Tak wynika z uchwały Sądu Najwyższego z 2 kwietnia 2008 r. (sygn. III CZP 23/08).
SN wyjaśnił w niej wątpliwość prawną powstałą na tle sprawy wniesionej przeciwko PZU na Życie SA przez Martę B.
Rodzice Marty B. zawarli z poprzednikiem prawnym tej firmy trzy umowy zaopatrzenia dzieci. Pierwszą w 1986 r. na 20 lat, przy składce miesięcznej 400 starych zł, sumie ubezpieczenia 100 tys. zł i corocznej waloryzacji 8,8 proc. Druga umowa została zawarta w 1990 r. na 16 lat, przy składce miesięcznej 1120 zł, sumie ubezpieczenia 200 tys. zł i corocznej waloryzacji 124 proc. Trzecia – w 1991 r. na 15 lat, przy składce miesięcznej 5 mln zł i corocznej waloryzacji 82 proc.
Od 1 stycznia 1995 r., gdy po latach hiperinflacji wysokość składki miesięcznej stopniała do 11 gr (10 tys. starych złotych = 1 nowy złoty) PZU na Życie przejęło jej płacenie, słowem, zrezygnowało ze składki, choć umowa ubezpieczenia trwała.
W 2006 r. ubezpieczyciel zaproponował Marcie B. wypłatę na podstawie owych trzech umów następujących kwot: 812 zł, 216 zł i 2690 zł. Marta B. na to nie przystała. Wystąpiła do sądu o wypłatę na podstawie trzech polis należności w kwocie zwaloryzowanej ponad waloryzację przewidzianą w samych umowach, dodatkowo, na podstawie art. 358