Reklama

Robert Mazurek: Wina hiszpańskie czyli złoty lont rebeliantów

Bo za co my kochamy Hiszpanię? Plaża, jedzenie, Barcelona. I za sangrię, i te wina czerwone, ze złotą nitką koniecznie. Nie do końca wiadomo, skąd one są, ważne, że z Hiszpanii. A poza tym, czy to nie wszystko jedno? Mają złotą nitkę, napis reserva, ciężką butelkę z grubym denkiem, a im grubsze dno, tym wino lepsze.

Publikacja: 26.07.2019 17:00

Comando G, La Bruja de Rozas 2017 90 zł

Comando G, La Bruja de Rozas 2017 90 zł

Foto: Terroirysci.pl

Czy ja się teraz naśmiewam? Naprawdę nie. To nie Janusz z Grażyną, beneficjenci 500+, taki obraz hiszpańskich win mają, to pół świata tak Hiszpanię postrzega. Co gorsza, w ten stereotyp wpędzili Hiszpanów nie tylko masowi konsumenci, ale i legendy winiarskiego pisarstwa z Robertem Parkerem na czele. To w końcu on ukochał hiperbeczkowy, dżemowy, gęsty styl win. Hiszpanie nauczyli się robić te wina masowo, jak z fabryki, dużo i tanio. A to nie pomaga.

Tylko 19 zł miesięcznie przez cały rok.

Bądź na bieżąco. Czytaj sprawdzone treści od Rzeczpospolitej. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia. Treści, którym możesz zaufać.
Reklama
Plus Minus
„Wszystko jak leci. Polski pop 1990-2000”: Za sceną tamtych czasów
Plus Minus
„Eksplodujące kotki. Gra planszowa”: Wrednie i losowo
Plus Minus
„Jesteś tylko ty”: Miłość w czasach algorytmów
Plus Minus
„Harry Angel”: Kryminał w królestwie ciemności
Plus Minus
Gość „Plusa Minusa” poleca. Sebastian Jagielski: Czego boją się twórcy
Reklama
Reklama