Tadeusz Woźniak opowiada o swoich spotkaniach z Czesławem Niemenem, fascynacji teatrem i pogłębiającej jego stosunek do życia relacji z synem Filipem, który ma zespół Downa.
Artysta wspomina też dzieciństwo na warszawskiej Woli, w cudownie ocalałej w czasie wojny kamienicy, gdzie zamiast schodów były drewniane płyty z listwami. Miał sześć sióstr i czterech braci. Jednego zastrzelili Niemcy, drugi po powstaniu warszawskim wyemigrował do Kanady i ożenił się szczęśliwie... z Niemką. Choć w domu nie było żadnego instrumentu, śpiewało się i grało na czym popadnie – a choćby na grzebieniu. Przez cztery lata Tadeusz Woźniak chodził do szkoły baletowej, ale rzucił ją dla kupionej przez mamę gitary. Grał z rówieśnikami w grochowskim parku Hanki Sawickiej, dzieląc czas pomiędzy bigbit i tanie wina. Dzięki Władysławowi Szpilmanowi, który wymyślił pseudonim Daniel Dan, trafił na antenę radiową w lutym 1966 roku i nagrał swój pierwszy przebój „Na dobre i złe".