Wczoraj przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej odbyła się rozprawa w sprawie, którą wytoczyła nam Komisja Europejska [b](sygn. C 49/09)[/b]. I choć wyrok spodziewany jest za kilka miesięcy, to już dziś eksperci nie dają Polsce wielkich szans na wygraną.
KE zarzuca nam niezgodne z art. 98 dyrektywy 2006/112/ WE w powiązaniu z załącznikiem III do tej dyrektywy stosowanie 7 proc. VAT na ubranka dla niemowląt oraz obuwie dziecięce zamiast stawki podstawowej, która w naszym kraju wynosi 22 proc.
[b]Według KE Polska nie może ich preferencyjnie opodatkowywać, bo jako nowe państwo członkowskie nie spełnia warunków art. 115 unijnej dyrektywy, które uprawniały w 1992 r. państwa UE do utrzymania stawek obniżonych na zasadzie odstępstwa.[/b] Co więcej, takiej możliwości nie przewidziano nawet w przepisach przejściowych, bo polskie negocjacje przed akcesją koncentrowały się na stosowaniu obniżonych stawek VAT m.in. na czasopisma czy materiały budowlane.
[b]KE nie przekonują argumenty, że stosowanie obniżonej stawki VAT ma na celu "zwiększenie przyrostu naturalnego w Polsce i przyczynia się do wzrostu gospodarki w świetle strategii lizbońskiej"[/b]. Nie przyjmuje również twierdzenia, że wprowadzenie stawki podstawowej doprowadziłoby do wzrostu cen, co z kolei przełożyłoby się na zmniejszenie dzietności kobiet. Według komisji są to argumenty o charakterze społeczno-politycznym. Ewentualny wzrost cen zaś mógłby – jak sugeruje komisja – zostać zrekompensowany świadczeniami socjalnymi.
– Ministerstwo Finansów od dłuższego czasu miało świadomość naruszenia prawa, o czym świadczy propozycja zmiany przepisów w jednym z projektów nowelizacji przygotowanych przed kilku laty. Wtedy jednak nie było zgody politycznej na podniesienie stawki VAT. Pewnym zaniedbaniem ministerstwa może być jedynie brak determinacji i dopuszczenie do uchwalenia nowej ustawy w 2004 r. w brzmieniu niezgodnym z prawem unijnym – uważa Roman Namysłowski, doradca podatkowy w Ernst & Young.