Tyle powiedział i się rozłączył. Dobrze mieć przyjaciół, więc otworzyłam komputer i zaczęłam czytać liczne komentarze pod nagłówkami typu: Szczepkowska wygrała z TVN. Wygrałam, to prawda. Nie na długo, bo stacja się będzie odwoływać, co oznacza pewnie jakiś rok czekania, a za rok? Czy będzie TVN, czy będę ja, jakie będą nasze problemy? Na razie według nieprawomocnego wyroku stacja musi mnie przeprosić na wizji, po programie„Uwaga", po programie „Fakty". Przeprosiny mają być pokazane na planszy, ale jednocześnie przeczytać ma je lektor, tak, żeby tekst przeprosin nie umknął widzowi.
Mają mnie przeprosić za przypisanie mi słów, których nigdy nie powiedziałam, za komentarze niezgodne z moimi intencjami, za zrównanie moich wypowiedzi z wypowiedziami Wałęsy o mniejszościach homoseksualnych, za oczywistą intencjonalność w publikowaniu materiałów, które miały służyć ukazaniu mnie jako osoby homofobicznej. Komentarze te w sposób szczególnie dynamiczny i nieprawdziwy budowały wokół mnie klimat osoby wrogiej, organizującej coś na kształt nagonki pod adresem „uciśnionej" w naszym kraju mniejszości homoseksualnej.
Jeden z najbardziej „uciśnionych", pan poseł Robert Biedroń, wystąpił ze stwierdzeniem „słowa Szczepkowskiej są jak antysemicka retoryka, ja się boję". Możemy ostatnio codziennie niemal widzieć, jak bardzo uciśniony jest pan poseł Biedroń, jak ojczyzna go odrzuca, jak ze swoim gejostwem przemyka się pod ścianami. Nawiasem mówiąc, w ubiegłym roku prowadziłam w Gdańsku konferencję dotyczącą samorządności, na którą zjechali prezydenci, wójtowie i burmistrzowie z polskich miast i miasteczek. Miałam okazję posłuchać, jakie mają problemy, o ich porażkach i zwycięstwach.
Otóż zaręczam, że niejeden z nich, czy to mężczyzna czy kobieta, zasługuje na to, by jego lub jej działalność została nagłośniona, na uwagę mediów i poczucie satysfakcji. Niejeden jeździ do pracy na rowerze, postawił na nogi upadającą stołówkę, pobudził miasto do życia. Nie wiemy o nich jednak nic i nie dowiemy się pewnie. Jest nieszczęśnik człowiekiem heteroseksualnym i choćby swój teren zamienił w złotonośny, i tak pozostanie w cieniu, a Biedroniowi będziemy klaskać tak, jakby był człowiekiem głęboko niepełnosprawnym, który dał sobie radę i został prezydentem. Zastanawia mnie, ile jeszcze miast zachęconych nagłym rozgłosem Słupska w kolejnych wyborach postawi nie tyle na kompetencje kandydatów, ile na ich orientację seksualną? Ilu z kandydatów zacznie udawać gejów?
Zostawmy to na razie. Za radą lewaka rzeczywiście zajrzałam na internetowe fora, na których zdecydowana większość gratuluje mi wygranej. Potem dyskusja przechodzi na stosunek do gejów, a potem... do Żydów. To oczywiście pokłosie zdania pana Morozowskiego, który przyrównał moje poglądy do zdania „Żydzi są winni Holokaustu".
Zdanie to jakiś czas temu wywołało burzę. Burza miała zresztą bardzo podobny charakter jak w moim przypadku. Zdanie przypisano prof. Jasiewiczowi, który na skutek tego został usunięty z uczelni, po czym się okazało, że był to odredakcyjny nagłówek, a nie słowa profesora. Krzysztof Jasiewicz mimo słów obrony padających ze strony wielu naukowców i tak do końca życia będzie „antysemitą", tak jak ja „homofobką". Jakiekolwiek roztrząsanie działań środowisk mniejszościowych prowadzi do takich właśnie konsekwencji. A jednak roztrząsać trzeba, jak wszystko, co stanowi część życia społecznego i ma na nie wpływ. To oczywiste.