Nowe szklane domy

Budując osiedle Nowe Żerniki we Wrocławiu, nie chcemy epatować formą czy materiałem, bo jesteśmy głęboko przekonani, że idzie tu o coś poważniejszego. O dobrą przestrzeń.

Publikacja: 26.07.2013 12:13

Patio dla ludzi (zespół: Brzezowski, Dziewoński, Hawrylak, Major, Paryna, Styrylska)

Patio dla ludzi (zespół: Brzezowski, Dziewoński, Hawrylak, Major, Paryna, Styrylska)

Foto: Archiwum autora

Red

Początek drugiej dekady XXI wieku. Steve Jobs nie żyje od dwóch lat, a owca Dolly od 10. Za pomocą telefonu można zrobić przelew, zeskanować informację, przeczytać gazety lub karmić swój głęboko skrywany ekshibicjonizm, pokazując wszystkim, gdzie i ile się rano biega. Fizycy w CERN przeganiają neutrinami światło, a chłopaki w Białymstoku konstruują łazika marsjańskiego.

Pan Kamil z małżonką otrzymuje wymarzony kredyt hipoteczny (będzie go spłacać do 70. roku życia) i kupuje mieszkanie. Jest nowoczesne, rozkładowe, ma 2 pokoje, kuchnię, korytarz i łazienkę. Jest jeszcze balkon. 42 metry kwadratowe szczęścia, marzeń i wyrzeczeń (+ balkon 1,4 mkw.).

Apartament (tak się nazywał w ogłoszeniu) do złudzenia przypomina właścicielowi mieszkanie rodziców w wielkiej płycie, w którym się wychował. Ale jest o niebo nowocześniejszy, ma wideofon i ładny brzoskwiniowy tynk na solidnym styropianie. Teściowie są przeszczęśliwi. Teraz chętniej podżyrują kolejną pożyczkę na wykończenie i za pół roku można mieszkać.

To nic, że do budynku nie ma drogi. W końcu ją zrobią. Sklepy i fryzjer też pewnie powstaną, a jak nie, to się pojedzie do galerii. Tam jest wszystko. Przedszkola też nie ma, ale żona może zawieźć dzieci w drodze do pracy. Rowerki przypnie się do balustrady na półpiętrze, a pranie wysuszy się na balkonie. A jak inni nie będą akurat suszyć rzeczy, to będzie można rozpalić grilla. Samochód zostawi się na drodze (to nic, że pożarowa).

Kiedyś pan Kamil kupi sobie miejsce parkingowe. Na razie zdziercy za drogo sobie liczą. Trzeba ich przeczekać, aż skruszeją i sami przyjdą. Gen zaradności mają u nas niemal wszyscy, tak jak Jamajczycy gen dający im całe podium w sprintach na każdej olimpiadzie.

Rumieniec wstydu

Mieszkanie stało się u nas produktem. Takim samym jak samochód, telefon czy margaryna. Opracowywanym przez sztab ludzi od marketingu, sprzedawanym przez wyszkolonych w leśnej głuszy sprzedawców. Produktem perfekcyjnie skrojonym, tyle że nie na rzeczywiste potrzeby, ale na... zdolność kredytową. Z uwagi na potrójny priorytet ceny, wyciśnięty ponad miarę z wszelkich artefaktów niemieszkalnych – z miniaturowymi balkonikami, ciasnymi klatkami schodowymi czy samotnym drewnianym konikiem udającym plac zabaw.

Najczęściej zagrodzone dla podkreślenia swoiście pojętej wyjątkowości, nowobogackiego prestiżu i dania mieszkańcom poczucia fałszywego bezpieczeństwa.

Taki produkt, zmultiplikowany do granic wytrzymałości działki, pozbawiony wszelkich przymiotów, które budują jakość zamieszkania (bo przecież „się nie sprzeda"), stanowi punkt odniesienia naszych działań.

