Na początku września 2005 r. Maria K., stomatolog z Zamościa, usunęła pacjentce od razu dwa zęby – ósemki. Po ekstrakcji Anna P. skarżyła się na ogromny ból.
Po dwóch tygodniach dentystka poleciła jej wykonać panoramiczne zdjęcie rentgenowskie szczęk i żuchw, tzw. pantomogram. Po obejrzeniu zdjęcia stwierdziła, że wszystko jest w porządku. Zleciła laseroterapię. Choć ból nie ustąpił, na kolejnej wizycie założyła pacjentce dwie szyny na dolną i górną szczękę.
Dopiero miesiąc po zabiegu inna dentystka stwierdziła, że Anna P. ma złamaną żuchwę. Diagnozę potwierdzono w szpitalu w Lublinie. Okazało się także, że dentystka źle założyła szyny.
Przez kolejne cztery miesiące pacjentka poddawała się kolejnym zabiegom naprawczym. Przez ten czas cierpiała, będąc na diecie płynnej schudła 10 kg, odczuwała też dyskomfort związany z wyglądem szczęki. Przed sądem domagała się od Marii K. 60 tys. zł zadośćuczynienia i 15 tys. zł odszkodowania.
Dentystka broniła się, że zabieg wykonała zgodnie z zasadami sztuki medycznej. Jej zdaniem nie wiadomo, co było przyczyną pęknięcia żuchwy. Nieleczona wada zgryzu II stopnia miała też istotny wpływ na przebieg i komplikacje leczenie.