Hipsterzy z Podkarpacia

Młoda prawica wygrywa bitwę o Internet i media społecznościowe przede wszystkim dzięki poczuciu humoru. Przy okazji łamie stereotyp, że konserwatyści są nadęci, czyli obciachowi.

Publikacja: 12.07.2013 14:25

Samuel Pereira: zadręcza premiera Smoleńskiem

Samuel Pereira: zadręcza premiera Smoleńskiem

Foto: Fotorzepa, Danuta Matloch Danuta Matloch

„Zabierz babci dowód" – było chyba najbardziej znaną internetową akcją zwolenników Platformy Obywatelskiej wymierzoną w PiS. To m.in. dzięki temu, że partię Jarosława Kaczyńskiego skutecznie ośmieszono, w 2007 roku do władzy doszła ekipa Donalda Tuska. Dlaczego należało zabrać babci dokument? Oczywiście dlatego, że ponoć to starsi ludzie ze wsi i miasteczek, z wykształceniem średnim i zawodowym, najchętniej popierają PiS.

Na Platformę masowo głosować mieli natomiast młodzi, wykształceni i z wielkich ośrodków. To określenie zrobiło spektakularną karierę – przez lata było bodaj jednym z najbardziej piętnowanych przez publicystów o konserwatywnych poglądach jako dowód na pogardliwy stosunek części mediów do wyborców PiS.

Aż wreszcie grupa młodych ludzi z Krakowa założyła na Facebooku stronę pod takim właśnie tytułem. I okazała się ona prawdziwym przebojem Internetu. Dziś twórcy oraz zwolennicy młodych wykształconych i z wielkich ośrodków (w skrócie MWizWO) nawołują na Facebooku: „babciu, zabierz dowód lemingowi".

Kim jest leming, wie oczywiście każdy, kto choć trochę interesuje się polityką. Nazwa ta oznacza bezrefleksyjnego zwolennika Platformy, a wzięła się od sympatycznych gryzoni, które wedle legendy popełniają zbiorowe samobójstwo, skacząc do morza. Zwierzątko stało się popularne dzięki opublikowanemu w „Uważam Rze" satyrycznemu „Alfabetowi leminga" autorstwa Roberta Mazurka, choć już wcześniej określenie było powszechnie używane na prawicowych forach Fronda.pl czy Rebelya.pl.

Prawicowi trendsetterzy

Dlaczego warto przypomnieć historię z babcią, dowodem i lemingiem? Ano dlatego, że na jej przykładzie widać, iż młodzi ludzie o poglądach prawicowych czy konserwatywnych walczą dziś z przeciwnikami ich własną bronią. Skutecznie ośmieszając w Internecie mentalność lemingów, pokazują, że to tamci są obciachowi. Strona „Młodzi wykształceni i z wielkich ośrodków" jest tego doskonałym przykładem. Podobnych stron jest w sieci kilkanaście, a wiele pomysłów, zwłaszcza memów, przebiło się do informacyjnego mainstreamu. Były pokazywane w telewizjach informacyjnych i komentowane w czasopismach. Ale, co jeszcze ważniejsze, trafiły do dziesiątków tysięcy młodych ludzi korzystających z Internetu (przede wszystkim Facebooka).

Znaczenie tego procesu jest nie do przecenienia, tak jak poparcie, którego prawicy – z rzadka – udzielają gwiazdy popkultury. Jeśli uda się pokazać, że konserwatyzm nie jest obciachowy, to kto wie, może da się nawet dowieść, że jest trendy.

Co trzeba zaznaczyć, nikt spośród twórców popularnych stron nie stawia sobie celów jednoznacznie politycznych. Chodzi raczej o – jak mówi jeden z autorów strony „Młodzi wykształceni i z wielkich ośrodków" – batalię światopoglądową i robienie sobie żartów z tematów poprawnych politycznie. Czy – jak dodaje Mateusz Matyszkowicz z Hipster Prawicy – o „lekkość poważnego przekazu" i pokazanie, że poglądy konserwatywne nie kłócą się z „dobrym życiem".

Twórcy stron internetowych powoli stają się kimś w rodzaju „prawicowych trendsetterów", jak nazywa tę grupę Piotr Pałka, redaktor Rebelya.pl, związany także z „Frondą" i Hipster Prawicą. To określenie z języka czasopism lifestyle'owych wydaje się tu jak najbardziej na miejscu. Bo przecież o styl życia w dużej mierze tu idzie.

