Dzieci i pieniądze. Jak zapobiec kolejnemu Amber Gold

Piramidy finansowe są skuteczne tylko wtedy, gdy uda się znaleźć naiwnych, którzy zainwestują w nie oszczędności swojego życia. Najlepszym sposobem, by nie przytrafiło się nam drugie Amber Gold, jest edukowanie Polaków. Najlepiej od małego.

Publikacja: 21.07.2017 19:00

Dzieciom można zaszczepiać wiedzę o finansach już od momentu, gdy pójdą do przedszkola. Nie możemy p

Dzieciom można zaszczepiać wiedzę o finansach już od momentu, gdy pójdą do przedszkola. Nie możemy przerzucać tego obowiązku na szkołę, sami powinniśmy przekazywać im wiedzę oraz kształtować właściwe postawy i przyzwyczajenia.

Foto: Fotolia

Większość Polaków rozmawia w domu o finansach, ale prawie połowa rodziców nie włącza do takich rozmów dzieci. Większość (65 proc.) nie daje dzieciom także kieszonkowego – wynika z badania Fundacji Kronenberga działającej przy banku Citi Handlowy. Choć sytuacja się poprawia, wciąż generalnie kiepsko radzimy sobie z kwestiami finansowymi.

– Mamy niewielką wiedzę o finansach i mamy tego świadomość, ale jeśli radzimy się kogokolwiek w tym zakresie, wybieramy znajomych. Po opinie ekspertów sięgają zazwyczaj ludzie lepiej uposażeni i wykształceni, którzy dysponują już pewnymi nadwyżkami finansowymi. Większość Polaków planuje swoje budżety co najwyżej na 30 dni do przodu i dlatego co roku zaskakują ich wakacje i święta Bożego Narodzenia. W tym czasie wydają więcej, niżby chcieli, a przecież powinni być na takie wydarzenia dobrze przygotowani – mówi Norbert Konarzewski, dyrektor programowy Fundacji Kronenberga.

Ekonomicznej wiedzy wychowywanych w takich realiach dzieci nikt w Polsce nie bada, a to od niej zależy, czy kolejne pokolenia będą podatne na spirale zadłużenia, piramidy finansowe w rodzaju Amber Gold czy zaciąganie ryzykownych kredytów w rodzaju tych we frankach szwajcarskich, które po latach zmieniły życie wielu frankowiczów w finansowy koszmar.

– Istota edukacji ekonomicznej sprowadza się do tego, by każdy był świadomym wolnym człowiekiem. By wchodząc w dorosłe zawodowe życie rozumiał, jak ważna jest systematyczność i powtarzalność, że inwestycje wiążą się z ryzykiem, że konsumpcja często generuje koszty i jeśli wejdzie komuś w nadmierny nawyk i ten ktoś zacznie żyć na kredyt, to przez całe życie będzie się z tym zmagał – mówi Tomasz Janas, pomysłodawca aplikacji Haiz oraz Ekomini – programu edukacji ekonomicznej dla najmłodszych, współtwórca One Way i Fundacji Ekomini, które wspólnie z instytucjami finansowymi prowadzą na całym świecie programy edukujące dzieci ekonomicznie.

Edukacja bez strategii

Programów, w ramach których dzieci i nastolatki w Polsce są nauczane podstaw wiedzy ekonomicznej i przedsiębiorczości, jest całkiem sporo. Ostatnia „Mapa edukacji finansowej" z 2015 roku, przygotowana przez Związek Banków Polskich, zawiera opis prawie 30 programów tego typu kierowanych do uczniów podstawówek, gimnazjów i szkół ponadgimnazjalnych. W zajęciach organizowanych w ramach programów Fundacji Młodzieżowej Przedsiębiorczości dotychczas wzięło udział ponad 7 milionów uczniów. Problem w tym, że nikt wszystkimi tymi projektami odgórnie nie zarządza.

– Nie wierzę w centralne programy uczenia przedsiębiorczości, ale byłoby dobrze, gdyby rząd objął patronatem i skoordynował wszystkie te działania, by proces ten był wspomagany i był kierunkiem preferowanym przez szkoły. Mapa pokazuje, jak te programy przebiegają i gdzie ich brakuje – mówi Włodzimierz Grudziński, doradca zarządu ZBP. Jak dodaje, w wielu krajach istnieje narodowa strategia edukacji finansowej. Na ogół sprawują nad nią pieczę banki centralne i ministerstwa finansów. – W Holandii jest za to np. narodowy program zarządzania budżetem rodzinnym – dodaje Barbara Barańska z ZBP.

