Najlepsze książki lipca

książki lipca

Publikacja: 01.08.2014 17:15

Najlepsze książki lipca

Foto: ROL

1.

Augie Odenkirk z "Pana Mercedesa" Stephena Kinga (Albatros) nie ma wygórowanych oczekiwań. Stercząc w nocy w kolejce po pracę (burmistrz zapewnia: „Gwarantuję 1000 miejsc pracy"; „akurat - pomyślał Augie. - I nie złapiesz AIDS, jeśli zażywasz witaminę C"), myśli o smażeniu frytek w McDonaldzie albo o witaniu klientów w Walmarcie. Zredukowany nie wybrzydza. Pracy się jednak nie doczeka; w tłum bezrobotnych wjedzie kierowca w mercedesie, zabijając 8 osób i raniąc 15. Ci już nie będą się martwili ani o dziś, ani o jutro.



2.

Co to znaczy być szczęśliwą Szwajcarką? – z problemem tym zmierzył się w "Zdradzie" Paulo Coelho (Drzewo Babel). „Niech sobie wszyscy myślą – dywaguje powieściowa bohaterka – że zajmujemy się produkcją sera, czekolady, hodujemy krowy i robimy zegarki. Niech nadal wierzą, że na każdym rogu genewskiej ulicy stoi bank. Nie zamierzamy tego zmieniać, dobrze nam bez barbarzyńców. Poza tym jesteśmy solidnie przygotowani do obrony. Każdy Szwajcar musi odbyć służbę wojskową i posiada w domu broń, choć trzeba przyznać, że rzadko jej używa przeciw drugiemu człowiekowi.



Jesteśmy szczęśliwi, bo od wieków nic się tu nie zmienia. Jesteśmy dumni z tego, że zachowaliśmy neutralność, gdy reszta Europy wysyłała swoich chłopców na bezsensowne wojny. Cieszy nas, że nikomu nie musimy tłumaczyć się z nieatrakcyjnego wyglądu Genewy, miasta, gdzie nieprzerwanie działają kawiarnie z dziewiętnastowiecznym rodowodem, a ulice pełne są starszych pań.



'Jesteśmy szczęśliwi'? Może nie do końca. Wszyscy są szczęśliwi, tylko nie ja. Jadę do pracy i zastanawiam się, czy coś jest ze mną nie tak".



No bo co począć, że Linda woli być zakochaną niż szczęśliwą. Tak ma.



3.

Edytor „Syna" Jo Nesbo - Wydawnictwo Dolnośląskie wybiło na okładce kryminału norweskiego autora zdanie: „Winni będą sądzić niewinnych". To zależy gdzie. Może w Norwegii, bo jeśli chodzi o nasz piękny kraj, to używanie w tym kontekście czasu przyszłego jest niezrozumiałe.

4.

Szesnastoletnia Hazel z „Gwiazd naszych winy" Johna Greena (Bukowy Las) cierpi na raka tarczycy, który przerzuca się na płuca. Ponieważ dotknęła ją, zrozumiała raczej, depresja, dostała od lekarza skierowanie do grupy wsparcia, w której rej wodził niejaki Patrick i właśnie „po raz tysięczny relacjonował przygnębiającą historię swojego życia, czyli mówił o tym, że miał nowotwór jąder i lekarze uważali, że umrze, ale nie umarł, i proszę – oto on, nadal żywy, zupełnie dorosły, w kościelnej piwnicy, w sto trzydziestym siódmym najładniejszym mieście Ameryki, rozwieziony, uzależniony od gier komputerowych, nie mający przyjaciół, ledwie wiążący koniec z końcem dzięki eksploatowaniu swojej nowotworowej przeszłości, mozolnie dążący do zdobycia dyplomu magisterskiego, choć on i tak nie poprawi jego perspektyw zawodowych, czekający, jak my wszyscy, na miecz Damoklesa, niosący wyzwolenie, któremu umknął wiele lat temu, gdy rak odebrał mu oba jajka, lecz oszczędził to, co tylko najbardziej wspaniałomyślny człowiek mógłby nazwać życiem. I TY TEŻ MOŻESZ MIEĆ TYLE SZCZĘŚCIA".

Trudno sobie to wyobrazić, zwłaszcza, że już o wiele szczęśliwszy byłbym wtedy, gdyby zdania w tej książce zostały skrócone o połowę i pozbawione choćby tylko najpoważniejszych błędów stylistycznych i gramatycznych.

5.

Nicholas Sparks, autor „Najdłuższej podróży" (Albatros) uważany jest za mistrza powieści o miłości (kto nie pamięta „Listu w butelce"?). W zeszłym roku w setce najlepiej sprzedających się książek w Stanach Zjednoczonych (według „USA Today") znalazły się aż trzy jego tytuły: „Najdłuższa podróż" na 21 miejscu, „Dla ciebie wszystko" na 58, a „Bezpieczna przystań" na 4.

6.

Na Ziemi jest 14 ośmiotysięczników, szczytów mających więcej niż 8 tys. metrów: 10 w Himalajach, 4 w Karakorum. W „Długim filmie o miłości. Powrocie na Broad Peak" (Znak) Jacka Hugo-Badera czytamy, ze odebrały one życie „już 760 wspinaczom spośród 12 tysięcy zdobywców tych szczytów w dziejach himalaizmu. Bardzo skrupulatnie dokumentuje to Eberhard Jurgalski z Niemiec, który na swojej liście poległych ma już 30 Polaków. A w ogóle w Himalajach i Karakorum życie straciło 50 naszych rodaków. Sześcioro z nich wziął sobie Szeroki Szczyt, który odebrał życie 26 osobom". Szeroki Szczyt, czyli w języku balti Falchan Kangri, a po angielsku Broad Peak.

7.

Jakoś najnowsza powieść Janusza L. Wiśniewskiego - „Grand" (Wielka Litera) wywołuje u mnie skojarzenia muzyczne, a właściwie przywołuje dawne, bardzo dobrze zresztą piosenki. Miesiąc temu cytowałem Jacka Skubikowskiego, teraz kolej na Elżbietę Mielcarek:

Cisza pośród hotelowych ścian,

Dwa łóżka, stolik i cieknący, zepsuty kran.

Za błyszczącymi drzwiami

Każdy jak ślimak sam.

Już nie ma wolnych miejsc w Hotelu Grand.

8.

Jedna z czytelniczek „Przepisu na sukces Ewy Chodakowskiej" Ewy Chodakowskiej i Lefterisa Kavoukisa (K.E. Liber) orzekła, że książka „jest super" i tę złotą myśl uwieczniła w Internecie wraz z zapewnieniem, że Ewa Chodakowska „uczy, jak prawidłowo jeść". Nie ona pierwsza – pomyślałem. Wcześniej za taką edukację zabrała się Jolanta Kwaśniewska, ucząc, jak prawidłowo jeść bezy.

9.

Jedną z rozmówczyń Anny Herbich, których wspomnienia złożyły się na „Dziewczyny z Powstania" (Znak) jest „Rena", Halina Hołownia z domu Wołłowicz. Pod koniec Powstania Warszawskiego została ciężko ranna, położono ja na podłodze w piwnicy na Mokotowie: „... zastanawiałam się, jak umrę. Czy z głodu, czy Niemcy wrzucą do piwnicy granat? Nagle usłyszałam rumor, jakieś hałasy, podniesione głosy. To byli oni. Wyciągnęli mnie na zewnątrz, na podwórko i zaczęli wszystko przeszukiwać , plądrować. Nikt się mną nie interesował. Ponieważ wiedziałam, że dobijali rannych, powiedziałam, żeby zaoszczędzili mi już cierpień i dobili również mnie. Jeden z nich podszedł do mnie i... do dzisiaj ciężko o tym mówić... powiedział, żebym zrobiła to sama. Następnie wsadził mi w dłoń pistolet.

Odbezpieczyłam broń zdrową ręką i wtedy zobaczyłam, że nie ma magazynka. Powiedziałam mu, że z tego pistoletu sam może się zabić. O to tylko mu chodziło. Gdy zobaczył, że potrafię się posługiwać bronią, natychmiast mi ją wyrwał i stwierdził, że jestem bandytą. Odpowiedziałam, że owszem, ale oni też są bandytami. Ta opowieść może wydawać się nieprawdopodobna, ale było mi już wszystko jedno. Byłam pewna, że zginę.

Doszło między nami do otwartej kłótni. Powiedział, że mieli tego dnia bardzo dobre polowanie na bandytów. Odpowiedziałam, że my również. Tego było już za wiele. Krzyknął, że mnie 'rozwali'. Doskoczył do mnie i przystawił mnie do głowy pistolet. Tym razem naładowany. Dookoła stała grupa młodych Niemców, którzy obserwowali tę dramatyczną scenę z zaciekawieniem. W końcu jednak najwyraźniej się znudzili i... po prostu sobie poszli. Do dzisiaj nie potrafię wytłumaczyć, dlaczego wówczas mnie nie zabili. Może mieli już dość mordów w tym dniu?