Z kraju wyjedzie Kuba Wojewódzki...

Zniego właśnie chętnie naśmiewają się młodzi wykształceni i z wielkich ośrodków (MWizWO). Strona na Facebooku, którą dziś prowadzi dwóch politologów z Krakowa, skupia się na satyrze obyczajowej, pokazywaniu absurdów politycznej poprawności i powierzchowności sądów tytułowych młodych wykształconych i z wielkich ośrodków. To zapewne dlatego autorzy strony chcą pozostać anonimowi, prezentując się jako uosobienie stadnego typu myślenia. Nawet w autorskiej rubryce w tygodniku „Do Rzeczy", którą im zaproponowano, doceniając ich dowcip i popularność, nie podpisują się nazwiskami.

Dowcip MWizWO bywa bardzo ostry, czasem na pograniczu wulgarności, jest jednak nieodparcie śmieszny. Trochę kojarzy się z niepoprawnym politycznie amerykańskim serialem „South Park", który swoje najlepsze chwile przeżywał mniej więcej na początku dekady.

Świat, jaki wyłania się z satyrycznych notek, dzieli się na Podkarpacie oraz młodych wykształconych i z wielkich ośrodków. Podkarpacie symbolizuje polski zaścianek, a zasłużyło sobie na to tym, że wybory zawsze wygrywa tam PiS. Region ów, według twórców strony, zamieszkują „Polaki cebulaki", napychające się „zimniokami", należące do „narodu sprawców", który pali ludzi w stodołach. Osobnicy ulegający groźnym „bogoojczyźnianym patriotyzmom", prowadzącym do „fashyzmu". Ciągle trzeba się ich wstydzić przed światem („siara przed Europą") jako zwolenników złowrogiego Jarosheta Kaczafiego.

Po stronie Podkarpacia może się znaleźć każdy, kto ulega „fashystoffskim" instynktom. Np. bokser Krzysztof Włodarczyk, nazywany „brunatnym", który wykazał się „pożałowania godnym brakiem szacunku do Rosjan", bijąc tamtejszego pięściarza, co może przecież zagrozić „prawidłowym relacjom podległości na linii Warszawa–Moskwa". Na podobnej zasadzie odnosząca spektakularne sukcesy zagraniczne Agnieszka Radwańska nazywana jest Agnieszką Smoleńską i przedstawicielką „tenisa nienawiści". Bo nie dość, że jej wygrane podszyte są podejrzanym patriotyzmem, to jeszcze na liście pokonanych nie brakuje przedstawicielek bratnich narodów.

Obok Podkarpacia musi też istnieć jego rewers. Po stronie przeciwnej są MWizWO, czyli prawdziwi Europejczycy, wegetariańscy hipsterzy chodzący na kawę do Starbunia (czyli lokali amerykańskiej sieci Starbucks), czytający „Wyborczą" i „Newsweeka", wielbiący premiera Donalda Tuska, który jest OSOM (co w internetowym slangu oznacza kogoś wspaniałego), i Qubę Wojewódzkiego (bo tak najczęściej zapisują imię gwiazdy TVN). I oczywiście „hejtujący Podkarpacie", czyli walczący ze wszystkim, co ma związek z polskością, tradycją czy patriotyzmem. A do tego opętani gadżetomanią, marzący o iPhonie 9.0 (dla niewtajemniczonych popularny telefon Apple'a, ma dopiero swoją piątą edycję), pijący frapuccino zamiast zwykłej kawy i chodzący w rejbanach (czyli modnych amerykańskich okularach Ray Ban).

Język, jakim piszą twórcy strony „Młodzi wykształceni i z wielkich ośrodków", jest bezwzględną karykaturą dyskursu politycznie poprawnego, feministycznego, anty-PiS-owskiego, a także pseudomłodzieżowego. To ostatnie szczególnie widać w ortografii i nadużywaniu różnych popularnych w sieci określeń typu lol (co można przetłumaczyć jako wybuchnąć śmiechem), korpo (czyli korporacja) czy pisowni, zwłaszcza wulgaryzmów (typu „doopa"). Ale czytamy też na stronie MWizWO nie o kobietach, tylko „waginoosobach", a zamiast Żydów są „judeopozytywni", co jest karykaturą językowych manipulacji dokonywanych na co dzień w imię politycznej poprawności.