W Polsce poszczególne programy finansują prywatni przedsiębiorcy, banki (w tym spółdzielcze i bank centralny – NBP wspierają dwa programy organizowane przez Fundację Młodzieżowej Przedsiębiorczości), ale także np. Fundacja PZU.

Wspólnie banki prowadzą program Bakcyl, w którym wiedza ekonomiczna przekazywana jest młodzieży z trzeciej klasy gimnazjów i pierwszej liceum. – W programie bierze udział 500 wolontariuszy, ponad 20 tys., uczniów, 44 banki, w tym 32 spółdzielcze, a więc są to także inicjatywy podejmowane lokalnie. To program inny niż te prowadzone przez Fundację Młodzieżowej Przedsiębiorczości, bo nie prowadzą go nauczyciele, ale wolontariusze, którzy jednak nie informują, z jakich są banków. Taka akcja włącza ludzi w wolontariat, organizuje banki do działania w ramach wspólnego programu oraz oczywiście edukuje finansowo – wylicza Włodzimierz Grudziński.

Na zajęciach organizowanych dla dzieci w rozmaitych modelach (często w szkołach w ramach normalnych lekcji, w tym podstaw przedsiębiorczości, ale także jako zajęcia pozalekcyjne) nauczyciele uczą starszych uczniów np., jak wyliczyć sobie malejącą albo stałą ratę kredytu, a młodszych – że oszczędzanie warto zacząć od zakręcania wody w kranie i wyłączania światła przy wychodzeniu z pokoju.

– Uczymy m.in., jak założyć konto, na co należy zwrócić przy tym uwagę, jak wziąć kredyt i obliczyć jego raty, jak nie wpaść w pętlę długów, jakie są niebezpieczeństwa związane z dużą liczbą zaciągniętych kredytów, co to jest zdolność kredytowa i jak ją wyliczyć. Uczniowie poznają także zasady inwestowania. Dowiadują się, w co można inwestować – mówi Anna Śliwińska, koordynatorka programu „Moje finanse" organizowanego przez Fundację Młodzieżowej Przedsiębiorczości, kierowanego do 16–19-latków. Jak dodaje, we wszystkich podejmowanych działaniach chodzi o to, by uczniowie byli świadomi, że znajomość finansów jest im niezbędna i muszą ją mieć, by dobrze funkcjonować we współczesnym świecie.

– Im dziecko starsze, tym większy jest w takich kwestiach wpływ szkoły, edukacja finansowa prowadzona w szkołach daje szansę na nadrobienie wychowawczych deficytów. Młodzież ponadgimnazjalna jest już na tyle ukształtowana, że nie zawsze chce czerpać wzorce z domu i kiedy zauważa tam pewne nieprawidłowości, poszukuje innych rozwiązań. Wtedy często pomaga edukacja finansowa prowadzona w szkole i takie programy jak „Moje finanse" – mówi Śliwińska.

Urszula Sierżant, koordynatorka analogicznego programu kierowanego do gimnazjalistów – „Ekonomia na co dzień" – przyznaje, że 13–15-latki, poproszone o wytknięcie błędów w planach finansowych kolegów, bywają bardzo krytyczne. – Uczymy ich odróżniania potrzeb od zachcianek, szukania motywów wydawania pieniędzy, stawiania sobie celów i określania życiowych priorytetów. Wszystko ma służyć temu, żeby uczeń sam uczył się o sobie decydować. Nasz program często trafia do szkół z małych miejscowości, gdzie na temat pieniędzy rozmawia się trochę trudniej niż w dużych miastach – mówi.

Trzylatek z kieszonkowym

Najwięcej emocji budzi jednak pytanie, jak wcześnie można zacząć uczyć dzieci podstaw edukacji ekonomicznej. Czy przedszkole to dobry moment? Czy może lepiej zacząć takie rozmowy dopiero gdy dziecko trafi już do podstawówki, bo rozmawianie o planowaniu zakupów czy rodzinnych wakacji z przedszkolakami to jednak odbieranie im dzieciństwa.

– Dzieciom można zaszczepiać wiedzę o finansach już od momentu, gdy pójdą do przedszkola. Nie możemy przerzucać tego obowiązku na szkołę, sami powinniśmy przekazywać im wiedzę oraz kształtować właściwe postawy i przyzwyczajenia. Dobrze, gdyby już od najmłodszych lat dzieci były uczone oszczędzania wody czy prądu – mówi Norbert Konarzewski, dyrektor programowy Fundacji Kronenberga.

