[b]Wątpliwości co do skali konsekwencji, jakie pociąga za sobą uchylenie immunitetu, okazały się tak poważne, że zajmie się nimi siedmioosobowy skład Sądu Najwyższego (sygn. I KZP 35/09). [/b]
A wszystko to za sprawą Jacka B., sędziego jednego z sądów okręgowych, któremu sąd apelacyjny - sąd dyscyplinarny uchylił immunitet, zezwalając na pociągnięcie go do odpowiedzialności karnej.
Prokurator oskarżał Jacka B. o spowodowanie wypadku drogowego (art. 177 § 1 kodeksu karnego). Sąd, mimo że immunitet uchylił, odstąpił od zawieszenia sędziego w czynnościach służbowych, nie obniżył mu też wynagrodzenia. I właśnie o tę decyzję poszło. W argumentacji sąd powoływał się na brak okoliczności, które uzasadniałyby podjęcie takich rozstrzygnięć.
Uchwałę zaskarżyły obie strony. Sędzia – zezwolenie na uchylenie immunitetu, a zastępca rzecznika dyscyplinarnego – odstąpienie od zawieszenia i nieobniżenie pensji. Ten drugi uważał, że w takiej sytuacji obie dolegliwości są wręcz obligatoryjne (występował o zawieszenie oraz obniżenie wynagrodzenia o 25 proc.).
SN, do którego sprawa trafiła, poprosił o pomoc skład powiększony. Powód? Jest ich kilka. M.in. niejednoznaczny art. 129 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=434E86A15BB13A1469AD170CBE5B0EDF?id=162548]ustawy o ustroju sądów powszechnych[/link] (który stanowi o konsekwencjach uchylenia immunitetu) i rozbieżności w orzecznictwie w samym SN. Otóż w praktyce funkcjonują dwa odmienne poglądy.