Bóg, Handel, Ojczyzna

Publikacja: 19.04.2013 18:57

Filip Memches

Filip Memches

Foto: Fotorzepa, Magda Starowieyska Magda Starowieyska

Zmarła Margaret Thatcher. Ale pozostał po niej thatcheryzm. A z nim jest jak z Leninem. Czy raczej jak z mumią wodza rewolucji bolszewickiej – zdaje się być wiecznie żywy. I nie chodzi tu bynajmniej o niezłomny antykomunizm brytyjskiej polityk wyrażający się twardym kursem wobec imperium zła oraz wspieraniem opozycji w PRL. Związek Sowiecki runął, a projekt, na którym się on opierał, jest na śmietniku historii. Wróg zatem zniknął, więc i idea legitymizująca walkę z nim przestała być aktualna.

Są jednak sprawy, które nadal budzą emocje. Reformy wolnorynkowe, walka z etatyzmem, wzrost gospodarczy, poskromienie związków zawodowych – po śmierci Żelaznej Damy jak w mantrze powtarzane są te zaklęcia. Mają one przemawiać za argumentem o braku alternatywy dla neoliberalizmu, który święcił triumfy w Wielkiej Brytanii w latach 80. ubiegłego wieku, a po upadku realnej komuny zaczął być aplikowany jako „terapia" szokowa w krajach dawnego bloku wschodniego.

Nie przypadkiem zatem jednym z apologetów thatcheryzmu w Polsce jest Leszek Balcerowicz. Niedawno na łamach „Rzeczpospolitej" przypomniany został fragment laudacji, jaką ojciec polskiej transformacji ekonomicznej wygłosił w roku 2003 na cześć, ówcześnie już byłej, brytyjskiej premier z okazji uhonorowania jej nagrodą Friedricha Augusta von Hayeka. Żelazna Dama została przez Balcerowicza pochwalona przede wszystkim za skuteczność – za to, że nie tylko głosiła słuszne poglądy (bo najważniejsze wartości stanowiły dla niej wolność i odpowiedzialność), ale i że udało jej się przekuć je w praktyczne działania zwieńczone sukcesem. Autor laudacji nie omieszkał też zaznaczyć, iż u zmierzchu PRL odrobił lekcję w zakresie brytyjskich prywatyzacji, które – jak możemy się domyślać – posłużyły mu za wzór reform w III RP.

Balcerowicz swoją opinię uzasadnił liczbami: „Wielka Brytania w latach 80. i 90. rozwijała się szybciej niż Niemcy i Francja. W 1979 roku dochód na mieszkańca wynosił 76,4 proc. odpowiedniego wskaźnika w Niemczech i 84 proc. we Francji; w 2002 roku przeciętny Brytyjczyk miał dochód tylko o 6-7 proc. niższy od dochodu mieszkańca Niemiec czy Francji".

Cóż, z liczbami się nie dyskutuje. Skoro jest zysk, to być może nie ma o co się spierać. Pozostaje tylko kwestia tego, czy Polska końca lat 80. była Wielką Brytanią końca lat 70. Na początku III RP można było odnieść wrażenie, że zwolennicy terapii szokowej mieli właśnie takie podejście. Realizowali neoliberalne recepty, ale sprawdzone w krajach wysoko rozwiniętych dotkniętych kryzysem. Tymczasem postkomunistyczna Polska była politycznie, społecznie i gospodarczo zdewastowana.

Głównym grzechem neoliberałów jest bowiem ekonomocentryzm. Lekceważą oni inne czynniki niż wskaźniki ekonomiczne. Nie doceniają roli mniejszych i większych wspólnot oraz uwarunkowań historycznych, geograficznych i kulturowych. Uważają, że thatcheryzm sprawdza się zawsze i wszędzie. Bo – według nich – jego zastosowanie oznacza obdarzenie ludzi wolnością, z której jedni potrafią skorzystać i wychodzą na rzutkich, zaradnych gości pomnażających swoje majątki, a inni nie potrafią tego zrobić, więc okazują się klepiącymi biedę frajerami i fajtłapami. Jakie to wszystko proste.

Warto w tym kontekście przywołać koncepcje guru neoliberałów Adama Smitha. Ten żyjący w XVIII wieku myśliciel jest traktowany jak ekonomista. Ale był on przede wszystkim etykiem, który patrzył na pojedynczego człowieka jako istotę zakorzenioną w społeczeństwie i kierującą się wartościami spajającymi ogół. Wprowadzone przez siebie pojęcie „niewidzialnej ręki rynku" odnosił on do ludzi, którzy zaspokajają popyt na towary. Jednocześnie „niewidzialna ręka rynku" miała – według niego – przynosić korzyść całemu społeczeństwu.

Nadwiślański neoliberalizm jawi się więc jako zjawisko odległe od myśli Smitha. Być może dlatego, że filozof ten pracował nad swoimi koncepcjami w czasach, kiedy nikt nie stawiał kalkulacji ekonomicznych ponad moralność i kulturę. Wiadomo było też, że władzę polityczną sprawuje suwerenne państwo, a nie instytucje finansowe. Te zaś kierują się kryterium zysku, a nie dobra wspólnego.

Tymczasem w Polsce po roku 1989 państwo było w stanie opłakanym. Nie mogło więc być gwarantem uczciwego i sprawiedliwego przejścia do systemu, w którym konieczne są silne instytucje czuwające nad przestrzeganiem reguł wolnego rynku. Naczelną wartością stał się indywidualny sukces. Wartość, jaką stanowiły więzi społeczne, zaczęła uchodzić za relikt inteligencji, niezdolnej dostosować się do wymogów kapitalizmu. Dobrze ten stan oddawało zauważone gdzieś przez kogoś graffiti: „Bóg – Handel – Ojczyzna".

Ale może nie mogło być inaczej, skoro i w Wielkiej Brytanii thatcheryzm także miał swoją cenę. Jak zauważył filozof John Grey – wpierw gorący zwolennik, a potem bezlitosny krytyk polityki Żelaznej Damy – neoliberalna rewolucja zastąpiła etos służby – tam, gdzie logika wolnego rynku nie obowiązuje – myśleniem kontraktowym i menedżerskim. Paradoksalnie korzyść z tego odniosła nie klasa średnia, lecz potężny biznes, który doskonale sobie radzi w każdych okolicznościach.

Zmarła Margaret Thatcher. Ale pozostał po niej thatcheryzm. A z nim jest jak z Leninem. Czy raczej jak z mumią wodza rewolucji bolszewickiej – zdaje się być wiecznie żywy. I nie chodzi tu bynajmniej o niezłomny antykomunizm brytyjskiej polityk wyrażający się twardym kursem wobec imperium zła oraz wspieraniem opozycji w PRL. Związek Sowiecki runął, a projekt, na którym się on opierał, jest na śmietniku historii. Wróg zatem zniknął, więc i idea legitymizująca walkę z nim przestała być aktualna.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy