Pisząc o rosyjskim imperium i rosyjskim imperializmie, Polak powinien przede wszystkim próbować pozbyć się polskiego kompleksu. Ten kompleks jest zrozumiały; kształtował się wieki. W efekcie Polacy często jednak cierpią na rusocentryczne widzenie świata. Państwo rządzone z Kremla wydaje im się najpotężniejszym tworem planety, największym zagrożeniem nie tylko dla ich kraju, ale w zasadzie dla co najmniej całego kontynentu.
Dla uprzytomnienia sobie, na jakie manowce może nas doprowadzić takie zawirowanie perspektywy, warto zapoznać się z sytuacją odwrotną – czyli taką, w której ktoś przez zarazem skrzywione i powiększające lusterko patrzy właśnie na nas. Przez takie zwierciadło spoglądali na nasze państwo wschodniogalicyjscy Ukraińcy w latach 20. i 30. Semen Petlura, który sam pochodził z Naddnieprza, a więc zaściankowe spojrzenie galicyjsko-wołyńskie było mu obce, wyśmiewał swoich rodaków ze Lwowa właśnie dlatego, że niemalże cały świat postrzegali przez pryzmat konfliktu ukraińsko-polskiego. Szydził, że są oni jak mysz z bajki Kryłowa, która uważała kota (czyli Polskę) za najpotężniejszego drapieżnika świata...
Dla galicyjskich Ukraińców takim kotem była Polska. Dla nas jest nim Rosja.
Poczyniwszy to zastrzeżenie, możemy już śmiało stwierdzić, że choć rosyjski imperializm nie jest ani najważniejszym, ani najgorszym zjawiskiem ani we Wszechświecie, ani nawet w całej Europie, to jednak jest czynnikiem, który w wielkim stopniu organizuje ten fragment kontynentu, w którym przyszło nam żyć. Dlatego warto mu się przyjrzeć.
A zwłaszcza warto się przyjrzeć kilku jego aspektom, które albo nie są w Polsce znane, albo odróżniają ten fenomen od pokrewnych mu innych imperializmów. Bo rzecz jasna, rosyjski imperializm nigdy nie był jedynym imperializmem. Niemniej jednak miał (i ma) szereg cech wyróżniających go z grona siostrzanych zjawisk.
Ruś taka się już zrodziła...
Pierwsza z tych cech – to wielka trudność w określeniu, skąd w ogóle się wziął? Bo inne imperializmy (przynajmniej w strefie europejskiej; określenia „imperializm" używam tu w znaczeniu potocznym, a nie wąskomarksistowskim) powstawały, gdy ich państwa-nosiciele zyskiwały cywilizacyjną przewagę. Gdy wysforowywały się na czołówkę w wyścigu technologiczno-wytwórczym (Anglia, XVII-wieczna Holandia, XIX-wieczne Niemcy). Albo gdy w inny sposób potrafiły zdobyć konkurencyjną przewagę, choćby w skali historycznie chwilowej (Hiszpania na skutek wielkich odkryć geograficznych).
Rosji nie można połączyć z żadnym z tych przykładów. Prowadziła ekspansję na wszystkich kierunkach; tylko na jednym z nich (wschodnim) możemy mówić o jej bezapelacyjnej cywilizacyjnej wyższości. Trudno też dostrzec jakieś inne źródła jej przewagi. Ot, po prostu to imperium pojawiło się, i już.