Sędziowie rozstrzygnęli zagadnienie prawne, jakie wyłoniło się w trakcie rozpatrywania dyscyplinarnej sprawy notariusza, który pobrał opłaty za sporządzenie aktów notarialnych, ale zrezygnował z taksy za wypisy tych aktów oraz za poświadczenie własnoręczności podpisów.
Chodziło o kompleksową usługę za pośrednictwem dewelopera. Notarialne sądy dyscyplinarne obu instancji uznały to za naruszenie art. 5 § 1 [link=http://www.rp.pl/aktyprawne/akty/akt.spr;jsessionid=A062014D2C94DF754A1394866DED8443?id=287682]prawa o notariacie[/link] oraz przejaw nieuczciwej konkurencji.
Od orzeczenia II instancji kasacje na korzyść rejenta wnieśli minister sprawiedliwości i rzecznik praw obywatelskich. Rozpatrujący sprawę SN zwrócił się do poszerzonego składu sędziowskiego o rozstrzygnięcie wątpliwości dotyczących art. 5 § 1, który mówi, że notariuszowi za dokonanie czynności notarialnych przysługuje wynagrodzenie określone na podstawie umowy ze stronami, nie wyższe niż maksymalna stawka taksy.
W swojej kasacji minister pisał, że sformułowanie o przysługującym wynagrodzeniu oznacza, iż notariusz ma prawo, nie zaś obowiązek jego pobrania. Zdaniem ministra fakt, że nie pobrał opłaty, sam w sobie nie jest czynem nieuczciwej konkurencji. – Mógłby nim być, gdyby notariuszowi zarzucono, że dopuścił się dumpingu lub wziął pieniądze pod stołem. Ale nie taki był zarzut w postępowaniu dyscyplinarnym – mówił Tomasz Jaskłowski reprezentujący MS.
Dodał, że istota sporu dotyczy tego, kim jest notariusz: kimś między urzędnikiem i przedsiębiorcą, osobą zaufania publicznego, która wykonuje funkcje państwa na własny rachunek.