Kredyt Bank to kolejny bank, który musi płacić pieniądze za bezprawny wpis klienta do rejestru dłużników. W ubiegłym roku proces o ochronę dóbr osobistych z bankiem PKO BP wygrał przedsiębiorca z Lublina przedwcześnie wpisany na listę dłużników BIK. Nie dostał przez to kredytu na zakup służbowego samochodu i stracił zadatek. PKO BP przyznał się do błędu, gdy sprawa trafiła do sądu. Klientowi zapłacił 10 tys. zł zadośćuczynienia i odszkodowania oraz przeprosił go na swojej stronie internetowej.
[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/goracytemat/2011/02/11/czarne-listy-z-bledami/#respond]Skomentuj[/link][/b][/wyimek]
– W takich sporach klient jest na gorszej pozycji. Za bankiem stoi potężna machina biurokratyczna. To także kwestia pozyskania dokumentów i udowodnienia mechanizmów bankowych – mówi mec. Rafał Choroszyński, który reprezentował przedsiębiorcę z Lublina.
[srodtytul]BIK i BIG[/srodtytul]
Biuro Informacji Kredytowej to instytucja utworzona przez banki. Trafia tam każdy, kto bierze kredyt, pożyczkę i korzysta z kart kredytowych. Baza liczy kilkadziesiąt milionów informacji. Dane o niesolidnych dłużnikach wpisane do Bankowego Rejestru BIK stanowią ok. 5 proc. ogółu informacji. Przechowywane są w rejestrze przez dziesięć lat, jeśli konsument winny jest bankowi 200 zł, a przedsiębiorca 500 zł. Kredyty spłacone widnieją przez pięć lat, jeśli w trakcie spłaty powstały zaległości dłuższe niż 60 dni i minęło 30 dni od powiadomienia przez bank o zamiarze wpisu do rejestru.