Bezpośrednim odniesieniem stała się dla nas wystawa WuWA sprzed ponad 80 lat – „Mieszkania i miejsca pracy" (Wohnung und Werkraum) – zorganizowana w ówczesnym Breslau przez śląski oddział Deutsche Werkbundu. To jedno z ośmiu podobnych przedsięwzięć w Europie, zrealizowanych na przełomie lat 20. i 30. XX wieku. WuWA zlokalizowana w rejonie ulicy Zielonego Dębu okazała się jednym z bardziej spektakularnych eksperymentalnych osiedli modernistycznych na świecie. Miała połączyć wysiłki inżynierów i artystów, by stworzyć lepsze otoczenie dla nowoczesnego człowieka. W całej Europie do dziś zachowało się jedynie sześć modelowych osiedli z tamtego okresu, w tym najsłynniejszy Weissenhoff Siedlung w Stuttgarcie, a poza tym w Brnie, Bazylei, Zurychu i Pradze.

Nie chcemy gett biednych i bogatych, nie chcemy szlabanów i płotów

Wystawa z 1929 r. na tle innych wystaw może pochwalić się największą różnorodnością typów mieszkań i domów – od jednorodzinnych luksusowych willi, przez domy szeregowe, wielorodzinne, aż po zupełnie prekursorskie domy-wspólnoty i domy dla osób samotnych. Projekty przygotowane były przez lokalnych twórców, bo przyjęto, że ponieważ znają oni trudne uwarunkowania, łatwiej będzie im sprostać zadaniu.

W 2009 roku z okazji okrągłego jubileuszu WuWy odbyła się spektakularna wystawa w Muzeum Architektury we Wrocławiu. Był to też dobry moment, aby zadać sobie parę ważnych pytań i – zaczerwienić się przed lustrem.

80 lat to czas, który prowokuje do podsumowań, refleksji i architektonicznego bilansu. Od tego czasu warunki życia uległy daleko idącym przemianom. Oczywistym zmianom na lepsze związanym z rozwojem cywilizacyjnym nie towarzyszy jednak spektakularna przemiana przestrzeni do mieszkania i pracy. Synonimem luksusu znowu staje się trzypokojowe mieszkanie o powierzchni 52 mkw. Czyżbyśmy więc podążali drogą jednokierunkową?

Dolnośląska Okręgowa Izba Architektów RP i wrocławski oddział Stowarzyszenia Architektów Polskich wraz z miastem Wrocław i pod patronatem prezydenta miasta zainicjowali projekt nawiązujący do tradycji eksperymentowania.

Eksperyment Nowe Żerniki

Rok 2011 zszedł na planach i przygotowaniach, by w końcówce zmaterializować się rozpoczęciem projektu nowego osiedla.

Osiedle Nowe Żerniki położone jest w zachodniej części miasta, tuż za linią obwodnicy autostradowej, w pobliżu Stadionu Miejskiego. Od południa będzie przylegać do ulicy Kosmonautów, a główną oś komunikacyjną prowadzącą do osiedla stanowić będzie projektowana Trasa Targowa idąca w kierunku południowym. Teren osiedla jest znakomicie połączony z resztą miasta gęstą siecią powiązań komunikacji publicznej. Dojeżdżają tu szybki tramwaj, autobusy, kolej podmiejska – całość spięta znajdującym się na skraju przedsięwzięcia Zintegrowanym Węzłem Przesiadkowym.

Do udziału w części projektowej przedsięwzięcia zaproszono potencjalnie najlepszych architektów związanych z Wrocławiem. Idąc tropem naszych poprzedników, uznaliśmy, że najwłaściwszą odpowiedź mogą dać tylko ci, którzy na co dzień zmagają się z problemami miasta i ludzi. Wypracowaliśmy obiektywny system kwalifikacji, owocujący zaproszeniem do warsztatów wszystkich, którzy wykazali się osiągnięciami architektonicznymi potwierdzonymi nagrodami i działającymi we Wrocławiu (co nie było równoznaczne z posiadaniem tu swojej siedziby).

Czas pokazał, że mieliśmy rację. Potężna dawka pracy społecznej skutecznie zmęczyła większość pracowni zamiejscowych. Na placu boju pozostało 44 architektów (pracowni), przed którymi stanęło skomplikowane zadanie: pracując metodą warsztatową, stworzyć masterplan całego założenia, a następnie koncepcje architektoniczne jego przyszłej zabudowy. Warsztat, określany przez samych uczestników mianem „superbiura", rozpoczął pracę pod koniec 2011 roku.

Nowe Żerniki to bezprecedensowy eksperyment. Po raz pierwszy w takiej skali architekci wraz z samorządem połączyli wysiłki we wspólnym celu, jakim jest zaprojektowanie modelowego osiedla. Eksperymentem jest też sposób dochodzenia do kolejnych rozwiązań projektowych – zarówno planistycznych, jak i architektonicznych. Świadomie zrezygnowaliśmy z wyłonienia projektu urbanistycznego osiedla na drodze otwartego konkursu. Metodę warsztatową uznaliśmy za potencjalnie lepszą. Mimo trudności, jakie rodzi współpraca w tak dużej grupie, dzięki synergii, dyskusji i twórczej wymianie poglądów, powinna ona jednak przynieść zdecydowanie lepszy efekt. Staramy się wykorzystać sumę doświadczeń wszystkich uczestników.

To chyba najważniejsze, co się zdarzyło między nami, i to jest prawdziwą nagrodą za setki godzin społecznych, warsztatowych dyskusji (20 miesięcy i prawie 40 spotkań). Odbywają się także spotkania z mieszkańcami miasta, przyszłymi użytkownikami i inwestorami, zainteresowanymi włączeniem się w realizację przedsięwzięcia.

Tak urodziły się Nowe Żerniki, zwane często WuWą 2. Wyjątkowe przedsięwzięcie zorganizowane wspólnie przez miasto Wrocław, dolnośląską Izbę Architektów, wrocławski oddział SARP, mające na celu zaprojektowanie i wybudowanie osiedla, które będzie odpowiadać potrzebom nowoczesnych mieszkańców miasta, sprzyjać budowaniu więzi społecznych, a także sprosta wyzwaniom zrównoważonego rozwoju. A do tego wszystkiego stanie się naszą architektoniczną wypowiedzią w ramach Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku.

Na nowy zespół urbanistyczny składać się będą głównie domy mieszkalne, uzupełnione o  obiekty użyteczności publicznej, usług, handlu itp. Na terenie Nowych Żernik powstać mają dom kultury, szkoła, przedszkole, a także dom seniora.

Osie kompozycyjne osiedla wyznaczą dwa pasy zieleni: węższy – rozpięty pomiędzy Trasą Targową (na przecięciu z którą zlokalizowane zostanie handlowo-usługowe centrum osiedla z nowoczesnym targowiskiem) a istniejącym schronem (który przekształcony zostanie w osiedlowe centrum kultury). Drugi, znacznie szerszy, pas zieleni rekreacyjnej prowadzić będzie od domu kultury na południe, w kierunku kolejnych budynków użyteczności publicznej – kościoła i szkoły.

Nie gonimy za przebrzmiałymi ikonami

Niemal w każdej rozmowie musimy tłumaczyć, że Nowe Żerniki/WuWa 2 nie mają być pomnikiem. Jeżeli już trzeba cokolwiek opisać jednym słowem, to raczej poligonem, modelem, warsztatem, procesem. Nie żywimy nadziei, że  wywrócimy do góry nogami model rynkowy. O zakupie mieszkania dalej będą decydował bank i jego excellowskie tabelki.

Głęboko wierzymy jednak, że w ramach przeprowadzonej przez nas gimnastyki umysłowej uda nam się poszerzyć możliwości, przed którymi staje człowiek chcący kupić mieszkanie. Oferując różnorodność rozwiązań, chcemy pokazać wady i zalety każdej z nich, a przez to uczynić wybór bardziej świadomym i ukierunkowanym na inne kryteria niż tylko cena. W dalekosiężnej perspektywie ma to szansę zaowocować tym, że zarówno deweloperzy, jak i odbiorcy obiorą kurs na jakość.

W obrębie osiedla powstaną zarówno duże budynki wielorodzinne, jak i mniejsze jednostki oraz domy jednorodzinne – szeregowe i wolno stojące. Zróżnicowanie ma pozwolić na realizację modelowych rozwiązań dla budynków o różnej skali, a także umożliwić zaangażowanie różnorodnych inwestorów – deweloperów, małych spółdzielni, kooperatyw czy inwestorów indywidualnych.

Nie chcemy epatować formą czy materiałem, bo jesteśmy głęboko przekonani, że idzie tu o coś poważniejszego. O dobrą przestrzeń. Z rozmysłem nie gonimy za przebrzmiałymi ikonami, oceniając to, co robi część architektonicznego gwiazdozbioru jako wysoce niemoralne. W stosunku do takich postaw jesteśmy w głębokiej opozycji. Nie interesują nas domy z futra, za to bardzo interesuje nas wszystko to, co znajdzie się między budynkami. Chcemy świadomie i najlepiej jak potrafimy kształtować wysokiej jakości przestrzenie publiczne służące budowaniu więzi społecznych i integracji mieszkańców.