Podobnie uważa Joanna Baranowska, psycholog i trenerka osobista, która prowadzi szkolenia dla mam małych dzieci: – Dzieciom trzeba też jak najszybciej dawać kieszonkowe – już od trzeciego roku życia dziecka. W przypadku moich dzieci na początku zdarzało się, że ta złotówka kieszonkowego im ginęła. Wypłacanie kieszonkowego ma jednak kilka zalet: dziecko zyskuje własną przestrzeń finansową, małą, ale jednak. Rodzic nadal może wpływać na jego decyzje finansowe, mówiąc np., że „nie kupimy teraz lizaka, nawet z kieszonkowego, bo za chwilę będziemy jeść obiad". Są jednak momenty, gdy nie chce się dziecku kupić w tygodniu kolejnej zabawki – wtedy samo może ją sobie kupić z kieszonkowego i warto mu przy okazji uświadomić, że jeśli wyda kieszonkowe na taki cel, nie będzie mieć go na inny – mówi Baranowska.

Norbert Konarzewski z Fundacji Kronenberga też jest zwolennikiem kieszonkowego jako sposobu na edukację finansową. – Można wyznaczyć dziecku jakąś stałą kwotę, ale np. dodatkowo je motywować, gdy zbiera na jakiś większy cel – podkreśla. Jeśli dziecko od małego będzie miało poczucie, że „stać je na wszystko" przez cały czas, gdy będą je wychowywać rodzice, może się okazać, że jako dorosły człowiek nie będzie przygotowane do samodzielnego życia. Dostanie bardzo przeciętną pierwszą pracę i – przyzwyczajone do tego, że niczego mu nie może brakować, zacznie np. zaciągać kredyty. Dlatego nie traktowałbym edukacji ekonomicznej dzieci w kategoriach odbierania im dzieciństwa. Po prostu tak samo, jak uczy się je dobrych manier, trzeba przekazywać im wiedzę finansową. To, że rodzic ma dobry status ekonomiczny, nie oznacza, że dziecko w przyszłości też będzie taki miało, bo mogą się przecież zdarzyć w życiu różne sytuacje – mówi.

To samo zagrożenie widzi Włodzimierz Grudziński ze Związku Banków Polskich. – Jeśli rodzicom dobrze się powodzi, chcą z tym z dzieckiem dzielić. Tymczasem to młode pokolenie będzie miało gorzej niż rodzice i musi być na to przygotowane – zauważa.

Oszczędzać z głową

Z badań Fundacji Kronenberga wynika, że kieszonkowe w Polsce daje dzieciom 35 proc. rodziców i że najczęściej jest to co najwyżej 50 zł miesięcznie. Jednocześnie jest 15 proc. rodziców, którzy wprawdzie nie wypłacają kieszonkowego, ale po prostu dają swoim dzieciom pieniądze na wszystko, czego potrzebują.

Tymczasem zdaniem ekspertów lepiej już od najmłodszych lat uczyć je, że pieniądze da się zarobić. Nauka oszczędzania to nie tylko pomysł na gromadzenie pieniędzy, ale również pokazanie źródeł i możliwości ich zarabiania, a przede wszystkim uświadomienie dziecku, czym są potrzeby, a czym zachcianki, i stworzenie możliwości ich wydawania. Sensoryka, narzędzia i komunikacja to nie wszystko. Tym, co dla skuteczności edukacji jest bardzo istotne, jest również współpraca i zaangażowanie w proces świadomych nauczycieli i rodziców – mówi Tomasz Janas.

Psycholożka Joanna Baranowska podaje przykład działań, jakie można samodzielnie podejmować z dziećmi w domu: – Kiedy dziecko chce np. nowe klocki lego i kieszonkowe na nie nie wystarcza, warto wspólnie z nim poszukać sposobu na to, jak może zdobyć dodatkowe pieniądze na taki cel. Moje dzieci przygotowały np. pocztówki na święta, które potem kupiła od nich rodzina. Dzięki takim działaniom dziecko ma poczucie kompetencji. Dzieciom trzeba też dawać poczucie sprawczości finansowej, żeby wiedziały, że pieniądze nie biorą się z banku, tylko że można i trzeba je samodzielnie zdobyć – mówi.

