Magiczne słowo

Parę dni temu 59-latek z Rejkiawiku wyciągnął broń i zaczął strzelać do wszystkiego, co się rusza. Policjanci najpierw próbowali negocjować, a gdy nic to nie dało, za pomocą gazu łzawiącego usiłowali obezwładnić mężczyznę. Kiedy jednak postrzelił dwóch policjantów (jednego w głowę, drugiego w rękę), funkcjonariusze zareagowali zgodnie ze zdrowym rozsądkiem. Zastrzelili szaleńca.

Publikacja: 07.12.2013 10:00

Dominik Zdort

Dominik Zdort

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Tę informację podały agencje jako ciekawostkę – bo ów mężczyzna był pierwszym w historii Islandii człowiekiem zastrzelonym przez policję. Tamtejsze służby porządkowe nawet nie noszą przy sobie broni – aby zneutralizować furiata z Rejkiawiku, musiano wezwać specjalną jednostkę.

Dla mnie bardziej zaskakująca od faktu, że była to pierwsza w kraju ofiara służb porządkowych, była reakcja policji. Otóż po incydencie miejski komendant najpierw zapowiedział śledztwo w sprawie jej działań – co jeszcze wydaje się zrozumiałe, bo zawsze, gdy policja zastrzeli człowieka, warto szczegółowo zbadać, czy było to uzasadnione. Mniej trafia do mnie fakt, że przy okazji komendant przeprosił rodzinę szaleńca za to, że jego koledzy musieli go zastrzelić.

Warto przepraszać. To ładny gest. Łagodzi stosunki między ludźmi i jest przejawem dobrego wychowania. Zwłaszcza jeśli przeprosiny są szczere. I uzasadnione. Jednak przepraszanie za to, że wykonało się swój obowiązek, jest dość szokujące. Choć niestety coraz powszechniejsze.

Jestem w stanie zrozumieć, że policja nie chwali się skutecznością i nie wyraża satysfakcji – bo zginął człowiek. To zawsze nieszczęście, a dla rodziny wielka tragedia. Jednak za słowem „przeprosiny" kryje się coś więcej niż smutek: jest w nim przyznanie się do winy. Czasem nieszczere, ale jednak. A jakaż wina policji w tym, że unieszkodliwiła furiata, który poważnie zagrażał otoczeniu?

Ciekawe skądinąd, czy islandzka policja równie chętnie przepraszałaby, gdyby jej funkcjonariusze nie zastrzelili mężczyzny, a on zabił bawiące się przed domem dzieci.

Ludzkość podzieliła się na tych, którzy uważają, że powinni zostać przeproszeni (to agresywna mniejszość), i tych, którzy uważają, że za wszystko powinni przepraszać, niezależnie od tego, czy jest za co (nazwijmy tę grupę bierną większością). Są co prawda jeszcze tacy, którzy wciąż nie uznali kultu przepraszania, ale bardzo nieliczni.

Przeprosiny są tym bardziej chwalone, im bardziej są absurdalne. Dowody? Proszę bardzo, są nawet z bardzo wysokiego szczebla. Obowiązkiem Kościoła jest to, co kiedyś nazywano nawracaniem, a dziś – eufemistycznie – określa się jako dawanie świadectwa. W gruncie rzeczy chodzi (mam nadzieję) o to samo – o przyciągnięcie ludzi do prawdziwej wiary, po to, aby uzyskali szansę na zbawienie. Tymczasem papież Franciszek ostatnio przeprosił za prozelityzm – a więc właśnie za nawracanie innowierców – i nazwał tę działalność „wyjątkową głupotą". Postępowe media oczywiście natychmiast nagłośniły tę wypowiedź i przyklasnęły Ojcu Świętemu, bo cóż może być dla nich milszego niż Kościół przepraszający za to, że jest Kościołem.

Inny przypadek z ostatniego czasu: za bezpieczeństwo państw odpowiadają m.in. ich służby specjalne. Trudno się więc dziwić, że amerykańskie agencje podsłuchiwały przywódców innych państw. Biorąc pod uwagę, jak silne są antyamerykańskie nastroje na świecie (także w Europie), to jest ich psi obowiązek (podobnie jak obowiązkiem służb kontrwywiadowczych jest takie podsłuchy uniemożliwiać). Mimo to Barack Obama uznał za stosowne przeprosić niemiecką kanclerz Angelę Merkel. Jak rozumiem: za to, że jego agenci wykonywali swoje obowiązki...

Tak, bądźmy dla siebie mili i kulturalni. Przepraszajmy za siebie i za innych, niezależnie od tego, czy jest w tym choć odrobina sensu i czy ktoś nas do takiego gestu upoważnił. Prezydent Aleksander Kwaśniewski – jak pamiętamy – przepraszał Żydów w imieniu Polaków za zbrodnię w Jedwabnem. Kanadyjski premier Stephen Harper w imieniu XVI-wiecznych kolonizatorów przepraszał Indian, że siłą obdarzyli ich przywilejami zachodniej cywilizacji (w tym także higieną i edukacją). A kubański przywódca Fidel Castro przeprosił (ten chyba we własnym imieniu) za to, że jego rząd dopuszczał się gnębienia gejów.

Przepraszajmy się, ile wlezie. Aż słowo „przepraszam" straci jakiekolwiek znaczenie.

Tę informację podały agencje jako ciekawostkę – bo ów mężczyzna był pierwszym w historii Islandii człowiekiem zastrzelonym przez policję. Tamtejsze służby porządkowe nawet nie noszą przy sobie broni – aby zneutralizować furiata z Rejkiawiku, musiano wezwać specjalną jednostkę.

Dla mnie bardziej zaskakująca od faktu, że była to pierwsza w kraju ofiara służb porządkowych, była reakcja policji. Otóż po incydencie miejski komendant najpierw zapowiedział śledztwo w sprawie jej działań – co jeszcze wydaje się zrozumiałe, bo zawsze, gdy policja zastrzeli człowieka, warto szczegółowo zbadać, czy było to uzasadnione. Mniej trafia do mnie fakt, że przy okazji komendant przeprosił rodzinę szaleńca za to, że jego koledzy musieli go zastrzelić.

Pozostało 81% artykułu
Plus Minus
Podcast „Posłuchaj Plus Minus”: AI. Czy Europa ma problem z konkurencyjnością?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Psy gończe”: Dużo gadania, mało emocji
Plus Minus
„Miasta marzeń”: Metropolia pełna kafelków
Plus Minus
„Kochany, najukochańszy”: Miłość nie potrzebuje odpowiedzi
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Masz się łasić. Mobbing w Polsce”: Mobbing narodowy