Dostęp na ROK tylko za 79zł z Płatnościami powtarzalnymi BLIK
Subskrybuj i bądź na bieżąco!
Aktualizacja: 10.05.2013 20:00 Publikacja: 10.05.2013 20:00
Wojciech Stanisławski
Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek
Siedem części, półtora tysiąca nazwisk w indeksie, dwustu dwudziestu siedmiu świadków, którzy złożyli imienne relacje. „Archipelag GUŁag" powstawał pod ciśnieniami, jakich nie znają patetyczne narracje geologów. A przy tym, jak opadłe na rzekę płatki, kołował i chwiał się na kapryśnych falach.
Lewiatan krążył tuż pod powierzchnią wód: wszystkie części dzieła nawet przez chwilę nie mogły znaleźć się w jednym miejscu. Przyjaciele i zaufani przywozili kolejne rozdziały do rąk własnych autora, po czym, po naniesieniu poprawek i uzupełnień, wywozili je w sobie znane miejsca. I tylko jedna osoba mogła uważać się za kartografa tego zbioru pływających wysp i nawigatora cieśnin między nimi: Jelizawieta Denisowna Woronianskaja.
Polityka nad Sekwaną to dziś pole eksperymentów, w tym wciągania do władzy partii dotąd izolowanych. Efekt – woj...
W dzisiejszym odcinku podcastu „Posłuchaj Plus Minus” Daria Chibner rozmawia z Konstantym Pilawą z Klubu Jagiell...
Urzeka mnie głębia głosu Dave’a Gahana z zespołu Depeche Mode oraz ładunek emocjonalny ukryty między jego słowam...
„28 lat później” to zwieńczenie trylogii grozy, a zarazem początek nowej serii o wirusie agresji. A przy okazji...
„Sama w Tokio” Marie Machytkovej to książka, która jest podróżą. Wciągającym odkrywaniem świata bohaterki, ale i...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas