Sędzia w takiej sytuacji powinien się wyłączyć ze sprawy.
[b]Tak uznał Sąd Najwyższy w piątkowym wyroku dotyczącym sprawy wniesionej przez Dorotę S. przeciwko dwóm dziennikarzom „Rz”, Presspublice oraz ówczesnemu redaktorowi naczelnemu (sygn. I CSK 465/08).[/b] Dorota S. domaga się zamieszczenia na łamach „Rz” przeprosin za nierzetelne – jak twierdzi – publikacje, które naraziły na szwank jej dobre imię i reputację zawodową. Chodzi o artykuły, które ukazały się w „Rz” 14 i 15 września 2005 r. pt. „Mafia podatków nie zapłaci” oraz komentarz redakcyjny pt. „Bubel chroni mafię”.
Dziennikarze, opierając się na nagraniach z posiedzenia podkomisji sejmowej, opisali, jak doszło do przyjęcia nowelizacji art. 181 ordynacji podatkowej. Przez dodanie dwóch słów wyłączono możliwość wykorzystywania jako dowodu w postępowaniu podatkowym materiałów zgromadzonych w toku postępowania karnego i karnego skarbowego, jeśli postępowania te nie zostały jeszcze prawomocnie zakończone.
O zmianę tę zaapelowała do posłów Dorota S., reprezentująca w toku prac sejmowych Krajową Radę Radców Prawnych, wcześniej wysoka rangą urzędniczka Ministerstwa Finansów. Dziennikarze pisali m.in. o spowodowanym przez tę zmianę zablokowaniu postępowań podatkowych zmierzających do odzyskania należnych podatków od mafii paliwowej. Przytaczali opinie prokuratorów, w tym stwierdzenie jednego z nich: „Nie wierzę, by był to przypadkowy bubel prawny”. Notabene po kilku miesiącach Sejm przywrócił pierwotne brzmienie art. 181.
Sąd I instancji oddalił żądania Doroty S., ale sąd II instancji uwzględnił je co do zasady. W jego ocenie takie sformułowania, jak „zadziwiająca zmiana”, jak stwierdzenie, że Dorota S. „gorąco namawiała posłów do wprowadzenia zmian” czy skierowane do niej pytanie dziennikarza: „Sama pani wpadła na taki pomysł?” – naruszyły jej dobra osobiste.