Broniarz: Systemowi grozi zapaść. To nie wina strajku
Zgodnie z ustawą o rozwiązywaniu sporów zbiorowych strajk muszą poprzedzić żądania płacowe wystosowane do dyrekcji szkoły, negocjacje i mediacje. Bez porozumienia może dojść do strajku, ale wcześniej będzie referendum strajkowe. Jest ono ważne, gdy zagłosuje co najmniej połowa zatrudnionych, a większość będzie za strajkiem.
Niedotrzymanie procedur znaczyłoby, że strajk jest nielegalny, a strajkujący mogliby zostać pociągnięci do odpowiedzialności np. finansowej za szkody. ZNP, organizator strajku, zarządził, że referenda strajkowe odbędą się między 5 a 25 marca.
– Z naszych informacji wynika, że w większości placówek będą w tym tygodniu – mówi Magdalena Kaszulanis, rzeczniczka ZNP.
Mapa strajku pokazuje, że najwięcej strajkujących szkół jest w zachodniej i północnej części Polski. – W naszym regionie referendum odbyło się już w co czwartej szkole. Przeciwko strajkowi opowiedzieli się tylko pracownicy dwóch placówek – mówi Elżbieta Markowska, szefowa związku na Pomorzu.
Słabiej jest na wschodzie, ale jak twierdzi ZNP, także na Podkarpaciu, w Małopolsce, na Podhalu i Lubelszczyźnie za strajkiem głosowało więcej szkół, niż się spodziewano.