W tym ujęciu „młodzi wykształceni" wyborcy Platformy, nienawidzący PiS, okazują się ćwierćinteligentami, niepotrafiącymi samodzielnie myśleć, podążającymi za modą w każdej kwestii. Ignorantami niewiedzącymi, że nie można grillować „kiełków sushi", jako że sushi nie ma kiełków i składa się z ryżu oraz surowej ryby.

A tak mniej więcej wygląda typowa notka ze strony MWizWO: „Kochani, rośnie w tym kraju liczba osób chorych psychicznie na prawicowość, wolny rynek i katofashysm. Osób brzydkich, przegranych, spoconych i wąsatych. PiS ma już 34 proc. poparcia, co nawet dla niewprawionych w matematyce umysłów humanistycznych brzmi poważnie w chooy. Musimy się zmobilizować, żeby powstrzymać ten pochód fashysmu. Dobrze wiecie, że jak PiS wygra wybory, to z kraju wyjedzie Kuba Wojewódzki, na ulice wróci CBA, a 6 rano będzie trwała całą dobę. Na samą myśl o tej dusznej atmosferze robi nam się duszno i musimy poluzować szaliczek, przez co wyglądamy mniej modnie i zza Rejbana leci nam łza wściekłości na Kaczafiego, jego siepaczy i polski patriotyzm, który zamiast dbać o środowisko, segregować śmieci i sprzątać po psie, wyniesie do władzy nieprzytomne od zimnioków, cebuli i katolicyzmu wolnorynkowe towarzystwo". Oczywiście, towarzystwo z Podkarpacia.

Duch Tyrmanda

A skoro już wiemy, w jakim kontekście pojawia się w tytule tego artykułu Podkarpacie, czas wytłumaczyć się z hipsterów. To określenie używane wobec zbuntowanej młodzieży w latach 40. i 50. w Ameryce, dziś oznacza coś zupełnie innego, choć trudno uchwytnego. Z grubsza można to zdefiniować jako modną wielkomiejską młodzież (choć osobnik po trzydziestce też może się zdarzyć), dystansującą się wobec konsumpcyjnego stylu życia, przesiadującą w modnych kawiarniach, w Polsce ze szczególnym uwzględnieniem Starbucksa.

W Warszawie za hipsterską mekkę uchodzi plac Zbawiciela i jego okolice. Jako że hipsterzy w zasadzie nie mają poglądów w żadnej kwestii (nawet estetycznej), jest to subkultura trudna do zdefiniowania i jej admiratorów da się wskazać jedynie po gadżetach (np. staroświeckie rowery i iPhone'y) czy ciuchach wybranych z pozorną niedbałością. Tak czy owak mówimy o ludziach modnych, nadających ton wielkim miastom, czyli dokładnej odwrotności tego, co kojarzy się w Polsce z prawicą.

Tym większym zaskoczeniem musiała stać się facebookowa strona Hipster Prawica stworzona przez grupę przyjaciół skupionych wokół Dawida Wildsteina, Mateusza Matyszkowicza, Piotra Pałki i Samuela Pereiry. Pozornie między hipsterami a prawicą nie ma żadnych punktów stycznych. Młodzi dziennikarze, nieukrywający swoich konserwatywnych poglądów, związani głównie z „Gazetą Polską Codziennie" i Telewizją Republika, postanowili udowodnić, że jest inaczej. I najwyraźniej im się udało. Sami się chyba nie spodziewali, że ich Hipster Prawica (określenie wymyślone przez Wildsteina) odniesie taki sukces.

Dziś nie tylko mają swoje programy w telewizji, ale kierują ważnym dla prawicy pismem „Fronda", którego redakcję Tomasz Terlikowski przekazał Matyszkowiczowi i Pałce, uzasadniając to potrzebą odświeżenia formuły. Wiele wskazuje na to, że pod ich kierownictwem poważne ostatnio pismo wróci do korzeni. Bo poza bardzo wyraźnym katolickim i konserwatywnym przekazem „Frondę" w jej początkach wyróżniały poczucie humoru oraz prowokacje – takie jak druk koszulek „Dziewczyny czekają na twoją modlitwę 24 godziny na dobę", nawiązujących do stylistyki ulotek agencji towarzyskich.

