Zabrakło znaku drogowego z ostrzeżeniem o dzikich zwierzętach

Kierowca nie mógł się spodziewać wtargnięcia dzikiego zwierzęcia na jezdnię, bo zarządca drogi krajowej nie postawił znaku ostrzegającego o tym niebezpieczeństwie

Publikacja: 30.06.2008 09:44

Zabrakło znaku drogowego z ostrzeżeniem o dzikich zwierzętach

Foto: Fotorzepa, Seweryn Sołtys

Dlatego Skarb Państwa reprezentowany przez generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad odpowiada co do zasady za skutki wypadku. Pogląd Sądu Okręgowego w Siedlcach potwierdził lubelski Sąd Apelacyjny (sygn. I ACa 272/08).

Wieczorem 26 września 2004 r. Andrzej S. jechał drogą krajową z Siedlec do Warszawy. W Piotrowinie na niezalesionym terenie na jezdnię wtargnął łoś. Potrącone zwierzę kopytami uderzyło w przednią szybę daewoo. Kierowca doznał obrażeń ciała i wstrząśnienia mózgu.

Winą za zdarzenie obciążył generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad. Dowodził, że na tym odcinku drogi nie było żadnego znaku ostrzegającego przed możliwością wtargnięcia na jezdnię dzikich zwierząt albo o innym niebezpieczeństwie. Przypomniał, że dwa tygodnie wcześniej na tej samej trasie doszło do innego wypadku z udziałem łosia, który dla kierowcy skończył się śmiercią.

Dyrektor twierdził, że nie posiada legitymacji biernej w sprawie. Nie ponosi winy za szkodę doznaną przez kierowcę, gdyż nie wiedział o wypadkach z udziałem dzikich zwierząt. Ani nadleśnictwo, ani koło łowieckie nie zgłosiło do dyrekcji wniosku o postawienie odpowiedniego znaku, a to dopiero byłoby podstawą do podjęcia odpowiednich działań. Sąd Okręgowy w Siedlcach uznał, że co do zasady kierowca ma rację, a odpowiedzialność Skarbu Państwa wynika z art. 417 kodeksu cywilnego. GDDKiA jako jednostka organizacyjna Skarbu Państwa, a zarazem zarządca dróg krajowych, była jedynym organem uprawionym do ustawiania znaków drogowych.

Pomimo powtarzających się w tym miejscu od wielu lat wypadków drogowych z udziałem dzikich zwierząt, w tym ze skutkiem śmiertelnym, nie wywiązała się z obowiązku należytego oznaczenia drogi. Sporządzając w 2004 r. nowy plan organizacji ruchu, nie uzyskała informacji o zagrożeniach od nadleśnictwa czy koła łowieckiego. Sąd podkreślił, że odcinek drogi, na którym doszło do wypadku, nie jest zalesiony i przejeżdżający mogą nawet nie przypuszczać, iż na otwartym terenie pojawiają się dzikie zwierzęta. To w szczególności zobowiązywało zarządcę drogi do postawienia znaku ostrzegającego o takim zagrożeniu. Kierujący mogliby wtedy zmniejszać prędkość.

Sąd uznał więc, że między brakiem znaku „uwaga, dzikie zwierzęta” a powstałą szkodą istnieje związek przyczynowy. A że GDDKiA posiadała ubezpieczenie OC w TUiR Warta, także ubezpieczyciel ponosi odpowiedzialność za skutki wypadku.

Teraz sprawa wróci do siedleckiego sądu, który podejmie decyzję o wysokości odszkodowania. Mężczyzna domaga się 100 tys. zł zadośćuczynienia i 56 tys. zł skapitalizowanej renty.

Dlatego Skarb Państwa reprezentowany przez generalnego dyrektora dróg krajowych i autostrad odpowiada co do zasady za skutki wypadku. Pogląd Sądu Okręgowego w Siedlcach potwierdził lubelski Sąd Apelacyjny (sygn. I ACa 272/08).

Wieczorem 26 września 2004 r. Andrzej S. jechał drogą krajową z Siedlec do Warszawy. W Piotrowinie na niezalesionym terenie na jezdnię wtargnął łoś. Potrącone zwierzę kopytami uderzyło w przednią szybę daewoo. Kierowca doznał obrażeń ciała i wstrząśnienia mózgu.

Pozostało 82% artykułu
Konsumenci
Pozew grupowy oszukanych na pompy ciepła. Sąd wydał zabezpieczenie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Sądy i trybunały
Dr Tomasz Zalasiński: W Trybunale Konstytucyjnym gorzej już nie będzie
Konsumenci
TSUE wydał ważny wyrok dla frankowiczów. To pokłosie sprawy Getin Banku
Nieruchomości
Właściciele starych budynków mogą mieć problem. Wygasają ważne przepisy
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Prawo rodzinne
Przy rozwodzie z żoną trzeba się też rozstać z częścią krów