W trosce o ich poczucie bezpieczeństwa chcemy wypracować całą sekwencję przestrzeni pośrednich, od tej zupełnie prywatnej, poprzez półprywatną, sąsiedzką, półpubliczną. Chcemy do tego zaprząc cały arsenał znanych nam środków architektonicznych i używać ich świadomie do osiągania celów zamiast budowania spektakularnych i niezrozumiałych form.

Zamiast fotogenicznych domów odbieranych obiektywem aparatu turysty chcemy domów lubianych przez mieszkańców. Chcemy, aby je współprojektowali i aby rosły wraz z nimi i ich zmieniającymi się potrzebami.

Pragniemy powrócić do idei partycypacji społecznej na wszystkich płaszczyznach i fazach procesu projektowania i realizacji osiedla. Chcemy, aby mieszkańcy stali się podmiotem, na długo zanim wjadą tam maszyny budowlane. Stąd chęć rozwijania wszelkich nieistniejących u nas, a niemal oczywistych wszędzie indziej form budowania, takich jak: kooperatywy, budownictwo na wynajem, małe spółdzielnie itd.

Chcemy zbudować osiedle kompletne. Pragniemy, aby dzieci wychowywały się w przedszkolu za rogiem, grały w piłkę na pobliskim zestawie sportowo-rekreacyjnym, rozwijały zainteresowania w osiedlowym domu kultury i kąpały się w okolicznych gliniankach. Chcemy wypracować rozwiązania dające możliwość powstawania usług w trakcie rozwoju osiedla i społeczności w miejscach centralnych i do tego przewidzianych, a nie przypadkowych – bo tylko takie pozostały.

Chcemy rozwijać idee miejsca pracy zlokalizowanego w mieszkaniu lub w bezpośrednim sąsiedztwie. Obserwujemy bowiem daleko posunięte rozluźnienie stosunków pracy, umożliwiające takie modele funkcjonowania.

Nie chcemy gett biednych i bogatych, nie chcemy szlabanów i płotów. Chcemy maksymalnej różnorodności grup wiekowych, klas społecznych, zawodowych i innych. Wierzymy, że taka społeczność potrafi najlepiej współistnieć i rozwijać swoje terytorium.

Chcielibyśmy też zwrócić szczególną uwagę na kwestie szeroko rozumianej ekologii i zrównoważonego rozwoju. Całe osiedle planujemy wprząc w system komunikacji miejskiej i przystosować do poruszania się po nim system małych busów napędzanych energią elektryczną. Może uda nam się uzyskać dla całego założenia certyfikat LEED.

Chcemy dać możliwość powiększania mieszkań bez kosztownych ingerencji w ich strukturę. Chcemy wreszcie czerpać z lokalnych tradycji budowania i dostępnych materiałów. Tylko tyle? Aż tyle!

Architekci, poza obiektami kubaturowymi, opracują także projekty przestrzeni publicznych, osiedlowej zieleni, także we współpracy z designerami, małej architektury i mebli miejskich. Projekty niektórych obiektów realizowanych w ramach osiedla (między innymi centrum kultury, TBS, domu seniora i targowiska) wyłonione zostaną na drodze otwartych konkursów i mają szanse stać się architektonicznymi znakami rozpoznawczymi przedsięwzięcia.

Nasz mały poligon

Jedną z nowych typologii budowania, którą chcemy przetestować w ramach projektu „Nowe Żerniki" będą kooperatywy, czyli oddolne inicjatywy realizowane nie przez deweloperów, ale przez przyszłych mieszkańców. Budowa domów w tej formie umożliwi dostosowanie przestrzeni pod konkretnych użytkowników, zapewni poczucie utożsamienia z miejscem i wspólnotą mieszkańców oraz umożliwi uzyskanie przystępnych kosztów budowy, gdyż inicjatywa ta z założenia nie jest nastawiona na zysk.