Po pewnym czasie przyszedł inny Niemiec. Był w wieku mojego ojca. Przyniósł mi jakieś zdezelowane krzesło, posadził mnie na nim i powiedział, że ma córkę, w moim wieku, osiemnastoletnią. Pokazał mi jej zdjęcie i powiedział, że mnie uratuje, bo może w tej samej chwili ktoś tak samo pomoże jego córce. Potem zniknął również on. Siedziałam tak na tym krześle, oniemiała, wyczerpana, ciężko ranna. Bez wody, bez jedzenia, sama.

Nie wiem, ile to mogło trwać, chyba gorączkowałam. Nagle – nie wierząc własnym oczom – zobaczyłam, jak ten starszy Niemiec idzie z moimi dwiema koleżankami, jeszcze z żoliborskiej konspiracji, 'Małgorzatą' i 'Moniką'. Tą 'Małgorzatą', o której powstała powstańcza piosenka Sanitariuszka Małgorzatka. Okazało się, że spotkał je na ulicy i kazał im przyjść zabrać ranną. Ten Niemiec uratował mi życie. Jak się okazuje, po tamtej stronie także zdarzali się ludzie. Nieliczni, ale się zdarzali".

10

. „Rodzina" Moniki Jaruzelskiej (Czerwone i Czarne): żadnego komentarza. Ani wczoraj, ani dziś, ani jutro.

11.

Czy wiesz, Droga Czytelniczko, dlaczego powinnaś sięgnąć po „Tego jedynego" Emily Giffin (Wydawnictwo Otwarte)?

Bo jeśli – retorycznie pyta wydawca – ten jedyny, którego pragniesz, nie jest tym, którego powinnaś kochać? „Czasem wymarzony książę z bajki okazuje się wielką pomyłką – przestrzega edytor. – Czasem ktoś, kto miał kochać, głęboko rani". A „czasem miłość rodzi się tam, gdzie nikt się jej nie spodziewa". Niewiarygodne!

12.

Chorwacka wyspa Hvar to – zdaniem bohatera „Zagubionego nieba" Katarzyny Grocholi (Wydawnictwo Literackie) – „miejsce, gdzie przeszłość nie mogła mnie dopaść, gdzie nikt mnie nie znał i co najważniejsze, nie było nikogo, kogo ja mógłbym znać". Coś ten osobnik wygląda na mało kontaktowego.

13.

W „Wyspie na prerii" (Zysk i S-ka) Wojciech Cejrowski opowiada już nie o Amazonii, lecz Arizonie. Też ciekawie, bo inaczej nie umie. Facet ma - niektórzy dodaliby tu słówko „niestety" - talent.

14.

Rafał A. Ziemkiewicz w książce „Jakie piękne samobójstwo" (Fabryka Słów) bardzo niekonsekwentnie – zdaniem Grzegorza Kucharczyka („Do Rzeczy" nr 30/078) – ocenia historię Polski. „Najpierw chwali sarmacki, unikalny model wolności. Następnie – w odniesieniu do epoki zaborów – także w tonie afirmatywnym pisze o swoistym amalgamacie dawnych sarmackich tradycji wolnościowych z koncepcją wolności szukającej inspiracji we współczesnych nurtach demokratycznych. Pisze potem o wielkim sukcesie, jakim była odbudowa polskiej państwowości w 1918 r. jako państwa nowoczesnego. Same sukcesy i nagle się okazało, że w 1939 r. Polacy pokazali 'swą niedojrzałość, manię wielkości i mocarstwowe urojenia' (s. 384), co kosztowało nas 'zagładę'. Gdzie był błąd? W paru miejscach autor zdaje się wskazywać jako winnego Józefa Piłsudskiego i dokonany przez niego w 1926 r. zamach majowy. Co w takim razie począć z cytowanymi opiniami Dmowskiego? On także chciał samobójstwa Polski?".

15.

Na okładce książki „Zacisze Gosi" Katarzyna Michalak (Znak) możemy przeczytać: „Gdy wszystko traci sens, pozostaje wiara w spełnienie marzeń i siłę miłości. O tym jest ta opowieść...". Obiecanki cacanki.

16.

„Hopeless" Colleen Hoover (Wydawnictwo Otwarte) to rzecz dla starszych nastolatków, ale warta polecenia, gdyż wbrew pozorom nie ogranicza się wcale do miłosnych dylematów, charakterystycznych dla tego wieku. Dramatyzm też tutaj nie brakuje i to tego najbardziej bolesnego bo rodzinnego.

17.

Na mądrą wskazówkę natknąłem się w książce „Bóg nigdy nie mruga" Reginy Brett (Insignis Media): „Nikt inny na tej planecie nie może cię uszczęśliwić. Ani twoja matka, ani ojciec, małżonek, partner, dziewczyna, chłopak, dzieci, szef, koledzy z pracy, przyjaciele czy horoskop. To twoje i tylko twoje zadanie".