Już do pięciolatków próbują dotrzeć z programami edukacyjnymi prywatne firmy. – Wiek pięć–dziesięć lat to najważniejszy okres w życiu człowieka. Edukację rozpoczynamy od interaktywnej skarbonki Ekomini: fizycznego urządzenia, które komunikuje się z urządzeniami mobilnymi – sensoryka plus narzędzie zgodne z naturalną komunikacją dziecka. Dziecko „dotyka" i uczy się pieniądza, ma narzędzie do jego gromadzenia i przechowywania, a informacje o jego funkcji, wartości i zasadach obowiązujących w dorosłym świecie przekazywane są w przystępnej formie za pośrednictwem urządzeń mobilnych – mówi Tomasz Janas, którego program Ekomini przed kilkoma laty wystartował w Kanadzie i został zrealizowany we współpracy z National Bankiem, ING Direct, Societe Generale i dwoma fundacjami. Przez kilkanaście miesięcy korzystało tam z niego ponad milion dzieci.

– Na Węgrzech z wykorzystaniem naszej skarbonki w ramach programu Fundimini największa węgierska kasa budowlano-mieszkaniowa pozyskała do programu w jednym roku kilkadziesiąt tysięcy rodzin. W tym roku wystartowaliśmy w Nigerii, gdzie wspólnie ze Sterling Bankiem realizujemy projekt uczący dzieci oszczędzania według naszego modelu. Jego elementem jest fizycznie istniejąca interaktywna skarbonka połączona z mobilną aplikacją. Przed dwoma tygodniami wróciliśmy z Nigerii, bank we współpracy ze szkołami każdego dnia pozyskuje do programu 300 dzieci. Na start zaopatrzyliśmy bank w 10 tys. takich skarbonek, po miesiącu bank zamówił kolejnych 10 tys. Pojawiają się następne oferty współpracy z innych afrykańskich krajów, np. z Ghany – mówi Janas.

Jego fundacje prowadzą teraz rozmowy dotyczące uruchomienia programów edukacyjnych w kilku krajach na Bałkanach. – W Polsce rozważamy wdrożenie naszego rozwiązania, ale nie mam do końca przekonania, czy banki i towarzystwa ubezpieczeniowe dojrzały potrzebę wysokiej jakości edukacji i wsparcia. Na razie przeprowadziliśmy testowe działania pozalekcyjne z dwiema szkołami podstawowymi, brały w nich udział dzieci z klas I–III. Otrzymaliśmy bardzo ciekawy feedback od nauczycieli – okazało się m.in., że dzięki nim nauczycielki nareszcie były w stanie skutecznie wytłumaczyć dzieciom, po co im w ogóle matematyka, a dzieci z przyjemnością brały w tym udział – mówi Janas.

W programie „Od grosika do złotówki" Fundacji Młodzieżowej Przedsiębiorczości kierowanym do uczniów II i III klasy szkoły podstawowej duża część zajęć przypomina zabawę. – Do rozmów o finansach zapraszane są całe rodziny. Zadania domowe uczniowie wykonują częściowo wspólnie z rodzicami. Po zajęciach dzieci otrzymują naklejki z napisem „Porozmawiaj ze mną o..." (np. „Porozmawiaj ze mną o tym, jak ważne są pieniądze w życiu rodziny"). To zaproszenie do wspólnej rozmowy na temat omawianych w danym dniu zagadnień – mówi Bogusława Rajska, koordynatorka programu.

W trakcie zajęć dzieci poznają i liczą pieniądze. – Dowiadują się, że jeżeli mają dług, to należy go oddać i z tym nie zwlekać. Uczą się, jak zarabiają dorośli i że nie za każdą pracę otrzymuje się pieniądze, że istnieje np. wolontariat. Dowiadują się, w jaki sposób sami mogliby zarabiać. Zdobywają wiedzę o bezpiecznym przechowywaniu pieniędzy czy karty płatniczej, bezpiecznym wykorzystaniu internetu w celach finansowych –wylicza koordynatorka.

– Na zajęciach analizowane są ulotki reklamowe i omawiany wpływ reklam na decyzje zakupowe. Uświadamiamy im też, że oszczędzanie to nie tylko gromadzenie pieniędzy. Ich codzienne zachowania również przekładają się na oszczędzanie. Jeśli nie zawiążą porządnie szalika w zimny dzień, przeziębią się i zostaną w domu, więc mama nie pójdzie do pracy i będzie miała niższe dochody. Pokazujemy, jakie są koszty zakupu zwierzątek i ich utrzymania – mówi Rajska.

Takie rozmowy, zdaniem ekspertów, warto podejmować z dzieckiem także w domu. Na przykład tłumacząc dzieciom własne procesy decyzyjne przebiegające w sklepach. Dzieci nie znają naszych procesów decyzyjnych – one dzieją się w naszych głowach i warto im te procesy opowiadać, np. wchodząc do sklepu i przymierzając różne rzeczy mówić, po co się to robi i co się wtedy myśli, tłumacząc przy okazji, dlaczego nie zawsze taki proces kończy się zakupem. Tak samo warto włączać je w rozmowy o tym, w jaki sposób planujemy domowe zakupy i posiłki na cały tydzień – mówi Joanna Baranowska.