Sukcesu Hipster Prawicy nie byłoby, gdyby nie zabawne polityczne memy, czyli internetowe komentarze obrazkowe, które przez media społecznościowe i pocztę elektroniczną nie tylko docierają do tysięcy odbiorców, ale także przebijają się do informacyjnego mainstreamu. Tak jak komentowany w telewizji bodaj najgłośniejszy mem prawicowych hipsterów z roześmianą prezydent Warszawy Hanną Gronkiewicz-Waltz na tle zalanej trasy Armii Krajowej z podpisem: „Zrobię Wenecję".

Równie zabawnych memów było znacznie więcej, zresztą w tej dziedzinie wśród autorów prawicowych stron internetowych jest silna konkurencja. Udane memy mają zarówno Rebelya.pl, Pitu Pitu, Krakowski Leming, jak i kilka innych portali. – Nawet znajomi z lewicy przyznają w prywatnych rozmowach, że to na prawicy bije dzisiaj serce politycznego Internetu, mówią wprost: zazdrościmy wam energii i pomysłowości, widać, że wasze środowiska żyją, aż kipi w nich od energii. My w tej sferze właściwie nie istniejemy. Podobne wrażenie można zresztą odnieść, gdy się przejrzy portale o poważniejszym profilu. Wpolityce.pl, Niezalezna.pl, Fronda.pl, Blogpress.pl, Niepoprawni.pl to tylko te większe, po lewej stronie nie mają w zasadzie konkurencji – przekonuje Piotr Pałka, redaktor Rebelya.pl i jeden z twórców Hipster Prawicy.

On i jego koledzy często powołują się na Leopolda Tyrmanda. Żartują nawet, że jest ich kolegą z redakcji. Oczywiście chodzi im nie tylko o autora „Złego", warszawskiego playboya i bon vivanta, chodzącego w kolorowych skarpetkach i organizującego jazzowe festiwale, ale również o eseistę piszącego na amerykańskiej emigracji antykomunistyczne i katolickie eseje. O Tyrmanda tak zaangażowanego ideowo, że w USA zrobiono go szefem konserwatywnego think tanku. A jednocześnie był to przecież ten sam człowiek, który nadawał ton warszawskim salonom lat 50. i 60.

Patron wydaje się wybrany idealnie. Można wręcz powiedzieć, że duch Tyrmanda unosi się nad większością działań internetowych młodych zwolenników prawicy. Rzecz w tym, że twórca słynnego „Dziennika 54" doskonale wyczuwał, gdzie bije tętno popkultury, tak jak starają się to dziś robić twórcy stron na Facebooku. Dlatego tak chętnie odwołują się do mód pokolenia 20–30-latków, dla których atrakcyjne są hipsterskie klimaty, tak jak w latach 50. za muzykę młodych uchodził jazz lansowany przez Tyrmanda (jednego z twórców festiwalu Jazz Jamboree). Świetnie rozumieją, jak funkcjonują media społecznościowe, i mają znacznie więcej zapału niż inne środowiska, by przekonywać do siebie i swoich poglądów użytkowników sieci.

Lewa strona sieci

Odpowiedź przeciwników politycznych na działania młodej prawicy w Internecie jest nad wyraz rachityczna. W zasadzie za sukces można uznać jedynie aktywność w sieci „Krytyki Politycznej", choć jej działaniom brakuje lekkości, oraz satyryczną stronę „Hipsterski maoizm".

Ta ostatnia, wbrew pozorom, skupia się nie na atakowaniu prawicy, tylko Platformy Obywatelskiej i SLD z pozycji lewicowych. I puszcza w obieg memy w stylu Donalda Tuska nawołującego: „Nie róbmy polityki, nic nie róbmy".

A jeśli chodzi o Platformę, to coraz wyraźniej widać, jak bardzo jej zwolennikom brakuje anty-PiS-owskiego paliwa. Jedyną ciekawą inicjatywą satyryczną wymierzoną w prezesa największej partii opozycyjnej wydaje się facebookowa strona „Ocieplanie wizerunku Jarosława Kaczyńskiego". Choć trudno w jej przypadku mówić o jednoznacznym poparciu dla PO, skoro można tu znaleźć także wizerunek szefa rządu, do którego lud pracujący zwraca się słowami: „Panie premierze, żeby pracować, najpierw trzeba mieć pracę".