18.

Jerzy Bralczyk, Andrzej Markowski i Jan Miodek firmują książkę „Wszystko zależy od przyimka" (Agora). Profesorowie w rozmowie z Jerzym Sosnowskim robią to, co wychodzi im najlepiej, tzn. mądrzą się. Wiele z ich gadaniny nie wynika, ale też za wiele po nich się nie spodziewaliśmy, gdyż od dawna hołdują oni takiej zasadzie językowej, że żadne zasady nie obowiązują. No, prawie żadne, bo może – rzeczywiście – wszystko zależy od przyimka.

19.

Naprawdę nie uprawiam w tym miejscu polityki za trzy grosze, ale Jerzy Urban w „Antologii 100/XX" (Czarne) czyli w wyborze najlepszych reportaży XX wieku, którego rzekomo dokonał Mariusz Szczygieł, to coś więcej niż nieporozumienie. Z Urbana propagandzista był zawołany, niezgorszy publicysta i, zwłaszcza, felietonista. Ale reportażysta był z niego jak z koziej dupy trąba. A i autor wyboru, i wydawca powinni się zastanowić, zanim pospołu palnęli głupstwo.

20.

Bohaterka „Ciernistej róży" Charlotty Link (Sonia Draga) pomieszkuje na Guernsay, jednej z Wysp Normandzkich. Pytana o to, co tam się działo w czasie wojny (drugiej światowej), odpowiada: „Zastanawia mnie, dlaczego to Panią interesuje. Jest Pani młoda, domyślam się, że dopiero przekroczyła Pani trzydziestkę. Kiedy chcę porozmawiać z młodymi o tamtych czasach, ziewają znudzeni i rozpaczliwie trzepoczą rzęsami w nadziei, że szybko się zamknę i dam spokój starym opowieściom. W najlepszym wypadku grzecznie udają zainteresowanie, którego wcale nie odczuwają. Jestem na tyle stara, że doskonale wiem, kiedy człowiek udaje. Może z Niemcami jest inaczej. Może ze względu na historię Niemcy muszą zawsze słuchać uważnie, ilekroć mowa o tamtych czasach. To część pokuty, która przypadła w udziale kolejnym pokoleniom. Nie możecie tak po prostu powiedzieć: to mnie nie obchodzi, jest mi obojętne". Gdyby było prawdziwe, byłoby piękne. Na wszelki wypadek informuję, że Charlotta Link jest pisarką niemiecką.

21.

„Okruchy raju" (Prószyński Media) to pierwszy tom „azjatyckiej sagi" polskiej autorki używającej pseudonimu Tanya Valko. Tym razem czytelniczki otrzymują ostrzeżenie: uważajcie na mężczyzn z Indonezji, nie pchajcie się do Dżakarty – nie warto.

22

.     Ignacy Karpowicz w „Sońce" (Wydawnictwo Literackie) ustami tytułowej bohaterki opowiada o tym, jak mieszkającym w Polsce Białorusinom żyło się za Hitlera, dokładnie w sierpniu 1941 roku: „Takiego sierpnia nawet najstarsi nie pamiętali, wszystko rosło ciężkie, dorodne, wydawało się, że temu rośnięciu nie postawiono granicy, jakby dobry Bóg postanowił przeskalować świat, postanowił, że od tamtego sierpnia wszystko będzie większe. No i było, nawet ja sama zaczynałam bujać w obłokach, tak niebo się ugięło pod ciężarem gwiazd, że opierało się o chustkę, co ją na głowie miałam związaną na karku albo pod brodą. Tamtego sierpnia słońce prawie nie zachodziło, rzeka prawie nie płynęła, więcej w niej było ryb i raków niźli wody. Pszczoły wracały na łapkach do uli, po piachu i trawie, objuczone pyłkiem tak, że nijak wzlecieć nie potrafiły. Kury znosiły kopy jaj, a każde z dwoma żółtkami i pisklakiem. Żarna chodziły gładko i lekko, tłuste od gorąca. Żyta i kartofle w trzy dni fermentowały, a upijały w kwadrans.