Walka o dobre nawyki

W szkołach efekty zajęć z zakresu edukacji finansowej mierzone są ankietami i rozmowami z dziećmi. Rocznie w samych programach Fundacji Młodzieżowej Przedsiębiorczości bierze łącznie udział kilkadziesiąt tysięcy dzieci i nastolatków. Instytucje finansowe wykorzystują też do docierania do młodych ludzi media. NBP, który wraz Citi Foundation współfinansuje program „Moje finanse" i – już samodzielnie – „Ekonomię na co dzień", sfinansował też Biuru Reklamy TVP realizowany na przełomie 2016 i 2017 roku projekt „Edukacja ekonomiczna dzieci, młodzieży i rodziców".

„Odbiorcami działań byli widzowie TVP ABC powyżej czwartego roku życia oraz użytkownicy serwisów internetowych www.tvp.pl i www.abc.tvp.pl. W ramach projektu powstały trzy odcinki programu »Teleranek« i pięć odcinków programu »Moda na rodzinę« oraz aplikacja »Skarbonka ABC«. Aplikacja cieszyła się dużym zainteresowaniem, a na swoje urządzenia mobilne pobrało ją ponad 5,5 tys. osób" – podaje bank centralny. Za pieniądze NBP powstał też w TVP miniserial „Spokojnie, to tylko ekonomia!" „Miał edukacyjny charakter, w którym trudne pojęcia ekonomiczne były wyjaśniane w łatwy do zrozumienia sposób, na przykładach z życia codziennego bohaterów" – podaje bank. Wszystkie odcinki miniserialu są dostępne na stronie internetowej www.wtwe.tvp.pl, na której znajdują się także materiały zza kulis.

Chociaż działań edukujących młodych ludzi finansowo podejmowanych przez firmy i instytucje finansowe jest coraz więcej, eksperci są świadomi, że – by zaczęły przynosić trwałe efekty – trzeba konsekwentnie prowadzić je latami. Taka edukacja ma sens, gdy przejdzie ją przynajmniej dziesięć roczników – przekonują doradcy zarządu Związku Banków Polskich. – Na ogół takie działania, jak segregowanie śmieci i inne oszczędzanie wymuszane są przez rachunek ekonomiczny, nie są samoistne. Cieknące krany nikomu w Polsce nie przeszkadzały do czasu, gdy zaczęliśmy płacić za wodę. Dziś mamy też energooszczędne żarówki, termoizolacje itd. Pytanie, czy jako społeczeństwo powoli nabywamy dobre nawyki na stałe czy też gdyby woda z kranu znowu zaczęła płynąć za darmo, wrócilibyśmy do starych przyzwyczajeń – mówi Włodzimierz Grudziński.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Większość Polaków rozmawia w domu o finansach, ale prawie połowa rodziców nie włącza do takich rozmów dzieci. Większość (65 proc.) nie daje dzieciom także kieszonkowego – wynika z badania Fundacji Kronenberga działającej przy banku Citi Handlowy. Choć sytuacja się poprawia, wciąż generalnie kiepsko radzimy sobie z kwestiami finansowymi.

– Mamy niewielką wiedzę o finansach i mamy tego świadomość, ale jeśli radzimy się kogokolwiek w tym zakresie, wybieramy znajomych. Po opinie ekspertów sięgają zazwyczaj ludzie lepiej uposażeni i wykształceni, którzy dysponują już pewnymi nadwyżkami finansowymi. Większość Polaków planuje swoje budżety co najwyżej na 30 dni do przodu i dlatego co roku zaskakują ich wakacje i święta Bożego Narodzenia. W tym czasie wydają więcej, niżby chcieli, a przecież powinni być na takie wydarzenia dobrze przygotowani – mówi Norbert Konarzewski, dyrektor programowy Fundacji Kronenberga.

Pozostało 95% artykułu
Plus Minus
Tomasz P. Terlikowski: Adwentowe zwolnienie tempa
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Plus Minus
„Ilustrownik. Przewodnik po sztuce malarskiej": Złoto na palecie, czerń na płótnie
Plus Minus
„Indiana Jones and the Great Circle”: Indiana Jones wiecznie młody
Plus Minus
„Lekcja gry na pianinie”: Duchy zmarłych przodków
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Plus Minus
„Odwilż”: Handel ludźmi nad Odrą