Rządzili zatem jego żołnierze po udanym zamachu w maju 1926 r., po zmianie konstytucji, a nawet po jego przedwczesnym zgonie. Sławek, Beck, Sławoj-Składkowski, Rydz- -Śmigły stali niezłomnie u władzy, a naród był przekonany, że przejęli po nim, Ojcu Ojczyzny, jego wielkość, siłę i geniusz. Sami zresztą o tym przekonywali, prężąc się na defiladach w eleganckich mundurach, lśniąc cholewą oficerki i lampasem, pobrzękując szablą. Polska, ich Polska, miała być potęgą militarną, z milionową armią, świetnie przeszkolonym żołnierzem i skuteczną doktryną... No i sojusze oczywiście.
Czy ktoś wiedział, że to propaganda? Czy krzyczeli o tym odsunięci od sztabów hallerczycy, Sikorski? Mało się o tym jakoś pisało do ostatniej chwili. Pewnie i oni wierzyli. Ktoś wyciągał wnioski z anszlusu, Monachium, upadku Czechosłowacji w marcu 1939 r.? Odwrotnie. Cieszono się z odzyskanego Cieszyna, kompletnie bez wyobraźni, że za chwilę będziemy kolejną przystawką Berlina przed prawdziwą europejską ucztą, o której marzył Hitler.
„Nie żywimy w stosunku do nikogo agresywnych zamiarów, co jest chyba jasnym i nie ulega wątpliwości, tak samo jak nie ulega wątpliwości, że przeciwstawimy się wszystkimi środkami, bez reszty, każdej próbie bezpośredniego lub pośredniego naruszenia interesów, praw i godności naszego państwa" – mówił Rydz w Krakowie jeszcze 6 sierpnia 1939 r., niespełna cztery tygodnie przed pożogą. I dodawał (to już kiedy indziej): „Nie tylko nie damy całej sukni, ale nawet guzika nie damy". Dyktatura guzików.
Czyje to słowa? Tak pisał Jorge Louis Borges o juncie Juana Perona po drugiej stronie Atlantyku. I choć to wiele lat później, jakoś pasuje do rządzących II Rzecząpospolitą chwilę przed katastrofą. Przemykały potem te lśniące guziki przez granicę w Zaleszczykach, zostawiając na polach bitew zakurzony żołnierski mundur prawdziwych bohaterów polskiego Września. Ale i to chwilę później.
W sierpniu 1939 r. nikt tego wszystkiego jeszcze nie wiedział. Ani sobie nie wyobrażał. Bo przecież trudno sobie wyobrazić wojnę. Płonące miasto. Spalony dom. Pomordowane dzieci. Takie obrazy są wbrew ludzkiej naturze. Co prawda żyło jeszcze wielu świadków poprzedniej hekatomby, ale i dla nich było to odległe, więc niemożliwe, wspomnienie.