Główne cechy kooperatyw, takie jak:

– wspólnota, bezpieczeństwo, odpowiedzialność, tożsamość, identyfikacja z miejscem zamieszkania,

– przestrzenie wspólne i współużytkowane, partycypacja społeczna, efektywne wykorzystanie działki,

– standard dopasowany do indywidualnych potrzeb przyszłego użytkownika, niewielka skala inwestycji, brak skomplikowanych technologii,

– niższe koszty, brak pośrednictwa dewelopera, kosztów marketingu i sprzedaży, energooszczędność i nastawienie na niskie koszty eksploatacji,

– znakomicie wpisują się w postulaty programowe naszego przedsięwzięcia.

W projekcie osiedla przeznaczyliśmy więc część działek dla minispółdzielni. Chcemy zorganizować, a następnie przeprowadzić kilka pilotażowych projektów kooperatyw.

We współpracy z miastem przewidujemy stworzenie specjalnego portalu przyjmującego zgłoszenia potencjalnych użytkowników, a także przeprowadzającego ich przez najeżony rafami administracyjnymi proces budowania. Chcemy pomóc w uzyskiwaniu korzystnych warunków kredytowych, a być może – idąc dalej – wypracować z bankami zupełnie nowy produkt dedykowany tej nowej formie aktywności inwestycyjnej.

Marzymy, że nasz mały poligon przyczyni się do rozwoju tego bardzo pozytywnego ruchu w filozofii budowania obywatelskiego miasta i w efekcie do powstania specjalnego programu z bankiem ziemi i ofert, doradztwem prawnym, kredytowaniem itd. Marzy nam się, aby ta forma ze swoją często nieubraną do końca powierzchownością formalną, stanowiła ożywczy akcent w wielobarwnej, miejskiej układance.

Przestrzenie dla piękna

Jeśli nie wrócimy do tradycji poszukiwania – to za kilka lat spadnie na nas odpowiedzialność za bierność i brak reakcji na narastające problemy mieszkaniowe. Za to, że zajęci pogonią za zleceniami, nie próbowaliśmy nawet rozwiązać żadnego z palących problemów.

Nie łudzę się, że jednym projektem rozwiążemy je wszystkie. Może nie uda się do końca rozwiązać żadnego, w końcu w eksperyment, jak w sport – wpisana jest porażka. Ale będzie to krok w dobrą stronę i na pewno olbrzymi materiał do przemyśleń, dyskusji i analiz.

Na tego typu dociekania nie ma miejsca w ramach tradycyjnego układu deweloper–architekt. A  my potrzebujemy poligonu doświadczalnego, formuły eksperymentowania, aby zwrócić uwagę na nowe, niezauważone jeszcze przez rynek, bądź kompletnie zapomniane formy zamieszkania.

Jak to się ma do piękna? Wierzymy, że kulturotwórczy potencjał architektury zawiera się w odpowiadaniu na pytania, które wymusza teraźniejszość i antycypowaniu tych, które postawi przyszłość. Nie na fajerwerkach i przymilaniu się do odbiorcy. Wierzymy w logiczny i dobrze ustawiony proces, który tocząc się przez lata, napełnia treścią i zmienia rzeczywistość, a nie epatujące formami w „gotowce", które zużywają się jeszcze podczas realizacji. A piękno to nie puste formy z dorobionymi koniunkturalnie treściami, tylko wszystko to, co zdarza się czasem między budynkami.

Autor jest architektem, członkiem SARP. W latach 1998–2005 był asystentem na Politechnice Wrocławskiej. Od 1995 r. prowadzi firmę Maćków Pracownia Projektowa. Kurator odpowiedzialny za architekturę w ramach Europejskiej Stolicy Kultury 2016.

Początek drugiej dekady XXI wieku. Steve Jobs nie żyje od dwóch lat, a owca Dolly od 10. Za pomocą telefonu można zrobić przelew, zeskanować informację, przeczytać gazety lub karmić swój głęboko skrywany ekshibicjonizm, pokazując wszystkim, gdzie i ile się rano biega. Fizycy w CERN przeganiają neutrinami światło, a chłopaki w Białymstoku konstruują łazika marsjańskiego.

Pan Kamil z małżonką otrzymuje wymarzony kredyt hipoteczny (będzie go spłacać do 70. roku życia) i kupuje mieszkanie. Jest nowoczesne, rozkładowe, ma 2 pokoje, kuchnię, korytarz i łazienkę. Jest jeszcze balkon. 42 metry kwadratowe szczęścia, marzeń i wyrzeczeń (+ balkon 1,4 mkw.).

Pozostało 96% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy