Ja, zamiast się wwąchiwać, wsłuchuję się w wino, do mnie dolatuje z kielichów tętent i rżenie koni, a jeśli chodzi o nuty, to wyczuwam w dionizjakach tchnienia historii, patosu i bohaterstwa. Przykłady?
Turecka armia w XV wieku przez miesiące oblegała mołdawską fortecę Soroca, ale jej nie zdobyła. Przez bociany. Przynosząc swoim młodym winogrona z pobliskich winnic, karmiły również walczących żołnierzy. Dodawało to im sił i pozwalało bronić twierdzy aż do przybycia odsieczy. Na pamiątkę tych wydarzeń bocian z kiścią winogron w dziobie stał się symbolem mołdawskiego wina.
Jeszcze raz o Turkach: Istvan Dobo bronił przed nimi węgierskiej twierdzy Eger w 1522 roku. Zezwolił żołnierzom pić wino, aby nie upadali na duchu i nie słabli na ciele. W muzułmańskie szeregi, niepijające wina, poszła wieść, że egerska załoga pija czerwony napój, który jest niczym innym jak byczą krwią. Turcy wpadali w panikę, widząc pąsowe wąsy i brody obrońców popluskane winem. Odstąpili od oblężenia. Tym sposobem egri bikaver, bycza krew (nazwę wymyślili Turcy), przyczyniło się do zwycięstwa krzyża nad półksiężycem.