Reklama

Wywiad z Czesławem Bieleckim, architektem i publicystą

Być może wybieramy byle jakich przedstawicieli, bo gdy oni kręcą i kombinują, to tym samym i my czujemy się rozgrzeszeni z naszych własnych niedoskonałości - mówi "Rzeczpospolitej" Czesław Bielecki, architekt, publicysta.

Aktualizacja: 04.01.2015 12:53 Publikacja: 04.01.2015 01:00

Czesław Bielecki

Czesław Bielecki

Foto: Fotorzepa/Krzysztof Skłodowski

Zna pan najnowszy dowcip: przychodzi klient do warsztatu znanego z przekręcania licznika. – O ile cofnąć? – pyta mechanik. – Ja chciałem podkręcić przebieg o 100 tysięcy kilometrów – odpowiada klient. – A, to pan poseł, nie poznałem pana.

Zrewanżuję się anegdotą. Pewien mój współpracownik z czasów posłowania, świetnie wykształcony, znający trzy języki, marzył od młodości o pracy w Kancelarii Sejmu. Dekadę później powiedział: – Kiedyś mówiłem, że pracuję w Kancelarii Sejmu, a teraz mówię, że pracuję w śródmieściu.

Smutna anegdota.


Pewnie. Przedstawicielstwo narodu jest najniżej notowaną grupą społeczną. Niestety, posłowie sobie na to zapracowali. Czym innym jest lapsus, błąd, czym innym konsekwentne ignorowanie parlamentarnego savoir-vivre'u. To, co pokazała grupa madrycka z wyjazdami zagranicznymi czy Radosław Sikorski z tzw. kilometrówkami, jest obciachem. Kto jak kto, ale posłowie nie mogą zakładać, że to, co nie jest literalnie zabronione, jest dozwolone. Świetnie wiedzą, jaka idea przyświecała konkretnym regulacjom: poseł dysponuje pewną pulą pieniędzy po to, żeby zajmować się sprawami państwa i nie myśleć, za co dojedzie tam, gdzie powinien. Nie może to być okazją do drobnych kombinacji. Stara zasada głosi: jeżeli nie wiesz, jak się zachować, zachowaj się przyzwoicie. Nie potrzeba sądów, prokuratury ani szczególnej interpretacji prawa, żeby to pojąć. Wystarczy poczucie godności i zdrowego rozsądku. Nie sądzę, żeby szefowi polskiej dyplomacji, dziś marszałkowi Sejmu, zabrakło 80 tys. zł na chleb z masłem dla synów i musiał dorobić do ministerialnej pensji kilometrówkami.

Można odnieść wrażenie, że niektórym posłom ta zasada jest nieznana.


Być może wybieramy byle jakich przedstawicieli, bo gdy oni kręcą i kombinują, to tym samym i my czujemy się rozgrzeszeni z naszych własnych niedoskonałości. A jednak poseł, który nie dba o minimum swojej reputacji, deprawuje obyczaje społeczne. To nie tyle homo sovieticus, ile homo polonicus, skoro już w XVI w ks. Piotr Skarga pisał o prywacie jako przywarze narodowej.

Pozostało jeszcze 90% artykułu

Już za 19 zł miesięcznie przez rok

Jak zmienia się świat i Polska. Jak wygląda nowa rzeczywistość polityczna po wyborach prezydenckich. Polityka, wydarzenia, społeczeństwo, ekonomia i psychologia.

Czytaj, to co ważne.

Reklama
Plus Minus
Michał Szułdrzyński: Prezydent Karol Nawrocki przekłuwa balonik narodowej dumy
Plus Minus
„Wyrok”: Wojna zbawienna, wojna błogosławiona
Plus Minus
„Arnhem. Dług hańby”: Żelazne spadochrony
Plus Minus
„Najdalsza Polska. Szczecin 1945-1950”: Miasto jako pole gry
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Plus Minus
„Dragon Ball Z: Kakarot: Daima”: Niby nie rewolucja, ale wciąga
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama