[b]Sąd Najwyższy 2 grudnia 2010 r. uchylił jako naruszający prawo wyrok uznający, że pacjentka, którą źle zdiagnozowano, przyczyniła się do swej szkody w 100 procentach (sygnatura akt I CSK 20/10)[/b].
Swietłana Ł., obywatelka Białorusi, została dotkliwie pobita w czasie pobytu w Warszawie. Zgłosiła się na pogotowie, a tam skierowano ją do Szpitala Grochowskiego – Samodzielnego Publicznego ZOZ. W szpitalu lekarz założył szwy na twarz. Nie zauważył, że kobieta ma złamane kości jarzmową i szczękową. Zalecił po kilku dniach wizytę u lekarza.
Swietłana Ł. wróciła na Białoruś. Tam zgłosiła się na usunięcie szwów. Wykonujący ten zabieg także nie zauważył złamań. Efektem są zniekształcenia twarzy i szpecąca blizna. Z tego powodu – twierdzi kobieta – zmuszona została do rezygnacji z pracy nauczycielki. Teraz jest sprzątaczką.
Swietłana Ł. wystąpiła przeciwko Szpitalowi Grochowskiemu do sądu z żądaniem przyznania jej 50 tys. zł odszkodowania i 150 tys. zł jako zadośćuczynienia za doznaną krzywdę – ból i oszpecenie. Sąd I instancji oddalił oba żądania. Przyjął, że może się zdarzyć, iż lekarz nie zauważy takich złamań. Ich sygnałem staje się potem dotkliwy ból. Dlatego winni są lekarze białoruscy, którzy zlekceważyli dolegliwości kobiety, a nie polscy.
Apelacja Swietłany Ł. została oddalona. Sąd II instancji uznał, że polski lekarz powinien wprawdzie zlecić rentgen głowy, który wykazałby złamania, gdyby jednak kobieta wedle jego zaleceń na czas zgłosiła się na kontrolę do lekarza, można by zastosować właściwe leczenie i uniknąć konsekwencji tego błędu. [b]Sąd II instancji przyjął z tego powodu, że żadna rekompensata od szpitala pacjentce się nie należy, ponieważ przyczyniła się do powstania szkody w 100 proc.[/b] Sąd odwołał się tutaj do art. 362 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=A8CCAB2F35A006DEA1FC273A4057AEF9?id=70928]kodeksu cywilnego[/link]. Zapisano w nim, że jeżeli poszkodowany przyczynił się do powstania lub zwiększenia szkody, obowiązek jej naprawienia ulega odpowiedniemu zmniejszeniu stosownie do okoliczności, a zwłaszcza proporcjonalnie do stopnia winy obu stron.