiło się głośno. Ów założony w XVI wieku przez świętego Ignacego Loyolę zakon zawsze budził kontrowersje. W XX stuleciu do jezuitów przylgnęła opinia czołowych orędowników postępu i nowoczesności w łonie Kościoła katolickiego. Nie w każdych ustach oznacza to jednak komplement. Wśród katolików są przecież osoby, których prześladuje – nie zawsze bezpodstawnie zresztą – widmo radykalnych zmian, rozsadzających Kościół od środka.

Pozostało 89% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą