Ryszard P. nabył wskazany w porozumieniu pakiet akcji. Zobowiązał się do spłacenia zadłużenia zakładów, wniósł aport do spółki i z akcjonariusza mniejszościowego stał się większościowym (drugi akcjonariusz – Skarb Państwa – ma w rezultacie 19 proc. akcji). Bogdan K. zaś objął funkcję przewodniczącego rady nadzorczej spółki. Do przekazania mu akcji nie doszło.
Powołując się na porozumienie, Bogdan K. wystąpił do sądu, by zobowiązał Ryszarda P. do przeniesienia na niego 1 mln 164 akcji zakładów albo zasądził od niego równowartość tych akcji, tj. ponad 6 mln zł z odsetkami.
[srodtytul]Dżentelmeńska umowa [/srodtytul]
Sąd I instancji oddalił te żądania, ale sąd II instancji uchylił ten wyrok i przekazał mu sprawę do ponownego rozpoznania. Ponowny werdykt sądu I instancji był taki sam. Po analizie porozumienia przeprowadzonej stosownie do reguł wykładni oświadczeń woli i umów wskazanych w art. 56, 60, 65 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=8A239B18664BA34441854A64D070D07F?id=70928]kodeksu cywilnego[/link], a także 353[sup]1[/sup] k.c. statuującego zasadę swobody umów oraz 355 k.c. zobowiązującego dłużnika do należytej staranności, sąd ten uznał, że porozumienie nie jest oświadczeniem woli w rozumieniu tych przepisów. Nie wskazywało terminu zawarcia umowy przenoszącej akcje, nie podawało ceny ani żadnych ustaleń co do odpłatności za akcje. Nie jest to więc umowa przedwstępna. Słowem, wedle sądu I instancji była to tylko dżentelmeńska umowa obejmująca pewien plan działania.
Sąd II instancji podzielił tę argumentację. Zauważył też, że skoro akcjonariuszem Zakładów jest też Skarb Państwa, to proporcje partycypacji w jego udziałach Ryszarda P. (60 proc.) i Bogdana K. (40 proc.) były nierealne.
W skardze kasacyjnej Bogdan K. przekonywał m.in., że Ryszard P., kupując akcje, działał jednocześnie na jego zlecenie. W sprawie tej mają więc zastosowanie art. 740 i 750 k.c., czyli przepisy o zleceniu, wedle których zleceniobiorca jest zobowiązany do wydania zleceniodawcy wszystkiego, co dla niego uzyskał, choćby w imieniu własnym. Przed SN pełnomocnik Bogdana K. tłumaczył, odnosząc się do kwestii nieodpłatności przekazania akcji, że miały one być ekwiwalentem za starania w realizacji planu biznesowego.