Miałoby być pięknie. Nieomylne, zawsze czujne, wszystkowidzące maszyny miały zająć miejsce ułomnych z natury ludzi za kierownicami samochodów. Wypadki na drogach, zwłaszcza śmiertelne, miały się stać przeszłością. W najlepszym razie problemem, z którym zmagają się jeszcze tylko kraje Trzeciego Świata. Coś jak gruźlica albo tasiemiec.
Według raportu McKinsey&Company upowszechnienie autonomicznych samochodów ma spowodować obniżenie liczby wypadków na drogach aż o 90 proc. Znikną korki, smog i stres. Życie stanie się o wiele prostsze – nie trzeba będzie szukać miejsca do parkowania, bo gdy już wysiądziemy, auto samo je znajdzie. A gdy zechcemy do niego wsiąść – samo podjedzie. Nawet idea posiadania samochodu stanęłaby pod znakiem zapytania – po co mieć, skoro można aplikacją na smartfona auto „zawołać" i wypożyczyć. A jadąc do pracy, będzie można poczytać gazetę. Oczywiście na tablecie.