Równocześnie przy każdej zmianie czasu jest nieopisany bałagan na dworcach i lotniskach, ale też we wszystkich innych firmach, w których pracuje się na nocną zmianę. Jednak najstraszliwsze jest – o czym mówią psychologowie – rozregulowanie przez zmianę czasu zupełnie innego zegara, biologicznego, u milionów ludzi na świecie. Skutkiem jest pogorszenie samopoczucia, migreny trwające u niektórych tygodniami po zmianie czasu.
Dlaczego w takim razie przesuwamy zegary? Bo dla eurokratów gospodarka jest ważniejsza od samopoczucia obywateli, a jej ponoć sprzyja zmiana czasu. Dziś wielu ekspertów odrzuca ten argument, ale pozostaje siła przyzwyczajenia i wspomniana dyrektywa unijna. Jej likwidację proponowali wiosną tego roku czescy eurodeputowani, oczywiście bez powodzenia.