Tak łatwo nigdy wcześniej nam się nie żyło: ani w Prusach, ani w carskiej czy sowieckiej Rosji, ani w jaśniepańskiej Polsce, oznajmiali staryki. Wiedzieliśmy, że teraz jesteśmy poddanymi Hitlera Adolfa, tak niosła plotka, że Adolf Hitler jest złem wcielonym, jest złem, bo nienawidzi nas i naszych sąsiadów, chociaż równocześnie w ogóle nic o nas nie wie, nam to jednak nie przeszkadzało, nowa wojna bowiem obeszła szerokim łukiem nasze wsie. A był to czas wielu wojen, z których żadna nie była naszą. Polaki biły się z Niemcami i Ruskimi, teraz Ruscy z Niemcami, nas jednak niezbyt to dotykało, bo my nie ichnie, my niczyje, my samoswoje, może dalej, w Białymstoku, ale nie tutaj, może trochę w Gródku, ale nie w Królowym Stojle. Koniec świata ma do siebie to, że wojna dociera tam rzadko, najczęściej w formie obszarpanych uciekinierów, koślawych pogłosek i przetaczającego się po horyzoncie grzmotu: jeśli jednak już dociera, to w przerażającej postaci". No dobrze, ale kto powiedział, że koniec świata znajdować się ma akurat w Waliłach czy tuż obok nich?

23.

Ostatnio telewizyjny kanał Kino Polska pokazuje niepolski, bo enerdowski film z 1973 r. pod tytułem „Z życia nicponia". Grzmot niesamowity, ale bohaterka książki Elżbiety Baniewicz „Dymna" (Marginesy) – sam miód. Do tego w kolorze blond.

24.

„Bosonoga królowa" Ildefonso Falcones (Albatros) to nowa powieść autora „Katedry". Madryt, Sewilla, Cyganie, miłość, flamenco... Czytelników książce nie zabraknie, a że oryginalności w tym ani, ani, to cóż – nie można mieć wszystkiego naraz.

25.

Tytułowy bohater książki Terry'ego Hayesa „Pielgrzym" (Rebis), to nie żaden pątnik, tylko agent tajnego wydziału wywiadu amerykańskiego. Od wyroku Trybunału w Strasburgu w sprawie więzień CIA w Polsce nie lubimy wywiadu USA i to bardzo.

26.

Ustęp ze „Złodziejskiej magii" Trudi Canavan (Galeria Książki): „Pojawił się jakiś znak. Obok niego ukazała się ciemna plamka, a potem powstało mnóstwo kolejnych. Rozciągnęły się i połączyły.

Witaj – mówił tekst. Mam na imię Vella". Początek nowej trylogii. W szufladce z napisem „fantasy" takie tryptyki, i jeszcze większe wieloksięgi, to normalka.

27.

„Uparte serce. Biografia Poświatowskiej" Kalina Błażejowska (Znak) to bardzo dobra książka o znanej poetce i jej mocno zawirowanym życiu. Tylko... czy ci, którzy czytają o Halinie Poświatowskiej, wracają też do jej wierszy? Nie byłbym tego pewny.

28.

Colina Singletona z powieści „19 razy Katherina" Johna Greena (Bukowy Las) interesują wyłącznie dziewczyny mające na imię tak właśnie – Kasia. Niestety, jakby się umówiły, rzucają go. Nastolatkom zdarza się to nawet często, dlatego też książka ta jest tylko dla nich.

29.

W niebie podobno, jak twierdzi tamtejszy bywalec, czteroletni chłopiec zresztą, w jednej osobie bohater i narrator książki „Niebo istnieje... Naprawdę! O chłopcu, który odwiedził niebo" Tod Burpo (Rafael) „nikt nie jest stary i nikt nie nosi okularów". No to nie mam tam czego szukać.

30.

„Londyn NW" Zadie Smith (Znak) opowiada o brytyjskiej stolicy w sposób przypominający mi nieco stosunek Paula Austera do Nowego Jorku, a zwłaszcza Brooklynu. Nie ukrywam jednak, że wolę ten drugi, a „Białe zęby" też lokuje wyżej od „Londynu NW".

Ranking sporządziła Ewa Tenderenda-Ożóg

Komentarz Krzysztof Masłoń

Augie Odenkirk z "Pana Mercedesa" Stephena Kinga (Albatros) nie ma wygórowanych oczekiwań. Stercząc w nocy w kolejce po pracę (burmistrz zapewnia: „Gwarantuję 1000 miejsc pracy"; „akurat - pomyślał Augie. - I nie złapiesz AIDS, jeśli zażywasz witaminę C"), myśli o smażeniu frytek w McDonaldzie albo o witaniu klientów w Walmarcie. Zredukowany nie wybrzydza. Pracy się jednak nie doczeka; w tłum bezrobotnych wjedzie kierowca w mercedesie, zabijając 8 osób i raniąc 15. Ci już nie będą się martwili ani o dziś, ani o jutro.

Pozostało 97% artykułu
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Artur Urbanowicz: Eksperyment się nie udał