Być może owa rachityczność lewej strony sieci bierze się stąd, że środowisko „Krytyki Politycznej" hołubione jest przez media głównego nurtu, a ludzie związani z obozem władzy dostali dobre posady. Tymczasem ktoś, kto deklaruje się w Polsce jako konserwatysta, wciąż musi udowadniać, że jest normalny i rozumie współczesny świat. To zapewne dlatego zwolennicy prawicy z takim zapałem walczą nowymi środkami o uznanie i sympatię opinii publicznej.

Ośmieszenie uproszczonego obrazu rzeczywistości, gdzie partia rządząca i media jej przychylne reprezentują siły światła, a zwolennicy prawicy zaścianek, czyli Podkarpacie, to ważny krok na drodze do uzyskania równoprawnej pozycji dla swoich poglądów. Przy czym równie istotne jak kwestie polityczne jest wyszydzenie intelektualnego prymitywizmu części przeciwników. Tak jak w memach Krakowskiego Leminga (który opisuje siebie jako „idealne połączenie wykształcenia, mentalności i zainteresowań, rozwijanych przez 9 godzin dziennie w zabierzowskim Kraków Business Park") i uważa, że „coś ambitnego w kinie" to „polska komedia romantyczna". Albo jak u „Młodych wykształconych i z wielkich ośrodków", gdzie wszelkie zmyślone cytaty z książek podpisane są nazwiskiem Paulo Coelho. Czyli ulubionego grafomana polskich ćwierćinteligentów, który zdaniem MWizWO napisał m.in. książkę „Siedem lat pod Jasłem" wyśmiewającą Kaczafiego i Podkarpacie.

* * *

Jeśli komuś wydaje się, że wszystko, co napisałem powyżej, to niewarte uwagi błahostki, bo mówimy tylko o stronach internetowych, które nie mają wielkiego wpływu na rzeczywistość polityczną i dominujące media, jest w wielkim błędzie. Owszem, nawet jeśli najpopularniejsze prawicowe fanpejdże na Facebooku mają po kilkanaście tysięcy fanów i kilkadziesiąt tysięcy użytkowników, to czytają je ludzie dobrze wyczuwający puls zdarzeń. Przyszli, a w niektórych przypadkach także obecni, liderzy opinii. Każdy, kto zignoruje ich aktywność w sieci, popełni pomyłkę podobną do tej, jaką zrobiły kilkanaście lat temu media głównego nurtu, lekceważąc Internet i uważając go za mało istotną ciekawostkę.

„Zabierz babci dowód" – było chyba najbardziej znaną internetową akcją zwolenników Platformy Obywatelskiej wymierzoną w PiS. To m.in. dzięki temu, że partię Jarosława Kaczyńskiego skutecznie ośmieszono, w 2007 roku do władzy doszła ekipa Donalda Tuska. Dlaczego należało zabrać babci dokument? Oczywiście dlatego, że ponoć to starsi ludzie ze wsi i miasteczek, z wykształceniem średnim i zawodowym, najchętniej popierają PiS.

Na Platformę masowo głosować mieli natomiast młodzi, wykształceni i z wielkich ośrodków. To określenie zrobiło spektakularną karierę – przez lata było bodaj jednym z najbardziej piętnowanych przez publicystów o konserwatywnych poglądach jako dowód na pogardliwy stosunek części mediów do wyborców PiS.

Aż wreszcie grupa młodych ludzi z Krakowa założyła na Facebooku stronę pod takim właśnie tytułem. I okazała się ona prawdziwym przebojem Internetu. Dziś twórcy oraz zwolennicy młodych wykształconych i z wielkich ośrodków (w skrócie MWizWO) nawołują na Facebooku: „babciu, zabierz dowód lemingowi".

Kim jest leming, wie oczywiście każdy, kto choć trochę interesuje się polityką. Nazwa ta oznacza bezrefleksyjnego zwolennika Platformy, a wzięła się od sympatycznych gryzoni, które wedle legendy popełniają zbiorowe samobójstwo, skacząc do morza. Zwierzątko stało się popularne dzięki opublikowanemu w „Uważam Rze" satyrycznemu „Alfabetowi leminga" autorstwa Roberta Mazurka, choć już wcześniej określenie było powszechnie używane na prawicowych forach Fronda.pl czy Rebelya.pl.

Pozostało 90% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy