Pod petycją przeciwko nakazowi rozbiórki podpisało się kilka tysięcy osób, na sali sądowej pojawili się Janusz Korwin-Mikke i Czesław Bielecki, a do sprawy przystąpiła Helsińska Fundacja Praw Człowieka, przedstawiając swoją opinię i wniosek o skierowanie do Trybunału Konstytucyjnego pytania prawnego. Miało ono dotyczyć niemożności gradacji sankcji w zależności od stopnia i charakteru niezgodności budowy z planem zagospodarowania.
Nie ma bowiem wątpliwości, że drewniany budynek (który określano jako szopę na narzędzia rolnicze, pracownię artystyczną, dom mieszkalny czy jako spełniający wszystkie te trzy funkcje) został postawiony w granicach administracyjnych Kazimierza Dolnego bez pozwolenia na budowę, na gruncie zakwalifikowanym w planie jako rolny. Wskazał na to sędzia Jerzy Bujko, uzasadniając oddalenie skargi kasacyjnej Waldemara Deski.
Nie było też dokumentów umożliwiających legalizację tego obiektu. Nadzór budowlany wydał więc nakaz rozbiórki, a Wojewódzki Sąd Administracyjny w Lublinie oddalił skargę. Możliwość odstąpienia od bezwzględnego nakazu rozbiórki istniałaby tylko wówczas, gdyby inwestor wykazał zgodność zabudowy z planem miejscowym – stwierdził WSA.
W NSA Waldemar Deska sięgnął po argumenty z najwyższej półki: – Można chować się za przepisami, ale sprawa dotyczy istoty prawa do wolności podejmowania decyzji i do wolności dysponowania własnością. Trzeba otworzyć dyskusję o konstytucyjnych granicach obu tych wolności – mówił.
Takie stanowisko, podważające sens priorytetu planu nad wolnością korzystania ze swojej własności i restrykcyjne sankcje za jego naruszenie, nie spotkało się z aprobatą NSA. Nie może każdy budować, gdzie chce i co chce – stwierdził sąd. Muszą to określać plany zagospodarowania przestrzennego, które są aktami prawa miejscowego. Konstytucja przewiduje, że własność podlega ochronie, ale może być ograniczona ustawowo. Organy państwa i obywatele mają działać zgodnie z prawem. A prawo przewiduje, że gdy nie można zalegalizować samowoli budowlanej, wydaje się nakaz rozbiórki.