Tak wynika z [b]wyroku, który zapadł przed Sądem Najwyższym 28 lipca 2009 r., (I PK 219/08).[/b]
Sprawa dotyczyła pracownika zatrudnionego na umowie na czas określony (od 2006 r. do końca 2011 r.) w urzędzie miasta na stanowisku pełnomocnika prezydenta miasta do spraw rozliczeń inwestycji miejskich. Miał on już ukończone 61 lat, podlegał więc ochronie przed zwolnieniem, zgodnie z art. 39 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=AE89BF528781D2C42167CAF23691862B?id=76037]kodeksu pracy[/link], jako pracownik w wieku przedemerytalnym. Ponadto jego umowa nie przewidywała możliwości wcześniejszego rozwiązania.
Nie powstrzymało to jednak nowej ekipy, jaka przyszła do urzędu po wyborach samorządowych, przed wypowiedzeniem mu umowy o pracę.
Zwolniony złożył odwołanie do sądu, w którym domagał się przywrócenia do pracy. Sąd jednak przyznał mu odszkodowanie w wysokości ponad 15 tys. zł odpowiadające trzykrotności jego wynagrodzenia. Zgodnie z art. 50 ust. 3 k.p. po niezgodnym z prawem rozwiązaniu umowy o pracę zawartej na czas określony lub na czas wykonywania określonej pracy pracownik nie może domagać się przywrócenia do pracy, lecz jedynie odszkodowania.
Tadeusz S. nie wiedział o tym. Przed sądem działał bez pomocy adwokata czy radcy prawnego. W apelacji powód zażądał więc 234 tys. zł jako równowartości wynagrodzenia, jakie otrzymałby za swoją pracę, gdyby umowa nie została rozwiązana niezgodnie z prawem.