Chociaż kościotrupy rozpoczęły już swój taniec (klik! klak!), jeszcze wiele może się wydarzyć. I na rysunkach flamandzkiej artystki Judith Vanistendael dzieje się wiele, jej opowieść graficzna o Dawidzie i jego rodzinie pozwala na kontemplowanie szczegółu i koloru, kreski i akwarelowych pejzaży. Dzięki połączeniu różnych technik mamy album, który chciałoby się oglądać wciąż na nowo, od końca i od środka, choć przecież poświęcony jest odchodzeniu i śmierci.
Nie wiemy, kim jest Dawid ani kim był. Gdzieś pracuje. Ze związku z tajemniczą Louise urodziła mu się przed laty córka Miriam. Dzisiaj ona ma dziecko, a on związany jest z projektantką tkanin Paulą, z którą ma córkę Tamarę. Opowieść o emocjach ich wszystkich połączonych ze zdiagnozowanym u Dawida rakiem krtani została rozrysowana na wiele planszy, bardzo często pozbawionych komiksowych dymków. To po prostu ilustracje życia osoby chorej i osób zdrowych, ich relacji i zależności. W tle mamy Berlin, z którego Vanistendael wybrała wieżę telewizyjną przy Alexanderplatz jako motyw szczególny przeplatający się przez opowieść.